Dzisiejsza scena polityczna rozkłada się na niby cztery strony, jednak że jedna ze stron jest niczym świnka morska (ani ona świnka, ani morska) – dlatego przyznaję jej jedynie połowę.
I strona
PO - partia rządząca, która wedle niektórych nic przez 3,5 roku nie zrobiła, wg innych zrobiła w niektórych dziedzinach dużo więcej niż wszystkie dotychczasowe rządy razem wzięte. Partia, której z jednej strony nie lubię, a z drugiej widzę w niej jedyną szansę na rozwój Polski w chwili obecnej. W dodatku rządy tej partii potwierdzają mój od dawna głoszony pogląd, że kadencja rządu powinna trwać dłużej niż cztery lata. Wówczas nie byłoby odkładania na półkę reform, bo wybory. Od tego grzechu był wolny jak dotąd jedynie PiS i tylko dlatego, że władzę - mniejsza o to z jakich powodów - oddał przedwcześnie.
II strona
PiS - partia światopoglądowo prawicowa, gospodarczo socjalistyczna, której nie lubię, dlatego że w mojej ocenie nie ma ona żadnego programu gospodarczego, a jedynie zespół chwytliwych haseł. Jak je jednak wprowadzić w życie PiS nie wie, a może wie, ale nie mówi – to ostatnie zresztą można zrozumieć, gdyby przeanalizować, jakie koszty niosłyby te rozwiązania. Nie dziwi zatem milczenie o tych kosztach na pół roku przed wyborami. Partia miała zresztą już swoje pięć minut w latach 2005-2007 i z tych czasów głównie pamiętam wzrost kontroli w przedsiębiorstwach i na okrągło wykrywane mniej lub bardziej rzeczywiste "afery", zwykle wiążące się z dramatami ludzkimi. Nie o to jednak chodzi w dobie kryzysu, aby wyłapywać afery, raczej wolałabym zobaczyć receptę na kryzys i dług publiczny. Tej jednak nie widzę, mimo wielkich wysiłków Blogerów Salonu 24, za wszelką cenę chcących wykazać niesłychanie pozytywny wpływ PiS na polską gospodarkę.
III strona
SLD - partia, która jest lewicowa światopoglądowo, nie do końca określona gospodarczo, ciągnąca za sobą dinozaury PRL i z tego powodu niewiarygodna. W mojej ocenie - szczęśliwie nie ma chwilowo szansy na przejęcie rządów.
I kolejna strona - którą nie da się nazwać IV, stąd 3,5 czyli
PJN - Panna Jest Niezdecydowana. Z jednej strony programowo stanowi eklektyzm PiSo-PeOwski, z drugiej chce być spadkobiercą Lecha Kaczyńskiego, z trzeciej znów - chce być nowatorska, wnosić powiew świeżości. Zastanawiać by się można, czy to połączenie nie stanowi sprzeczności samej w sobie. Czy PJN ma szansę na miejsca w sejmie? Moim zdaniem ma, bo dla tych wyborców Lecha Kaczyńskiego, dla których PiS wobec niezdolności koalicyjnej i ze względu na swój radykalizm, jest poza wyborczymi rozważaniami - stanowi atrakcyjną alternatywę. Stanowi taką alternatywę również dla wyborców PO z 2007 roku, którzy obecnie poczuli się zawiedzeni, a nie chcą powrotu Kaczyńskiego do władzy, zatem na PiS i PO głosu nie oddadzą. Ci w dodatku mogą liczyć na koalicję PO-PJN-PSL, która to koalicja może zakładać przymuszenie rządu po ewentualnej wygranej w wyborach do wprowadzania niektórych ważnych rozwiązań.
PSL - Pomogę Sielskiej Ludności - pomijam w tych rozważaniach, jako partię, która od lat wykazuje wysoką umiejętność we wchodzeniu w koalicje, jednak sama nie dąży do dominacji i rządzenia.
Gdyby to ode mnie zależało, chciałabym na tej scenie widzieć jako V ważną stronę rzeczywistą prawicę w postaci choćby RWiG. Polacy jednak wyraźnie prawdziwej prawicy się boją. Mimo deklarowanych wartości.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Komentatorów proszę o potraktowanie niniejszej notki jako wyrazu moich spostrzeżeń, a nie próbę zamachu na ich indywidualne poglądy. Mile widziane wszelkie komentarze merytoryczne.
Komentarze obraźliwe usuwam. Banuję chamów, klony i trolle bez względu na opcję, z której są.
UWAGA
NIE MAM KONT NA FACEBOOKU I NK Jakakolwiek wiadomość stamtąd, rzekomo ode mnie - nie jest ode mnie
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka