Niedawno poradzilem jednemu z najwytrwalszych tropcieli zamachu nad Smoleńskiem - blogerowi quwerty, aby swoje przemyślenia ujmował w krótkich, zwartych formach bo z takich łatwo stworzyć jego dzieła zebrane a jako wyjątkowo napastliwy stalker na antologię swojego zidiocenia zapracował. Dzięki jego uprzejmości powstała moja notka, której sedno to zrzut z ekranu notki quwerty.
(na wypdaek gdyby ktoś mu uświadomił, że popełnł kolejny analfabetyzm, mam zachowany zrzut calłj notki ).
Dotychczas eksperci Macierewicza Binienda, Dabrowski, Jorgensen i Nowaczyk notorycznie mylili kąty pochylenia, natarcia i wznoszenia ale pomieszanie kątów pochylenia i przechylenia to przełomowy krok na drodze do udowodnienia zamachu nad Smoleńskiem.
Wobec takiej sytuacji traci sens tlumacznie, że samolot kiedy się rozbija to już nie stosują się ograniczenia eskploatacyjne, bo gdyby piloci do nich się zastosowali to nie doszłoby do rozbijania.