Młodzi Socjaliści Młodzi Socjaliści
119
BLOG

Mroczko: Tylko razem można wygrać

Młodzi Socjaliści Młodzi Socjaliści Polityka Obserwuj notkę 0

Dzisiejszy strajk kolejarzy z Przewozów Regionalnych od momentu ogłoszenia budzi wiele kontrowersji. Liczne głosy oburzonych pasażerów, potępienie „chciwości” związkowców przez liberalnych ekonomistów to standardowy zestaw opinii. Właściwie poza związkowymi mediami nie ma sympatii dla strajkujących. Dlaczego tak się dzieje w kraju „Solidarności”?

Nadchodząca niebawem kolejna rocznica strajku w Stoczni Gdańskiej powinna wywołać w szefach związkowych jakieś refleksje. Strajk stoczniowców powiódł się przecież tylko z jednego powodu – w całym kraju trwały strajki solidarnościowe. Przedstawiciele komisji strajkowych przyjeżdżali do stoczni i przesyłali listy poparcia dla postulatów ogłoszonych przez stoczniowców. Gdyby nie to poparcie, strajk mógłby skończyć się jak ten w Grudniu ’70 roku.

Centrale związkowe i poszczególne ich komisje podzieliły ruch związkowy. Od lat nie słyszałem o tym, by pracownicy innej branży poparli czynnym strajkiem solidarnościowym swoich kolegów. Jeśli strajkują pielęgniarki, nie ruszy się żaden górnik. Jeśli próbują walczyć górnicy, kolejarze milczą. Dziś najpewniej kolejarze zostaną osamotnieni.

Rozbity w ten sposób ruch związkowy jest coraz łatwiejszy do spacyfikowania. Łatwiej w tej sytuacji wmówić opinii publicznej, że roszczenia pracowników są bezzasadne. Łatwiej też przekonać, że za zły stan kolejnictwa, służby zdrowia czy jakiejkolwiek innej branży odpowiadają szeregowi pracownicy, którzy nie mają żadnego wpływu na zarządzanie firmą. A przecież powiązany strajk pracowników wszystkich typów komunikacji z całą pewnością byłby o wiele dotkliwszy i dzięki temu trudniejszy do zignorowania. Każdy jednak dba o swój interes, inni go nie interesują. I nie zmieniają tego stanu rzeczy robione od czasu do czasu ogólnopolskie manifestacje.

Winę za obecny stan rzeczy ponoszą działacze związkowi. Paradoksalnie to właśnie największe centrale związkowe odbierały same sobie prawa do strajku. Często można przeczytać wypowiedzi przywódców central związkowych, którzy mówią, że dziś trzeba dialogu i porozumienia z pracodawcą, a nie walki. Nic dziwnego, skoro to od dobrej woli pracodawcy zależą ich pensje i wyposażenie biur. Mam wrażenie, że zależy im jedynie na utrzymaniu dotychczasowego stanu rzeczy, bez względu na konsekwencje. Ustawa o związkach zawodowych, uchwalona jeszcze za rządu Rakowskiego, nijak pasuje do dzisiejszej sytuacji. Jak stworzyć zakładową organizację związkową z minimum 10 członkami w małych przedsiębiorstwach, zatrudniających kilka osób? Dlaczego komisja zakładowa musi być zależna od pracodawcy? Dlaczego brak szkoleń dla pracowników nie będących członkami związku? Na te pytania nie odpowiedział nigdy żaden przywódca związkowy. Za to mamy często narzekania na zbyt małą aktywność pracowników na polu związkowym. Nikt ze związkowych central nie wini siebie za zaniechania w edukacji i promocji haseł ruchu samoobrony pracowniczej.

Dopóki nie powrócą hasła wspólnoty interesów, dopóki związki nie zaczną działać na polu edukacji pracowników taki stan rzeczy będzie się jedynie pogłębiał.

Krzysztof Mroczko (Młodzi Socjaliści)

W dziale publicystyka zamieszczamy wypowiedzi członków, sympatyków i zaproszonych do dyskusji z nami osób. Debata ma służyć wypracowaniu stanowisk Młodych Socjalistów i wymianie poglądów w ramach pluralistycznej dyskusji. Jednocześnie głoszone w tekstach tezy są poglądami prywatnymi autorów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka