Marek Migalski Marek Migalski
887
BLOG

O opiłkach, magnesach, mediach i podeszwach

Marek Migalski Marek Migalski Polityka Obserwuj notkę 10

 

Nie zazdroszczę polskim niezależnym dziennikarzom. Są jak opiłki ściągane przez dwa wielkie magnesy – PO i PiS. Tylko nielicznym udaje się obronić przed tym, by zostać na stale częścią jednej z tych partii.

Obie te formacje mają pieniądze (i to wielkie) oraz mnóstwo tajnych i jawnych współpracowników. Jeśli tylko dziennikarz padnie na kolana i złoży hołd Kaczyńskiemu lub Tuskowi, od razu znajdzie się dla niego praca, od razu będzie mógł spokojnie myśleć o spłaceniu kredytu na mieszkanie i o wspólnym z rodziną wyjeździe na Bora – Bora. Co więcej, natychmiast  zyska sympatię około 30 % polskich  czytelników – uznają bowiem, ze jest mądry, przenikliwy, przyzwoity, uczciwy, dowcipny i błyskotliwy. Dlaczego? No to proste jest – bo wspiera właściwą partię, zwalcza wrogów Polski, rozumie, kto jest dobry, a kto zły (a tego wszak należy chyba oczekiwać od dziennikarza, prawda?). Będzie też miał rzeszę swoich kolegów po piórze, który skoczą za nim w ogień, bowiem będzie częścią ich środowiska i dlatego będą traktować jakikolwiek atak na niego, jak na uderzenie w nich samych. Ma szansę na zdobycie nagród dziennikarskich – tyle tylko, że tych, które akceptowane są w jednym z dwóch środowisk (nie wiem zresztą, czy są inne). Życie, jak w Madrycie.

Jeśli jednak będzie chciał zachować dystans do PO i do PiS i pozostać niezależnym, to sprawa wygląda gorzej. Będzie jak opiłek, który za wszelką cenę nie chce stać się częścią jednego z magnesów. Będzie widział, jak jego dawni koledzy wydają gazety i prowadzą portale finansowane przez partie i koszą niezłą kasę. Będzie widział, że mają się dobrze i wciąż go kuszą zapisaniem się do nich. Będzie okładany przez czytelników, widzów i słuchaczy ze wszystkich stron – jako zapluty karzeł pisowskiej reakcji lub – za inny tekst albo audycję – jako platformerski sługus. Będzie go wkurzać, że wysługiwanie się jakiejś partii będą mu zarzucać ci, co naprawdę są prawie na etatach u Kaczyńskiego czy Tuska. Będzie się zastanawiał, jak długo tak można i czy za następnym zakrętem nie wyląduje na bezrobociu. Jakiś Kuźniar czy Sakiewicz, którzy ze służalczości wobec partii politycznych uczynili swój zawód i nawet tego nie kryją, będą śmiać mu się w twarz. Karnowscy czy Wołek będą wystawiać mu świadectwa moralności. I będzie ów biedny opiłek zachodzić w głowę – po co mu to? Czy nie lepiej zapisać się jednak do stronnictwa Kaczyńskiego lub Tuska? Czy nie rozsądniej zaakceptować fakty i to, że tak dzisiaj wygląda rynek mediów i tylko głupi tego nie rozumie (krzywdząc przy okazji swoją rodzinę)?

Mam dla nich tylko jedno pocieszenie – że tego typu dylematy mieli wcześniej już inni. Miał je Tusk i Kaczyński przed trzydziestu latu. Miał je Michnik i Bratkowski. Miał także Niesiołowski i Macierewicz. I wszyscy oni, w tamtych cięższych niż dzisiejsze czasach, zachowywali się przyzwoicie i uczciwie. Niech więc i wam nie zabraknie odrobiny potrzebnej odwagi. Wierzcie mi, że są w Polsce ci, którzy potrafią to docenić. Nie tak spektakularnie, jak skarbnicy PO i PiS, ale za to bardziej długofalowo i od serca. Pozostańcie niezależnymi opiłkami. Pomimo tego, że tak wielu z waszych kolegów jest już na zawsze częścią jednego z magnesów. Nie mogę was zapewnić, że to się wam opłaci, ale fajnie jest być niezależnym opiłkiem. Na pewno fajniej, niż czymś przyklejonym do podeszwy Kaczyńskiego czy Tuska.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka