Marek Migalski Marek Migalski
100
BLOG

Państwo błogostanu wyjątkowego

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 78

 

Dzisiaj Platforma ma swojego prezydenta, premiera, marszałków Sejmu i Senatu. Służby specjalne oraz wojsko są w rękach ludzi PO. „Odzyskano” urząd Rzecznika Praw Obywatelskich, wkrótce przejmie się także IPN. W całym kraju nie pozostanie żadna polityczna instytucja  wolna od wpływów PO. Ale ważniejsze jest jeszcze coś innego – opanowanie kanałów komunikacji przez ludzi Platformy. Partia ta ma swoich przyjaciół, cytując nieocenionego Wajdę, w TVN i Polsacie. Wszystkie trzy tygodniki opinii są jej przychylne („Polityka” najbardziej, „Newsweek” chyba najmniej), taboidy zostaną spacyfikowane i zamienią się w kronikę towarzyską z życia wyższych sfer, „Gazeta Wyborcza” piórami swych najwybitniejszych publicystów już teraz nawołuje do dorżnięcia watahy i nie ustanie w swym „deratyzacyjnym” zapale póki choć jeden pisowiec będzie śmiał głosić swoje poglądy.  Już wkrótce także media publiczne zostaną przejęte przez PO, o czym mogą świadczyć pierwsze nominacje nowego prezydenta. 

W chwili obecnej pozostaje jedynie kilka ośrodków, które nie są pośrednio lub bezpośrednio podporządkowane PO. Oznacza to w istocie powrót do lat 90-tych, w których to dyskurs publiczny był całkowicie zdominowany przez ludzi i środowiska zbliżone do SLD i UW. Dzisiaj zostały one inkorporowane przez Platformę i są na służbie tej właśnie partii. Implikacją tego stanu rzeczy będzie ograniczenie demokratycznej i publicznej debaty, a co za tym idzie – ograniczenie demokracji. Tym razem na poważnie, bo szepty i krzyki o tym, że demokracja była gwałcona i najbardziej zagrożona w czasach rządów PiS można już powoli uznawać za objawy zbiorowej histerii, w którą popadło wielu komentatorów życia społecznego oraz miliony Polaków w 2007 roku. Wchodzimy właśnie w smugę demokracji nieliberalnej, kierowanej, sterowanej, manipulowanej, w sferę miękkiego autokratyzmu. Brzmi to zupełnie kuriozalnie dla kogoś przekonanego, że jedynym zagrożeniem dla wolności i swobód obywatelskich było PiS, ale system, w którego kierunku zmierzamy nie ma nic wspólnego z poliarchią Dahla, z demokracją definiowaną przez Sartoriego, Fukuyamę  czy Huntingtona. System, w którym wszystkie ośrodki władzy są opanowane przez jedną partię, a wszystkie bez mała ośrodki komunikacji społecznej są opanowane przez przyjaciół i adherentów tej partii nie jest już systemem demokratycznym. Dożynanie watahy rozpoczyna się dopiero teraz i trwać będzie przy akompaniamencie śmiechów  na Czerskiej, wystrzałów korków od szampanów w domu generała Dukaczewskiego,  i sarkastycznych komentarzy w tvn24.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka