Mike Kubus Mike Kubus
1166
BLOG

Nowy Jedwabny Szlak - Wielki Mur

Mike Kubus Mike Kubus Chiny Obserwuj temat Obserwuj notkę 27

   Nowy Jedwabny Szlak, (dalej będę pisał BRI), to strategia rozproszenia uwagi Imperium i podmywania fundamentów jego władzy.

        Jakie mamy wyobrażenie o BRI? Chiny budują jedną autostradę, jedną kolej i po nich będą wozić towary z punktu A do punktu B, bo budują jeden pas, jedną drogę, a później się dowiadujemy, że tu zbudowali most, tam kawałek kolei w innym miejscu rurociąg, gdzieś jeszcze kupili port, czy stację kolejową i te wszystkie miejsca są w bardzo odległych miejscach od wytyczonej trasy, którą gdzieś tam widzieliśmy. Później dowiadujemy się o kolejnych planowanych trasach, morskich, lądowych, cyfrowych, w Azji, Europie, Afryce, Oceanii, czy Ameryce Płd. i przestajemy całość rozumieć, bo próbujemy go opisywać liniowo, tak jak to robimy w naturalny sposób u nas, coś jest albo białe, albo czarne, generalnie ludzie zachodu w ten sposób myślą, szufladkują wszystko, jeśli coś ma kilka cech danego przedmiotu to, jest kolejną odmianą danego przedmiotu. Wszystko upraszczamy, nie rozumiemy intuicyjnie, że niektóre rzeczy to są struktury wielowarstwowe i tak trzeba je traktować i można je na wiele sposobów postrzegać, ale tylko jako całość można je zrozumieć.

        Jeśli chcesz przetrwać w świecie silniejszego, musisz się stać dla niego niewidoczny lub niezastąpiony, to zrobiły Chiny po kryzysie Tajwańskim z lat 90, kto to jeszcze pamięta? W 2000 roku Chiny podpisały z USA traktat o normalizacji stosunków handlowych, by rok później przystąpić do WTO, a w 2006 stać się drugim co do wielkości partnerem handlowym USA po Kanadzie i być nazwanym przez sekretarza skarbu „odpowiedzialnym interesariuszem”, a już w 2008 roku stać się największym zagranicznym wierzycielem USA. Obecnie widać, jak świat jest uzależniony od Chin, a stało się to w niespełna 20 lat.

        Można się czasem spotkać z opinią, że Stany przegapiły wzrost Chin, ale to jest błędna opina, moim zdaniem, a wynika ona z prostego faktu tego, jak patrzymy na USA.

        W USA mamy, powiedzmy dwie dominujące grupy, które mają różne wizje Ameryki i świata, jedna reprezentowana przez mniej lub bardziej środowisko skupione wokół Demokratów, Clinton, Obama, a drugie skupione wokół Republikanów Bush, czy Trump, choć to jest podział bardziej płynny, jest to podział, na globalistów i imperialistów, może tak będzie to łatwiej opisać. Jeśli się analizuje obie wizje widać znaczne różnice. Trzeba zauważyć, że Imperialiści w ostatnich dwudziestu latach mocno ingerowali w kierunek polityki USA, ale zazwyczaj wolą pozostawać w cieniu i pozwalają "robić" swoje globalistą. Kiedy interweniowali? Najlepiej to widać przy wyborze Busha Jr. i Trumpa, obaj zostali prezydentami USA głosami elektorskimi, obaj w głosowaniu powszechnym dostali mniej głosów od swoich konkurentów. I były tylko cztery takie przypadki w historii USA, oprócz tych dwóch, wcześniejsze dwa miały miejsce po wojnie secesyjnej, gdy Stany obierały nowy kurs, kurs na imperializm. Wybór Busha i Trumpa zaowocował gwałtownym przeorientowaniem wizji USA w świecie. Ale wracając do Chin, jak Trump je postrzega, chyba nie trzeba opisywać, a Bush Jr.? Chyba już pisałem ostatnio, co moim zdaniem robią USA i wojna z Afganistanem, to było właśnie dostrzeżenie możliwego zagrożenia ze strony Chin, choć jeszcze w odległej przyszłości i z tego powodu Amerykanie chcieli kontrolować "serce" Eurazji, co dzięki Rosjanom im się udało, bo to Rosja im użyczyła swoje bazy między innymi w Kazachstanie, czego teraz pewnie żałuje... Jednak wracamy do tematu w roku 1999 ukazała się książka "Unrestricted Warfare" Qiao Liang and Wang Xiangsui, która w 2002 została wznowiona z nową okładką i nowym podtytułem Unrestricted Warfare: China's Master Plan to Destroy America, tłumaczyć na polski? Chyba nie trzeba. Ta książka jest tylko przykładem tego, jak Chiny odrobiły lekcję i tego, że USA zostały ostrzeżone o ich planach, ale o tym innym razem. W Chinach zrozumieli, czym są USA, jak działają, gdzie są ich słabości i skąd biorą siłę. Mówiło się, że Chiny są świetne w kopiowaniu wszystkiego, a teraz jeszcze w ulepszaniu i one to zrobiły, skopiowały drogę USA do stania się mocarstwem, dlatego w dwadzieścia lat udało im się przebyć drogę od biednego przeludnionego kraju do pozycji mocarstwa, które rzuca wyzwanie USA, choć raczej nie planowali Trumpa. ;P

        Wracając, trzeci raz, ale ciężko się trzymać tematu samych Chin i BRI... Pekin ma trzy wielkie strategie, nadrzędna jest oczywiście ta sama co u Trumpa, China first. ;) Ale realizują ją przez trzy mniejsze. Pierwsza to jedne Chiny, jeden naród, jedna partia i można dodać jeden system i pewnie to by sobie budowali do tego 2047, jak mieli w planie. (Hongkong miał mieć zagwarantowany oddzielny system właśnie do tego roku). Ale są Amerykanie, niestety i stety. Problem z USA jest taki, że oni nie lubią konkurencji, to wynika z ich mentalności, o ile naród ją może mieć..., więc nie zostawiliby Chin w spokoju, choćby te sobie dalej siedziały spokojnie u siebie i budowały swój dobrobyt, powiedzmy. Chiny zrozumiały ukryty sens słów o odpowiedzialnym interesariuszu i jaka groźba za nimi była. Dlatego wcieliły w życie drugą strategię, którą opracowały na bazie kryzysu tajwańskiego, gdy mówiąc kolokwialnie, Imperium pokazało im ich miejsce przy użyciu swoich lotniskowców, a była to powtórka z historii, bo Wielka Brytania zrobiła taką samą demonstrację ponad wiek wcześniej, popływają okrętami pod sam nos Chińczyków... Na trzeci raz Chiny sobie nie pozwolą, to jest pewne. I zabezpieczają się przez strategię, którą nazwałem Nowy Wielki Mur, bo założenia są te same, które przyświecały budowie starego, czyli odciąć się od barbarzyńców, zagrożeń, byśmy mogli żyć po swojemu w dobrobycie. Chiny budowały go przez większość swojego istnienia albo dużą część, bo budowały go 22 wieki, jak dobrze pamiętam, a swoją historię liczą na ponad pięć tysięcy lat i dobrze zrozumiały jego słabości, które dały o sobie znać już wtedy, a przy obecnej technice wojskowej... Dlatego Pekin swój Nowy Wielki Mur dostosował do XXI wieku. (Swoją drogą, "Wielka Zapora"  w internecie, też przypomina wielki mur, mają niezłą fiksację na tym punkcie. ) Budując zewnętrzne strefy buforowe, zamiast stawiać na wysokość i grubość muru, Chiny postawiły na przestrzeń. Fizyczne odsunięcie zagrożenia i dlatego zaczęły budowę sztucznych wysp oraz rozbudowę systemów uzbrojenia, które umożliwiają utworzenie bąbli antydostępowych, wokół granic Chin, by ewentualne stercie prowadzić poza własnym terytorium. Szkoda, że I RP nigdy w ten sposób nie myślała, no może Chrobry próbował, coś podobnego zrobić, otoczyć kolebkę państwa ziemiami, które dawałyby bufor zewnętrzny i był najbliżej tego. Później przez większość czasu prowadziliśmy wojny obszarze buforów wewnętrznych, co przy rozmiarach I RP nie stanowiło przez długi okres zagrożenia dla jej istnienia, ale nie pozwalało wykorzystać pełni jej potencjału. Dlatego mnie martwią nasze plany odnośnie walki w rejonie przesmyku Suwalskiego, trzeba to planować, bo takie są warunki, ale nie ma żadnych pomysłów, jak odsunąć to zagrożenie, bo nawet przy sprowadzaniu wojsk USA, dalej jest to planach... ;/ Ale znowu odchodzę od tematu. Drugim aspektem budowy zewnętrznych stref buforowych jest ustabilizowanie swojego sąsiedztwa gospodarczo, by zmniejszyć ilość potencjalnych miejsc zapalnych. Miejsc, które mogłyby posłużyć USA do destabilizacji otoczenia Chin, bądź wręcz uderzenia na nie za pośrednictwem jej sąsiadów. Co prawda od stron Azji Centralnej, Chiny mają wewnętrzne strefy buforowe i mogłyby sobie pozwolić na ograniczone konflikty tam, ale to jednak by destabilizowało państwo. Tak, jak I RP pozwalała sobie na wojny na Podolu z Turcją, czy Tatarami, ale w efekcie pośrednio stało się to jedną z przyczyn jej upadku. Dlatego BRI, który w najbliższym otoczeniu Chin nawiązuje do niemieckiej koncepcji mitteleuropy, choć można powiedzieć też, że to kolejna kopia postępowania USA, które tak "ustawiły" sytuację w Ameryce Płn., że I Meksyk i Kanada są wprzęgnięte w ich gospodarkę. O, Kanada, tydzień temu wspomniałem, że Kanada będzie włączona do USA, albo zdestabilizowana i stanie się to w najbliższych dziesięcioleciach, a tu pan Trump już zaczyna reagować na potencjalne zagrożenie, bo chce kupić Grenlandię. Imperialny moloch, jak chce to, potrafi szybko reagować. By się nie rozpisywać, o co chodzi z Grenlandią? Oprócz oczywiście głównego i drugorzędnego wyzwania (Chiny, Rosja), jest to strategia powstrzymywania Rosji zaadoptowana do sytuacji z Kanadą. Pierwotnej koncepcji były Niemcy, Japonia, które blokowały wyjście Rosji na ciepłe oceany, a tu mamy Alaskę i Grenlandię, które by ograniczały rosnące aspiracje Kanady spowodowane zmianami klimatu, które dają jej alternatywą drogę rozwoju, poza symbiozą z USA. Już się pojawiają napięcia na tej linii, a przy dalszym ocieplaniu się klimatu tylko się nasilą. Ale oczywiście na pierwszym planie jest ograniczenie rosnących wpływów Chin, które m.in. sporo inwestowały na Grenlandii, czy Islandii, też w ramach BRI, było kilka projektów, a chodziło głównie o dostęp do zasobów Arktyki. Choć Chiny w Arktyce mają jeszcze jeden cel, ale o tym za chwilę...

        Czyli Pekin buduje dobrobyt u siebie, buduje strefę bezpieczeństwa i trzecia strategia już "ofensywna", czyli Jedna Droga, Jeden Pas. Osobiście uważam, że Chiny chętnie by pozostały w swojej strefie komfortu, ale są USA, które nie pozwolą im w niej w przebywać w spokoju, bo USA nie lubią konkurencji, nawet takich, którzy nie są zainteresowani, by rzucać im wyzwanie, ale jest też słynne pojęcie Pułapki Tukidydesa, więc Chiny nie mają wyboru, tylko są skazane na walkę z Imperium.

Takie jest moje zdanie, że gdyby USA nie były sobą i zostawiły Chiny w spokoju, to te kolejny raz by się zamknęły za swoim wielkim murem, choć biorąc pod uwagę dominującą ideologię w Chinach, a może, tak czy inaczej, doszłoby do "otwarcia" Chin na świat i wyjścia poza swoją strefę komfortu, bo marksizm jest jak pasożyt, czy wirus on musi się rozszerzać... Swoją drogą w Chinach przed ogłoszeniem przez Xi Jinpinga projektu Nowego Jedwabnego Szlaku, można było zauważyć powrót do konfucjanizmu, czy dziedzictwa sprzed rewolucji komunistycznej, po nim nastąpił ostry zwrot w jego kierunku komunizmu, to pokazuje, jak bardzo zagrożone poczuły się Chiny, że postanowiły powrócić do tego, co dało im przetrwać w trudnych latach po wojnie i pozwoliło odbudować ich potęgę, przynajmniej w ich mniemaniu, bo budowały ją, właśnie odchodzą od niego. Jest to działanie instynktowne, choć zrozumiałe, gdy się zrozumie, czym USA spróbują w nie uderzyć, czyli tzw. zagrożenia hybrydowe i destabilizacja wewnętrzna pójdą na pierwszy ogień. A tu podejście "komunistyczne" do swoich obywateli, daje większe szanse na opanowanie zagrożeń... 

        Może tu zakończę ten wpis, bo znowu pasuje napisać trochę o Imperium, by można było napisać o BRI.

Mike Kubus
O mnie Mike Kubus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka