Bojkotujmy Igrzyska w Pekinie, bądźmy solidarni z Białorusią, Gruzją i oczywiście z Tybetańczykami. Polska Chrystusem Narodów, fajką pokoju i solidarności, a ciekawe ilu z tych „obrońców wolności i praw człowieka” wie w ogóle gdzie leży Gruzja albo Tybet?
Politycy z pewnych kręgów biją na alarm. Młodzi konserwatywni buntownicy wtórują im i organizują protesty. Słychać już pomysły, by np. wpinać w klapy wstążki w barwach gruzińskiej flagi. Piszmy na blogach, róbmy internetowe akcje, wrzucajmy flagi gruzińskie jako avatary i obrazki na Gronie, Naszej Klasie czy gdzie się da. Na barykady. Oczywiście nie zapominajmy o Czeczenii przy tej okazji. Należy też rzucić okiem na to, co dzieje się w Kosowie, bo Kosowo niepodległe być nie może. Nie, nie – Kosovo je srpsko! Zdecydowanie należy więc rzucić na front walki o wolność i pokój nasze najlepsze argumenty. Nikt dobrze nie wie jakie one są, ale z pewnością nie możemy pozostawić uciśnionych na pastwę dyktatorów i zbrodniarzy. Nie to, że trzeba promować demokrację – ona jest zła, bo w niej dwaj mężczyźni spod budki z piwem mają tyle samo głosów, co dwaj profesorowie. Najlepszą formą rządów jest to, co robił w Chile Pinochet, w Hiszpanii Franco, w Portugalii Salazar, a w Jugosławii Milosevic. To byli kozacy dopiero. A teraz musimy bronić Tybetańczyków przed zbrodniczymi komunistami z Chin, a Gruzinów przed zawsze agresywnymi Rosjanami. Jak to robić najlepiej? Organizować w kilka osób pikietę pod ambasadą, zrobić jakąś zbiórkę podpisów, zorganizować spotkanie, na którym niby-eksperci będą opowiadać jak to źle jest tu i tam. Co z tego wyniknie? Czy to naprawdę komuś pomoże?
Naturalnie odpowiedź na powyższe pytania może być tylko jedna – nie. Jasne, Polacy mogą promować wolność i pokój na świecie. Bardzo pięknie, nawet mamy do tego prawo z tego powodu, że pokazaliśmy w jaki sposób pokojowo zmieniać oblicze Ziemi. Polacy nawet działają w ten sposób – organizują konwoje z żywnością, mediują albo oferują mediacje – jak choćby ostatnio Lech Wałęsa w sprawie Białorusi. Tak właśnie trzeba działać w mojej skromnej opinii. Można też zorganizować pokazówkę w postaci demonstracji czy czegoś, ale to też powinno być przemyślane. Powinno być dodatkiem do konkretnego działania. Czynem walczmy o wolność waszą i naszą, a nie tylko słowem czy gestem. Nie prezentujemy się jak zaspani czy spóźnieni rewolucjoniści, którzy idą z szablą na czołgi albo proponują by inni tak czynili. A poza tym – czy my jesteśmy pępkiem świata i mamy się wtrącać we wszystko co się na tym świecie dzieje?
W zglobalizowanym świecie powinno się bacznie przyglądać temu, co dzieje się w nawet najbardziej odległych krańcach kuli ziemskiej. Owszem, ale bez przegięć. Polskie najwyższe władze otwarcie Igrzysk w Pekinie zbojkotowały. W porządku, ich wybór, ich prawo, ale premier Tusk czy nawet prezydent Kaczyński nic nie mówią o bojkocie totalnym albo o tym, by sportowcy protestowali na olimpiadzie. Jednak pewni politycy, dziennikarze czy nawet przeciętni obywatele nie mogą sobie dać na wstrzymanie. A po paru chwilach umartwiania się nad sytuacją Tybetańczyków wracają do normy polskiego piekiełka. Moraliści. Nie dbają o prawa polskich obywateli, nie zajmuje ich robienie czegoś pożytecznego dla rozwoju własnego czy Polski, ale zajmują się gadaniną na temat tego czego to by oni nie zrobili, aby pomóc biednym Tybetańczykom czy Gruzinom. Moralność pani Dulskiej się kłania. Igrzyska się zaczęły i już prawie ucichli polscy obrońcy praw Tybetu. Dlaczego ucichli? Częściowo pewnie dlatego, że teraz muszą zacząć bronić praw Gruzji. Nieważne gdzie leży Osetia Południowa, nieważne co wyprawia Saakaszwilli, ale ważne by dokopać Rosjanom. Nie podoba mi się każda wojna, ta pomiędzy Gruzją, a Rosją też, ale nie zajmuje mnie to specjalnie. Po pierwsze, nic w tej sprawie nie zdziałam, są bardziej kompetentni ludzie. Po drugie, nie jest to sprawa hiperważna i taka, która coś zmienia w moim czy miażdżącej większości społeczeństwa życiu. Po trzecie, jestem – jak większość ludzi naszego kręgu kulturowego – pewnego rodzaju ignorantem. Każdy z nas przecież chętnie poogląda w telewizji serwis informacyjny serwujący migawki z jakiejś wojny gdzieś daleko. Po paru sekundach wracamy jednak do kolacji czy innych zajęć. Takie życie. Lepsze to niż hipokryzja.
Niech rząd prowadzi spokojnie politykę zagraniczną, niech ludzie którzy mają legitymację do tego by promować polską transformację, demokrację, wolność i prawa człowieka czynią to, niech wszyscy jak najwięcej dowiadują się o tym co dzieje się na świecie i niech wszyscy skupią się na czynach. Pomyślmy najpierw o tym, co wokół nas wymaga poprawy, zacznijmy od siebie, a potem pouczajmy i pomagajmy innym. Pamiętajmy też, że solidarność to jeden i drugi, a nigdy jeden przeciw drugiemu. A więc dziś bądźmy solidarni i z Chińczykami, i z Rosjanami, i z Gruzinami, a także z Tybetańczykami. Tak nakazuje nam przecież przekora, a może nawet coś poważniejszego.
Marcin Żukowski
Naszymi celami są m.in. wspieranie przedsiębiorczości, dialogu oraz aktywności młodych ludzi. Więcej na naszej stronie - www.MlodaRP.org
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka