Michał Szułdrzyński Michał Szułdrzyński
194
BLOG

Co łączy problemem z mandatem Jana Ołdakowskiego i Bronisława Ge

Michał Szułdrzyński Michał Szułdrzyński Polityka Obserwuj notkę 67
Odpowiedź na to pytanie nie jest oczywista. Bronisław Geremek nie podpisał oświadczenia lustracyjnego i zgodnie z prawem wygasł w związku z tym jego mandat posła do parlamentu europejskiego. Prof. Geremek nie chciał podpisywać oświadczenia lustracyjnego by okazać swój sprzeciw wobec lustracji. Nie chciał jednak rezygnować z mandatu europosła więc wezwał na pomoc tzw. europejską opinię publiczną. Wówczas to widzieliśmy, jak z satysfakcją słuchał, gdy Daniel Cohn-Bendit porównywał legalnie wybrany polski rząd do stalinowskiego terroru. W efekcie mandat zachował i zyskał jeszcze - przynajmniej zagranicą - opinię niezłomnego wojownika o wolność i demokrację.

Z Janem Ołdakowskim sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Jest dyrektorem Muzeum Powstania Warszawskiego - największego przeboju polskiego muzealnictwa ostatnich lat. Marszałek Komorowski zwrócił mu uwagę, że nie wolno mu łączyć tych funkcji. Konsekwencją może być wygaszenie mandatu posła. I co? I nic! Nie słychać - spoza PiS - głosów oburzenia na łamanie demokratycznych standardów, na szykanowanie opozycji, na polityczny terror. Czy brak symetrii jest uzasadniony prawnie? Ołdakowski zaś raczej przedstawiany jest jako cwaniak, który „siedzi na dwóch posadach".

Jan Ołdakowski od dwóch lat jest posłem - gdzie łączył funkcję parlamentarzysty z szefowaniem Muzeum. Problem jego mandatu pojawił się już dwa lata temu - wówczas to sporządzono ekspertyzy, z których wynikało, że nie ma przeszkód, by jako poseł kierował Muzeum. Warto przypomnieć wszystkim, że w Polsce można być posłem zawodowym lub niezawodowym (społecznym). Różnica polega na tym, że poseł zawodowy nie może pracować nigdzie indziej, dostaje również „uposażenie poselskie" w wysokości uposażenia bodaj sekretarza stanu. Poseł niezawodowy ma swoje własne źródło utrzymania - na przykład firmę, gospodarstwo, uczelnię - i z kancelarii sejmu dostaje wyłącznie „diety" - czyli zwrot kosztów związany z pełnieniem mandatu.

A zatem polskie prawo wcale nie zabrania posłom innej pracy. Zabrania im natomiast - z powodu konfliktu interesów - pracy np. w Trybunale Konstytucyjnym, Kancelarii Prezydenta czy samorządzie terytorialnym. Muzeum Powstania Warszawskiego nie jest organem samorządu, mimo, że przez samorząd zostało powołane. Ma status - jeśli się nie mylę - instytucji kultury. O instytucjach kultury prawo milczy.

Pojawia się też inny problem - charakterystyczny mechanizm polskiej polityki. Wiele osób zostaje posłami w Polsce w uznaniu zasług za dotychczasową działalność publiczną. Znani lekarze, prawnicy, artyści czy społecznicy korzystają ze swej popularności i zdobywają głosy wyborców. Później zaś w sejmie reprezentują interesy swoich środowisk. Rolnicy rolników, lekarze lekarzy, tak samo z pielęgniarkami, nauczycielami, górnikami, prawnikami itp. Każdy z nich korzysta z biernego prawa wyborczego, które każdemu Polakowi daje konstytucja. Prawo zastrzega kilka zajęć, których łączyć z posłowaniem nie można, ale tylko w ten sposób ogranicza bierne prawo wyborcze.

Postępowanie marszałka Komorowskiego jest więc zastanawiające z kilku powodów. Po pierwsze - to Platforma protestowała przeciwko politycznej klasie próżniaczej - ludzi żyjących tylko z polityki, oderwanych od realnych problemów. Ołdakowski nie jest zawodowym politykiem, zaś nalegania marszałka mogą go zmusić, by się taki stał.

Po drugie zatrudnienie Ołdakowskiego w Muzeum odciąża budżet państwa jego uposażeniem. To PO głosi postulaty oszczędnego państwa (przypomnę debatę Tusk-Kaczyński).

Po trzecie - wygaszenie mandatu posłowi Ołdakowskiemu narusza nie tylko jego prawo wyborcze, lecz również decyzję tysięcy obywateli, którzy oddali na niego swój głos. Po czwarte wreszcie - wygląda na nadużycie prawa.

Dlatego też mam nadzieję, że w tej sprawie dojdzie do rozwiązania, które nie będzie miało charakteru politycznego - na przykład obaj panowie zgodzą się na mediację naprawdę niezależnych ekspertów. Albo też wypowie się w tej sprawie inny organ, którego kompetencję zgodnie uznają obie strony tego sporu. W innym wypadku będzie tak jak opisuje to Krzysztof Leski. Zwolennicy PiS swoje a zwolennicy PO - swoje.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka