Mirosław Naleziński Mirosław Naleziński
186
BLOG

Czy skrablista Zieliński napisał w życiu choć jeden artykuł?

Mirosław Naleziński Mirosław Naleziński Społeczeństwo Obserwuj notkę 25
Cóż takiego niedobrego spotkało pana Labansa w życiu, że pod koniec 2021 roku postanowił nękać jednego z autorów S24? 

Cóż takiego niedobrego spotkało pana Labansa w życiu, że pod koniec 2021 roku postanowił nękać jednego z autorów S24? Okazuje się, że to ten sam użytkownik, który mnie przez parę lat – nie wiedzieć dlaczego – nachodził na portalu sjp.pl jako Balans. Można tam zajrzeć – dziesiątki złośliwych i zwykle bezsensownych komentarzy. Mało tego – ów pan to ponadsześćdziesięcioletni Władysław Stanisław Zieliński, dość słynny na Pomorzu skrablista a literakowiec. Potrafi układać kostki w poziomie i w pionie, potrafi prawić impertynencje okraszone wulgariami, ale nie potrafi sklecić dłuższego i poprawnie zredagowanego tekstu, aby pochwalić się na S24 – może by coś zaproponował albo opowiedział ciekawą historię, choćby ze swojej umiłowanej dyscypliny.

Każdy sobie zdaje sprawę, że wielu dyskutantów znacznie bardziej swawoli sobie w dyskusjach pod ksywkami, ukrywając prawdziwe dane, co szczególnie jest niesymetryczne wobec dyskutantów stosujących swe prawdziwe nazwiska. Źle, kiedy tacy anonimowi lub półanonimowi (a do tych zalicza się p. Władysław vel Balans vel Labans) rejestrują się na portalu wyłącznie po to, aby bruździć, obrażać i nawet z tym się nie kryją. Facet w starszym wieku i rozrabia jak nieletni literacki gawrosz – wstyd!

Co ciekawe, p. Władysław miał całkiem sympatyczny pogląd nt. jawności danych, ale to było wiele lat temu - „Zapytasz - czemu ma służyć takie „obnażanie się” [MN - ujawnianie swoich danych]? To proste - staram się traktować poważnie innych tu piszących. Dla mnie post podpisany […] jest wiarygodny i poważny, ponieważ ten ktoś nie ukrywa, że nazywa się […]. Ten sam motyw dotyczy wielkiego Kota. To dla mnie osoba z krwi i ciała - to […]. Idąc dalej - ja także chcę być traktowany poważnie (wcale nie chodzi mi TYLKO o uzyskiwanie wyrazów podziwu, szacunku, aprobaty) - chętnie podejmuję dyskusję rzeczową i odpowiedzialną. Nieukrywaniem swoich danych osobowych osiągam chyba wrażenie odpowiedzialności w oczach innych respondentów. Tak myślę. I tego samego oczekuję od innych, którzy wchodzą ze mną w jakikolwiek spór, różnicę zdań. Dyskusje z nickami, których nikt nie jest w stanie na 100 % skojarzyć fizyczną osobą są dyskusjami.. hm.. śmiesznymi. Tak, jak rozmowa z głosem osoby stojącej w głębokim cieniu. Cóż, ma ona prawo bronić dostępu do siebie, okay, ale jeśli podejmuje kwestie bardzo zasadnicze - tu już oczekiwałbym jednak uchylenia przyłbicy” pisał w 2006 w swoim hobbystycznym kręgu znajomych; dzisiaj nadmienia, że jego dawne wyznania są poufne, dopóki nie wyrazi zgody na publikację – taki z niego odważny (pod ksywką) forumowicz...

Proszę zwrócić uwagę na cytat sprzed lat – „chętnie podejmuję dyskusję rzeczową i odpowiedzialną”, który u czytelnika (cytując samego nękacza) wywołuje zajady. Być może kilkanaście lat temu podejmował takie dysputy, ale w polemikach ze mną śladów po takim eleganckim podejściu do zagadnienia, niestety nic nie pozostało – zwykle jest to ściek słowny.

Z tego fundamentalnego oświadczenia wynika, że pan WSZ również uważa, że dyskutant o jawnych danych jest bardziej wiarygodny. Aż dziw bierze, że na S24 postanowił udzielać się jako Labans, czyli – jak twierdzi – „osoba stojąca w głębokim cieniu”, jako mniej odpowiedzialna i jednak o nieuchylonej przyłbicy. I tu z nim się zgadzam!

Około 5 lat prowadził dyskusje na sjp.pl i czepiał się do znudzenia pewnych tematów, które tam wpisywałem. Sądziłem, że coś go zainteresowało, chce dokładniej przedyskutować, ale nie – on po prostu prostacko trolował stosując grubiańskie słownictwo. Potrafił wielokrotnie powracać do tematu, czepiając się każdej możliwości, aby zniechęcić do dyskusji i urazić osoby, które się z nim nie zgadzały. Nie wiedziałem, o co mu chodziło – teraz dopiero tu wyjaśnił: uparł się i mnie atakuje, bo mu się czymś naraziłem. Jednak jest to temat na osobny artykuł.

W końcu na dłużej zacumowałem na S24, ale on i tu w listopadzie 2021 zjawił się i nie ukrywał po co. Był i jest jak rzep, który czepił się psiego ogona. Nie napisał żadnego artykułu, ponieważ nie ma żadnych twórczych lub chociaż półtwórczych pomysłów, parę razy z kimś polemizował i to raczej złośliwie, natomiast jego posłannictwem stało się nękanie, hejtowanie i trolowanie w okienkach komentatorskich moich artykułów. Chyba nikt nie poznał jego twórczości na jakimkolwiek portalu, na którym można zamieszczać swoje rozważania – pewnie nie dałby sobie rady... Jeśli się mylę, to proszę o link do dłuższego tekstu o znamionach dobrze przemyślanego problemu.

Ta dość tajemnicza postać nie potrafi pisać wyważonych tekstów, jednak potrafi burzyć i nękać; potrafi także tworzyć kilkuzdaniowe ciągi tyleż filozoficzne, co nieuporządkowane, niczym białe wiersze, a do tego, niestety, okraszone wulgariami. Ma kompleksy – sam nie napisze, a innym przeszkadza i myśli, że na tym polega inteligentna wymiana poglądów. Wystarczy zajrzeć na jego profil – masa bezwartościowych i impertynenckich komentarzy i… żadnego artykułu! Po prostu gostek nie wnosi żadnej dodatniej wartości na S24!

Z walki ze mną na S24, korzystając z demokratycznej wolności słowa i braku reakcji adminów na oczywisty hejt sprzeczny ze znanymi w wielu mediach zasadami, uczynił swoją życiową pasję w złośliwym komentowaniu jednego jedynego autora, czego zresztą nie kryje, a nawet podkreśla - z dumą godną lepszej sprawy - w swych mniej lub bardziej szalonych wypowiedziach. Czasami przy okazji obrywa się czytelnikom, którzy zbyt śmiało a nielicznie popierają moje opinie, przy czym uważa ich za moich znajomych lub nawet sądzi, że to ja założyłem dodatkowe konta (cóż za żenujące podobieństwo do pisarki, autorki „Symfonii”!).

Jeśli uznać, że cokolwiek ma przemyślanego, to wyjątkowe złośliwości wobec mnie, a jednocześnie wiedza nt. moich artykułów jest zdumiewająco wszechstronna – potrafi wspomnieć fragment dyskusji sprzed lat, w tym proponowane przeze mnie słowo do wpisania w słownik języka polskiego! Mógłby być moim biografem, gdyby nie fakt, że jest po prostu obrzydliwym trolem (po polsku powinno być jedno T). Tak ów intelektualista zżył się ze mną, jako obiektem swych westchnień, że podążył za mną ze sjp.pl na S24. Już 5 lat – jak przyznał – zmagał się ze mną na jednym portalu i męczyłby się tam nadal, gdyby nie to, że przeniósł się za mną na kolejne forum. Poświęcił i nadal poświęca swój wysiłek i chorą z nienawiści część swej inteligencji, aby mącić i niszczyć. Jeśli zamieszczam kolejny swój artykuł na S24, to niemal natychmiast pojawiają się jego komentarze, z których bodaj żaden nie ma charakteru uczciwej polemiki – to są, lapidarnie, aby go zanadto nie urazić, językowo-psychologiczne bzdury.

Nie jestem psychologiem, ale jeśli fachowiec zająłby się wpisami owego mało subtelnego, a często grubiańskiego W. Zielińskiego, to zapewne dostrzegłby mniej lub bardziej znaną jednostkę chorobową, o proponowanej nazwie „syndrom Labansa” lub nawet – skoro teraz już go ujawniono – „zespół Zielińskiego”.

Tak na sjp.pl, jak i na s24 czyni aluzje do sądowej sprawy sprzed lat, co go demaskuje jako poplecznika pewnej pisarki, która także miała coś z głową – błędnie interpretowała moje wypowiedzi, sfałszowała podpis na portalu NaszaKlasa i obrażona przez kogoś innego (a myślała, że to ja) dała sprawę do sądu, winszując sobie przed rozprawą (poprzez swego „znakomitego” adwokata) 20 tysięcy zł w ramach przedsądowych życzeń i to niezależnie od tego, czy przed rozprawą bym ją przeprosił (ale za co?!).

Rozpętała dwa procesy sądowe – to wielka rzadkość pośród gości na portalu NaszaKlasa. Po paru latach przegrała proces – okazało się, że moje artykuły zgłoszone przez jej adwokata do skasowania jako zniesławiające, nie okazały się takowymi! Po co jej to było? Ale co parę lat mi zepsuła, to jej pewnie jakaś wartość dodana. Sąd wypunktował pisarkę, a biegła od zniesławień wystawiła jej słony rachunek za analizę moich artykułów i jakoś z tym musi żyć. Omawiana sprawa kompromituje polską temidę i moim celem jest obalenie pierwszego wyroku (18 grudnia 2009) wydanego przy mojej nieobecności, bowiem nie byłem poinformowany, a to uniemożliwiło mi nie tylko zabranie głosu w mojej sprawie, ale także wniesienie apelacji. To sądowy kryminał, a p. Zieliński nadal uczestniczy w tej kompromitacji, nazywając mnie Kawalcem!

Jednak p. Władysław zarzeka się, i to jest dziwne, że nie zna pisarki. Podobno walczy o jej dobre imię całkiem bezinteresownie, bo taką ma honorową postawę – niejednokrotnie ironizowałem, że ma szlachetne dobre serduszko. Być może w rodzinie takim się jawi, jednak w internecie ma drugie „ja” - gburowatą powierzchowność, przynajmniej na sjp.pl i S24. Mało tego - niejednokrotnie informowałem go, że to przez jego trolowanie wpisuję moje artykuły sprzed lat, polemizujące z pisarką na niwie sądowej, co mogłoby i powinno w moim zamyśle wstrzymać jego hejtowanie dla dobra pisarki, ale on sobie z tego nic nie robi – autorka ta zatem może mu „podziękować za szczególną walkę o jej dobre imię”. Bez rozrabiania Zielińskiego na S24 nie byłoby sądowych skanów dotyczących pisarki!

To jakiś wulgarny dziwak – obrażał mnie na sjp.pl oraz wyzywa nadal na S24 słownictwem z tej samej półki językowej, czasami delektując się własnymi neologizmami w tej materii (z zadufanym, psychopatycznym indywiduum, z kłamcą, manipulantem i krętaczem, człowieku cyniczny i zimny, chory grafomanie, straciłeś część człowieczeństwa, reformatoł, zadufany awanturniku, twoja głupota i bezczelność jest globalna, miernal, pierdołowate narracje, demencja, Wioskowy Głupku, kłamco i krętaczu, twoja grafomania jest po prostu chora, Chachmęt i Szacher Macher, stetryczały dziadek, krętacz, kłamca i manipulant, JA NIE WALCZĘ Z GRAFOMANAMI! DOKUCZAM TOBIE! TWOJEJ SPECYFICZNEJ OSOBOWOŚCI! oraz ujawnia plan na przyszłość: Ale będę cię wku...iał) i już z tego powodu miałby zapewniony wyrok, w szczególności wg kryteriów stosowanych przez wspomnianą pisarkę, ale ów hipokryta powołuje się także na państwową opiekę nad chorym człowiekiem na umyśle i przestrzega przed temidą, jeśli tu ktokolwiek go uzna za psychicznego... On może ubliżać, ale sam ma pozostać nietykalny. Jemu wolno, a innym nie! Zatem to chory człowiek i powinien jednak ktoś zająć się jego psychiczną kondycją, nim będzie za późno.

Więcej – jako oryginalny maniak, który w każdym drobnym temacie (a jest ich bez liku) ma wiele przemyśleń i nie wiadomo, jak się zachowa w stosunku do bliźniego poza internetową przestrzenią, należy mu ustępować, przyznawać rację i lajkować komentarze, stąd od początku wspieram go poprzez pochwałę walki z grafomanami i przyznając mu rację w jego „głęboko” przemyślanych rozważaniach. Na wiele to się nie zdaje – po przerwie dokonuje kolejnego ataku z zastosowaniem hejtu, kuchennej łaciny i pytań dotyczących nie S24, lecz... sjp.pl, a to sprzed miesięcy, a nawet lat, w tym sugeruje, że jednak pisałem jako Kawalec.

Ciekawostka – ów dzielny a namolny człowiek w dwa miesiące wpisał kilkadziesiąt komentarzy będących swego rodzaju biedaperełkami, czyli tekstowymi pomyjami o nikłym filozoficznym podkładzie. I na nic ujawnienie jego danych – nadal pisuje jakby nigdy nic (13 stycznia 2022, 01:28 – „Fiu, fiu... Jaki będę teraz sławny... Ajajaj... Cudo”). Nie wstyd mu? Nie bierze pod uwagę, że Temida zaprosi go do „współpracy”? Chociaż niezupełnie, bo ostatnio zaprotestował przeciwko ujawnieniu danych, powołując się na RODO. Sam oczywiście może pisywać komentarze z zastosowaniem mojego nazwiska przy swych ubogich a obrzydliwych tekstach i – co wielce prawdopodobne – nie sądzi, że jest hipokrytą...

Każdy kolejny jego niezbyt składny komentarz zamieszczany na S24, to kolejna psychologiczna wtopa, kwalifikująca go do badania lub na obserwację.

Nikomu nie życzę, aby na swej drodze spotkał takiego zacietrzewionego, nieuprzejmego i zakompleksiałego Labansa/Balansa, czyli p. Zielińskiego w niemal jesieni życia, który całkowicie - biorąc pod uwagę jego pięcioletni złośliwy hejt i w pełni świadome a złośliwe przemieszczenie się na inne forum - zasłużył na „naukową” nazwę nękacz wędrowny.

Omawiany nękacz, oprócz wielkiej destrukcyjnej energii, w swych wypowiedziach stosuje niewybredny, wręcz karczemny, język, zatem zapewne większość zgodzi się, że z takimi dyskutantami lepiej nie wdawać się w wymianę poglądów. Komentarze tego trola a hejtera dowodzą, że nie ma zbyt równo pod sufitem (jego słownictwo jest jeszcze śmielsze) i ten stan coraz bardziej się pogłębia. Z początku uznawał mnie za Kawalca, potem powątpiewał i miał przerwę w atakach, aby w końcu powrócić na swe właściwe tory i nadal sugerować, że jednak byłem ową wspomnianą postacią.

Mało tego – ów smutny pan jest przekonany, że jeśli jego dzieci i wnuki znajdą jego teksty w internecie, to nie będzie się wstydził swej twórczości, w przeciwieństwie - jak twierdzi - do mojej analogicznej sytuacji. To ci żartowniś! Porównuje swoje bełkotliwe a wulgarne komentarze z setkami moich artykułów. Pogratulować dobrego samopoczucia i hipokryzji!

Ale na forum poświęconym skrablom, mimo jawności swych danych, także bywał zbyt ekspresywny – „Niełatwo wywołać u mnie zjawisko oniemienia, ale było blisko tego stanu... Internet istnieje dla grania w scrabble lub literaki? Po to powstał? Wchodzenie do internetu to szukanie alternatywy każdego dnia – będę grał dziś w to lub to? Puknij się w mohairową czapkę, zanim podobne bzdety napiszesz” zwrócił się w 2006 roku, mając 47 lat, do pewnej dyskutantki w ramach subtelnej, jak mniemał, polemiki.

Z powodu gromadzenia się żalu u tego pana, który grozić może u niego zdrowotnymi konsekwencjami, należy rozważyć przesłanie niniejszego artykułu do właściwych instytucji, tak temidowych, jak i zdrowia psychicznego.

W realu za nękanie grożą konsekwencje, w tym zakaz zbliżania się do poszkodowanych, w internecie powinien być zakaz wpisywania komentarzy.

Ów internetowy gawrosz (cokolwiek już podstarzały a nieco młodszy ode mnie) wyobraża sobie, że zadając pytania z tezami pełnymi inwektyw, uzyska jakąkolwiek odpowiedź, a brak odpowiedzi interpretuje na swoją korzyść, zapominając, że aroganccy dyskutanci nie są odpowiednimi partnerami; więcej - takie osoby nie mogą liczyć na wymianę poglądów, skoro swym ordynarnym językiem sami zamykają możliwości dialogu. W internecie nie ma obowiązku dyskutowania z impertynentami. Oczywiście, niekiedy udaje się mu uzyskać jakiś komentarz i nadal dzieli włos na czworo, stosując obelgi i inwektywy. Jeśli nie odpowiesz takiemu, to oświadcza wszem i wobec, że unikasz odpowiedzi, jeśli jednak odpowiesz, to ponownie wplata wulgaria i zadaje pytania dotyczące zagadnień sprzed miesięcy a nawet lat.

Pan Zieliński bliski jest popełnieniu błędu, do jakiego dopuściła pisarka – miała pretensje do mnie, że na innym portalu ujawniłem jej tekst z NaszaKlasa, choć sama wcześniej ujawniła tekst dotyczący mnie dokładnie w ten sam sposób (biegła w sądowej opinii językowej również to zauważyła), czyli na innym portalu! Pan Zieliński teraz ma pretensje, że ujawniłem jego komentarze sprzed lat z innego forum, choć to przecież onże wielokrotnie a złośliwie cytuje moje komenty ze strony sjp.pl na S24 – nie jest to hipokryzja?

Jedna rada –skorzystaj Pan, Panie Zieliński, z moich tekstów jako poradnika – artykuły należy pisać kulturalnie (no tu może to mniej mi się udało…), a wszelkie ukrywane złośliwości należy pisać w sposób aluzyjny, jednak bez przekraczania linii dobrego smaku. Jeśli Pan przekracza tę granicę jako pierwszy, to nie miej Pan pretensji do dyskutanta o to samo...

Panie Zieliński, jeśli nie wiesz Pan jak się zachować, zachowuj się przyzwoicie!

Mam nadzieję, że właściwe organa zainteresują się omawianym hejterem, którego dane są już znane.

Artykuł będzie uzupełniany o cytaty z jego komentarzy zamieszczanych na S24.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo