.mim .mim
1030
BLOG

Gdy nie wiadomo jak jest najlepiej się dogadać (o sylwestrowych ograniczeniach)

.mim .mim Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 71

Godzina policyjna, czy jak woli minister zdrowia -ograniczenia w przemieszczaniu się w sylwestra będą obowiązywać. Nie ważne jak je nazwiemy w praktyce sprowadza się do tego samego - braku możliwości swobodnego poruszania się i świętowania nowego (może szczęśliwszego) roku.

Dość zabawne jest, że część rządzących tak usilnie stara się by nie nazywać ograniczeń godziną policyjną. Choć chaos informacyjny jaki w związku z tym powstał już taki zabawny nie jest. Rząd wprowadza rozporządzeniem ograniczenia wolności obywatelskich i mówi, że są ważne i obowiązują. Następnie trochę się wycofuje i zaczyna tylko apelować o przestrzeganie. Już bez groźby kary za łamanie „patriotycznego” obowiązku. Po czym minister zdrowia mówi, że mandaty policja wystawiać jednak będzie i grozi sankcjami administracyjnymi. Chyba tak to było.

Nie trudno się pogubić i można odnieść wrażenie, że rząd sam nie wie w końcu jak to jest z tym prawem – czy jest czy go nie ma. Nie wykluczone, że dla jednych jest, a drugich nie. Jak akurat wygodniej. I można się tak nawet bawić w rządzenie, tylko trochę powagi państwa i prawa w tym wszystkim szkoda. 

Fakt, że z punktu widzenia konstytucji wprowadzanie restrykcji przy pomocy rozporządzeń jest dość wątpliwe wskazywano już podczas pierwszej fali epidemii. 

Może to dość zaskoczyło rządzących, że problem którego nie rozwiązali po czasie wrócił. Kto by pomyślał, że kolejna fala tej samej choroby wywoła takie same zagrożenia jak wcześniej.

W każdym razie odpowiednich regulacji nie przygotowano. Dlatego teraz trzeba mówić, że coś jest, choć dla części obozu rządzącego tego nie ma. W końcu to tylko prawo. Co ono właściwie oznacza zobaczymy w praktyce. Pytanie tylko czyja ocena będzie kluczowa, gdy dojdzie do jego stosowania.

Wychodzi na to, że policjanta. To on będzie mógł dać mandat i skierować sprawę do sanepidu. Więc przynajmniej w pierwszej fazie wszystko zależeć będzie od oceny odważnego funkcjonariusza w pięknym niebieskim mundurze. Dlatego wydaje się, że warto takiemu nie szczędzić komplementów. A nuż uzna, że upomnienie wystarczy. Znajdzie w sobie cząstkę wyrozumiałości, gotową do małego miłosierdzia i przymknięcia oka na niesubordynację niesfornego obywatela. W ten sposób może uda się uniknąć kary i sprawy w sądzie. Pewnie wygranej, ale czasochłonnej. Chyba warto powściągnąć przez chwilę nerwy przy spotkaniu patrolu i próbować się porozumieć niż później, raczej dłuższą chwilę, tułać się po sądach i walczyć o swoje. Zwłaszcza, że policjant to, no cóż, funkcjonariusz. Nie on ustalił tak klarowne zasady, więc można wobec jego niedoli starać się znaleźć w sobie także odrobinę wyrozumiałości. 

Tak w duchu świąt można też przychylniej spojrzeć na rządzących. Ich decyzje i chaos wynikają także z innych czynników niż ich własne błędy i sprzeczności. Mimo wszystko nie jesteśmy jakoś wyjątkowi na tle innych państw, gdy chodzi o problemy związane z epidemią. Inne rządy też średnio sobie radzą. Przy okazji trzeba zrozumieć, że do zaniedbań z czasu wakacji Rząd przyznać się nie może – za duże straty wizerunkowe. Do uchwalenia wątpliwej jakości prawa także – już teraz obchodzenie przepisów nie jest postrzegane w społeczeństwie jako czyn karygodny, a gdy sami rządzący zaczną podważać swoją legitymację nieprzestrzeganie prawa stanie się powszechne. Przecież nie można słuchać osób, które same twierdzą, że nie powinno się traktować poważnie tego co robią. 

Ostatecznie też (teoretycznie przynajmniej) ograniczenia mają służyć naszemu bezpieczeństwu. Założyć zatem można, że intencje rządzących są dobre. To zawsze coś. Tylko, czy to wystarczy by ich słuchać? 

.mim
O mnie .mim

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości