Mirnal Mirnal
43
BLOG

Miłe Panie, szanujcie się!

Mirnal Mirnal Polityka Obserwuj notkę 10
5 maja 2008 Poradnia Językowa PWN zamieściła list czytelniczki -

Mam dylemat, gdy słyszę zdanie typu: "Lubiłem zbierać grzyby, jak miałem 5 lat". Ja powiedziałabym: "Lubiłem zbierać grzyby, gdy miałem 5 lat". A może "Lubiłem zbierać grzyby, kiedy miałem 5 lat"? I co z przecinkiem przed 'jak, gdy, kiedy'?

Odpowiada prof. Bańko -

Potocznie słowa jak używamy w takim znaczeniu, jakie mają wyrazy 'gdy' i 'kiedy' używane do łączenia zdań. Wszystkie trzy przytoczone wypowiedzi są więc poprawne, ale pierwsza jest potoczna, zatem nieodpowiednia w oficjalnych tekstach. We wszystkich trzech musi się pojawić przecinek przed wyrazem 'jak', 'gdy' lub 'kiedy'. W Pani pytaniu zainteresowało mnie zdanie: "Ja powiedziałabym: Lubiłem zbierać grzyby, gdy miałem 5 lat''. Naprawdę powiedziałaby Pani 'lubiłem', a nie 'lubiłam'?


Mimo że połowa Polaków to Polki, zaś druga połowa Polaków to... Polacy (i już tu widać niesprawiedliwość językową w aspekcie równości płci), to sama czytelniczka wpada w stan językowego poddaństwa. Kobietom zależy na równości i ankiety wypełniają raczej prawidłowo i w oczywisty sposób, czyli deklaratywnie są za równością. Jednak same wpadają w pułapki dnia codziennego i mamy (jak wyżej) dobrowolne oddanie pola... przeciwnikom równości. Gdyby jakikolwiek pan napisał:

Mam dylemat, gdy słyszę zdanie typu: "Lubiłam zbierać grzyby, jak miałam 5 lat". Ja powiedziałbym: "Lubiłam zbierać grzyby, gdy miałam 5 lat". A może "Lubiłam zbierać grzyby, kiedy miałam 5 lat"?
to bodaj wszyscy czytelnicy i czytelniczki od razu zauważyliby* dysonans panujący w tej wypowiedzi, panowie zaś uznaliby to wręcz za zdradę i wyklęliby takiego niepewnego osobnika...

Kilkanaście dni temu, pewna piosenkarka o nietuzinkowym panieńskim nazwisku, zapytana, czy nie wróci do swego pierwszego nazwiska, skoro już się rozwiodła, odparła, że nie, ponieważ, nazwisko po mężu odzwierciedla także i jej (a nie tylko byłego męża) dorobek artystyczny, dzieci noszą również to (jego) nazwisko (a przy okazji kilkoro niepolskich imion, których większość naszych rodaków poprawnie nie napisze, podobnie jak zachodni Europi** w swej większości nie napiszą poprawnie naszych imion typu 'Róża, Grzegorz, Mirosław'). I to jest właśnie rozumowanie kobiety zepchniętej do roli przedmiotu (i to dobrowolnie!), nie podmiotu - nawet po bardzo nieeleganckich rozwodach, panie pozostają przy swoich wtórnych nazwiskach, czyli czynią coś, czego by nie uczynił pewnie żaden pan w podobnej sytuacji.

Szanowne panie - jeśli chcecie być poważane, to nie powinnyście pozostawać przy nazwiskach mężów, na których srodze się zawiodłyście. Jest to sprawa fundamentalna, a odwoływanie się do wygody (a nawet do pewnych korzyści) zakrawa na gorzką kpinę i dowodzi, że w walce o równość stawiacie korzyści ponad godność***. A media dziwią się, dlaczego (tzw. proste) kobiety poniżane przez mężów (pijaków a damskich bokserów) nie zgłaszają się na policję i nie dążą do rozwodów... A co powiedzieć o paniach (nawet bardziej skomplikowanych), które pozostają przy nabytych danych po facetach, którzy okazali się dla nich wielce niesympatyczni (i to oględnie określając)?

Możemy o paniach pisać -
znana premier, mądra senator, pomysłowa inżynier, pracowita tokarz, wydajna spawacz, służbowa major, słynna neurochirurg, pomocna pedagog, zagadkowa dramaturg, zdolna metalurg
albo -
znana premierka, mądra senatorka, pomysłowa inżynierka, pracowita tokarka, wydajna spawaczka, służbowa majorka, słynna neurochirurżka, pomocna pedagożka, zagadkowa dramaturżka, zdolna metalurżka.

Wiele nazw (choć poprawnie utworzonych) raczej się nie przyjmie i to przynajmniej z kilku powodów - trudności z wymową, dłuższe (niż "męskie" odpowiedniki) wyrazy, często śmiesznawe brzmienie, nawiązanie do nazw istniejących przedmiotów, także spłycenie (zdrobnienie) rangi. Niestety, przez wieki większość nazw tworzyli panowie, a dopiero stosunkowo od niedawna również panie interesują się nauką, techniką, biznesem, polityką.

A nawet dzisiaj - wystarczy zapytać przedszkolaków, kim chciałyby zostać? Chłopcy chcą być strażakami, kierowcami rajdowymi, sportowcami, dziewczynki zaś marzą o karierze modelki, tancerki i piosenkarki... Po latach zwykle po marzeniach nie ma śladu, ale część pierwszych bywa sutenerami i klientami, a część drugich bywa prostytutkami; a gdzie, jeśli nie w tej branży widać maksymalny rozziew pomiędzy władzą a poddaństwem obu płci (nawet jeśli owi panowie oraz owe panie budują sobie uspokajające teorie pozwalające na spoglądanie w lustra)? Wynika to z odwiecznych różnic ekonomicznych, a jeśli rozważamy międzynarodowe przemieszczenia pań i panów, to obserwacje i stereotypy są jeszcze mniej korzystne dla pań rozpatrywanego narodu wśród panów innego narodu, kiedy to omawiany ekonomiczny rozziew jest jeszcze większy i podwójnie negatywny (nie dość, że panie przynoszą wstyd swojej płci, to ponadto również narodowi, z którego się wywodzą).

Zapewne ciężko być kobietą o umyśle ścisłym i o męskich aspiracjach, czego mogę się jedynie domyślać... Czy feministki wymuszą na polonistach wydanie słowników, w których przymiotniki i liczebniki będą wyłącznie w rodzaju żeńskim (obecnie bywają jedynie w... męskim)?


* - tu również niesprawiedliwość, wszak jeśli w (wielkim) zbiorze są same panie, a przypałęta się pojedynczy męski osobnik, to już ta grupa o sobie mawia 'byliśmy' zamiast 'byłyśmy'...

** - krócej niż' Europejczycy'

*** - podobnie postępują zresztą niektóre narody (pod rządami swoich wybrańców), które tolerują wymóg wiz w stosunku do siebie, nie wprowadzając jednak takiego symetrycznego a sprawiedliwego obowiązku, godząc się (w niegodny sposób - przy pewnych korzyściach) na bycie narodem gorszej jakości (i na takie traktowanie)
Mirnal
O mnie Mirnal

przyjazny wobec wszystkich sympatycznych ludzi, krytyczny wobec wielu zjawisk

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka