Według protokołu z przesłuchania sprzed PIĘCIU lat (bez jednego miesiąca) Michał Tusk przyjął kwotę 600 tys, euro, przy czym wszystkie okoliczności miałyby wskazywać, że odbyło się to poza wzrokiem aparatu skarbowego - jednym słowem była to łapówka, o której prokuratura od pięciu lat wie i w tej sprawie nie wykonała żadnego ruchu.
Załóżmy, że to jest prawda.
Jeżeli tak to są dwie możliwości:
- pierwsza, że syn Donalda Tuska pracował na rzecz uzależnienia Polski od dostaw rosyjskiego węgla, czemu PiS sprawujący już od dwóch lat władzę sprzyjał więc temat został zamieciony pod dywan,
- skromniej zakrojona druga, że syn Donalda Tuska skorumpował prokuratorów Ziobry aby ci nie przesłuchiwali go na okoliczność rzeczonej łapówki.
Ten sam świadek zeznał, że taśmy z podsłuchów w warszawskich restauracjach zostały sprzedane Rosjanom. W tej sprawie prokuratura również nie kiwnęła palcem. Może wiec być tak, że prokuratura pod nadzorem Ziobry w ogóle nie widzi nic zdrożnego we współpracy z Rosjanami.