41 lat temu Urban miał prelekcję w ramach Wszechnicy Górnośląskiej. Jego osoba i poglądy lokowaly się po przeciwnej stronie normalnego spektrum (może za wyjątkiem ostatniej, kilka dni przed stanem wojennym) więc wykład miał posmak sensacji. Były dwa kluczowe pytania jakie mu zadano z zamiarem zagięcia.
Na pierwsze o nadreprezentację Żydów we wczesnym aparacie władzy (i represji) odpowiedział szczerze, że Żydzi, (a sam był Żydem), skupili się wokół nowej władzy ponieważ do nowej przyciągał ich ateizm jako negacja katolicyzmu - tyle w skrócie.
Drugie pytanie miało go zdruzgotać bowiem zapytano na jakie poparcie w wolnych wyborach mogłaby liczyć PZPR. Liczyliśmy na odpowiedz, że 60 - 70 % i jej obronę tymczasem prelegent odpowiedział, że 10 a w porywach być może 18%. Taka szczerość była druzgocąca dla słuchaczy bowiem oznaczała, że oni swoją władzę opierają wyłącznie na dziejowej konieczności - cokolwiek by to znaczyło i nie wahają się tego powiedzieć.