mistrz małodobry mistrz małodobry
1196
BLOG

Pomnik Katyński, czyli frajerzy z Polski.

mistrz małodobry mistrz małodobry Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 27

Przyzwyczaiłem się już do dziwnych wypowiedzi Jarosława Szarka, ale przyznam się, że w dniu wczorajszym udało mu się mnie zadziwić. Pozwolę sobie na nie dokładny cytat „Sprawa Pomnika Katyńskiego będzie testem powagi i siły państwa polskiego”. Nie ulega wątpliwości, że burmistrz Jersey City Steven Fulop z Partii Demokratycznej to lewak. Zwolennik ekologii, gender, aborcji, powszechnej równości, LGBT i innych debilizmów (zapraszam do zapoznania się z wypowiedziami). Jego naturalnym zapleczem politycznym jest liberalna lewica, diaspora żydowska i różni lewaccy cudacy w tym zdominowanym przez demokratów stanie. Od kiedy zostaliśmy głównymi wspólnikami Zagłady wszelkie uderzenia w nas wyprowadzane w tonie oskarżeń o antysemityzm są punktowane. Poruszenie na szczeblu najwyższych instytucji państwa to już trafienie za 3 punkty.

Czy naprawdę jednak szanujemy siebie tak nisko, że sprawa jednego pomnika w zapomnianym przez Boga i ludzi mieście jest tematem do dyskusji dla prezydenta, premiera, szefa MSZ i Bóg jeszcze wie kogo w rządzie 40 milionowego podobno dumnego kraju? Czy jest to temat na główne wydanie wiadomości? Prowadząc dyskusję z S. Fulopem podbijamy mu tylko piłeczkę. Pamiętajmy o kontekście sytuacyjnym. Burmistrz czyni przymiarki do fotela gubernatora stanu. Polemika na tym poziomie napędza mu zwolenników. Czy usunie pomnik? Oczywiście że tak jeżeli tylko będzie mu się to opłacało politycznie. Zostawi go, jeżeli uzna, że przyniesie to zbyt duże straty.

Właściwy poziom dyskusji to dyskusja na poziomie pozwów sądowych w USA i wynajęcia skutecznej agencji PR, która uderzy w szarżującego burmistrza. Obie sprawy nie powinny być trudne przy dobrej organizacji. Jeżeli ma to kosztować nas milion zielonych też ok, jeżeli będzie skuteczne. Decyzja o losie pomnika leży w gestii władz miejskich i nie będzie się do niej wtrącał Departament Stanu.

Mam dwa pytania ad vocem:

Pierwsze: Gdzie jest słynna Polska Fundacja Narodowa na którą łożymy co roku gigantyczne pieniądze? Działań jakoś nie widać za to synekury i kasa dla kolegów leci jak najbardziej (wynagrodzenie dla członków zarządu ok 18 tys. brutto)

Drugie: Gdzie jest słynna prawie 10 milionowa patriotyczna polonia amerykańska? Podobno jest większa od diaspory żydowskiej.

Odpowiedź na pierwsze pytanie jest prosta. PFN nie zrobi nic, ponieważ nie po to powstała. Tam płynie tylko kasa dla kolegów.

Na drugie pytanie odpowiem pytaniem: A kogo obchodzą Polacy? Wyobraźmy sobie, że pomnik poświęcony jest np.: zagładzie Żydów węgierskich lub Wielkiemu Głodowi w Irlandii. Czy ktokolwiek w USA pozwoliłby sobie na jego usunięcie, nazwał premiera Izraela dupkiem, a Żydów oskarżył o to, że sami wsiadali do pociągów do Oświęcimia lub Irlandczyków, że nie potrafili hodować pyr?

Byłby to koniec jego kariery, bo Żydzi mają swoje lobby. Nie powstało ono od razu. Zostało stworzone latami ciężkiej pracy w szkołach, na uniwersytetach, lobbowaniem w administracji i kongresie przy czynnym wsparciu Izraela. Efekt jest taki, że lobby istnieje, ale nikt otwarcie nie chce o tym mówić. Ważne za to są efekty jego działania. Nie jest winą Żydów, że dbają o swoje interesy. Bardzo bym chciał, żeby tak samo postępowali Polacy. Amerykanie powinni ściszonym głosem rozmawiać o polskim lobby bojąc się publicznie reprezentować antypolonizm ani nazywać polskich polityków antysemitami, negocjanistami czy dupkami. A co ma nasza polonia? Nasza polonia ma g…………………….nawet bez srebrnego papierka. Stare pokolenie polonijne jest skłócone prawie we wszystkim, a młode nie identyfikuje się z Polską i swoim pochodzeniem. Poza tym polonia w USA NIE głosuje i nie udziela się politycznie. Nie ma działaczy polonijnych, poważnych biznesmenów i lobbystów. Polonia jest biedna, słabo wykształcona, rozproszona i nie zorganizowana. W większości sprawy polskie ma w głębokim poważaniu. Nie oczekujmy, że ci ludzie będą załatwiali swoimi rękami polskie sprawy. Przecież uciekli za granicę po to, aby odciąć się od piekiełka nad Wisłą. Dlatego polonia jest dramatycznie nie skuteczna. I dlatego Steven Fulop wie, że może w nią bezkarnie uderzyć. Polonia pokrzyczy i pójdzie do domu.

Z takim człowiekiem my zaczynamy rozmowy na poziomie ministrów, premierów i prezydentów. Święte oburzenie i wielkie poruszenie nad burmistrzem małego miasta w USA. Została rozpętana kolejna gównoburza godna większej sprawy. Za chwilę ona się skończy, my nabijemy głosów burmistrzowi, on zrobi swoje (w jedną lub drugą stronę), a my zostaniemy zapamiętani jako pieniacze. Nie, zostaniemy zapamiętani gorzej- jako frajerzy z nad Wisły. Po raz kolejny nie uczymy się na błędach.

Miarą powagi i siły państwa polskiego nie jest jakiś zapomniany pomnik o którym w innym wypadku nikt by nie pamiętał. Miarą powagi i siły państwa polskiego jest to, że obywatele niezawodnego, najlepszego, wiernego, pewnego, długoletniego sojusznika USA nadal muszą stać w kolejce po wizy wjazdowe.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka