modus in actu modus in actu
48
BLOG

Replika jako widzialność bez cienia

modus in actu modus in actu Kultura Obserwuj notkę 3


 Jednym ze sposobów wyrazu myśli zachodniej jest prostota — prostota gestu, w którym objawia się relacja między światłem a cieniem. W tej relacji zawiera się napięcie pomiędzy bytem a jego widzialnością, pomiędzy tym, co jest, a tym, co jawi się w świetle.

Jednostka współczesna spogląda na siebie w lustrze — i nie widzi już odbicia. Widzi siebie. To, co dawniej było obrazem, stało się tożsamością. W tej subtelnej, a zarazem zasadniczej zmianie, kryje się dramat nowoczesności: znika różnica między tym, kto widzi, a tym, kto jest widziany. Cień przestaje istnieć, bo światło zalało wszystko. W miejsce dialektyki pojawia się transparentność.

Cień był zawsze tym, co łączyło obraz z rzeczywistością — był śladem, dowodem, że światło nie jest wszystkim. U Platona cień należał jeszcze do świata prawdy, był jej najniższym, ale koniecznym stopniem[1]. U Arystotelesa cień jest konsekwencją materii, nieprzezroczystości rzeczy[2]. Dla Lacana cień pojawia się, gdy podmiot rozpoznaje siebie w obrazie — a zarazem traci siebie, bo utożsamia się z odbiciem[3]. Widziane staje się byciem.

Dzisiaj cień znika. Replika, czyli współczesna forma widzialności, nie potrzebuje już cienia ani oryginału. Jest samowystarczalna, samouzasadniająca się. Replika to światło, które świeci w próżni — światło, które nie rzuca cienia, bo nie ma już niczego, co mogłoby go przyjąć. W ten sposób widzialność zastępuje rzeczywistość. Oryginał nie istnieje, ponieważ przestało istnieć odniesienie. Mapy nie wymagają terytorium, obrazy nie wymagają źródła, słowa nie wymagają prawdy[4].

W takim świecie tożsamość nie jest już relacją do bytu, lecz funkcją systemu znaków. Obywatel liberalnej demokracji jest repliką — obrazem człowieka, który działa w ramach wyznaczonej widzialności. Jego emocje, preferencje, nawet gesty są kodowane, klasyfikowane i odtwarzane w systemie danych. To nie metafora: w rzeczywistości algorytmicznej „być” znaczy być widocznym[5]. A widzialność jest tu formą władzy.

Jednak ta władza nie jest już totalitarna w klasycznym sensie, nie jest też czysto ideologiczna. Jest semiotyczno-behawioralna. Replika reaguje, nie wybiera. Jej wolność to zaprogramowana responsywność. Jej emocje – gniew, lęk, nienawiść – są częścią obiegu znaków. W tym sensie współczesny determinizm ma charakter emocjonalny: człowiek jest zdeterminowany przez własne reakcje, które ktoś inny wcześniej zaplanował[6].

Demokracja liberalna staje się więc systemem reprodukcji widzialności — procesem samouzasadniającym się, który nie potrzebuje już odniesienia do bytu, a jedynie do samego siebie. Prawo, język i obraz tworzą wspólny mechanizm symulacyjny[7]. W tej przestrzeni podmiot staje się tym, co domaga się istnienia — lecz jego głos ginie w szumie. Abstrakcyjna jednostka przekroczyła już rubikon: nie może chcieć, nie może się domagać, nie może zaprotestować. Jest zbyt przejrzysta, zbyt oświetlona.

A jednak gdzieś jeszcze pozostaje cień. Może w geście odwrócenia, w spojrzeniu, które nie chce być zarejestrowane. Cień — ten najstarszy towarzysz istnienia — staje się ostatnim znakiem realności, resztką oporu wobec doskonałej widzialności. W dawnej metafizyce nazwano by go śladem Boga. Nie Bogiem teologicznym, lecz Bogiem metafizycznym: tym, co sprawia, że światło nie jest wszystkim[8].

Cień mówi: światło ma granice. Cień przywraca proporcję między tym, co jawne, a tym, co ukryte. W jego obecności widzialność przestaje być absolutna, a rzeczywistość odzyskuje głębię.

Replika nie zna cienia. Dlatego nie zna też rzeczywistości. Tożsamość zredukowana do obrazu, w którym światło nigdy nie gaśnie, a odbicie nie zna swojego źródła. W tym sensie replika jest metafizyką bez metafizyki — światem, w którym nie ma już niczego do poznania, bo wszystko już zostało pokazane[9].

Filozofia zaczyna się tam, gdzie pojawia się cień. To on daje sens światłu, tak jak niewiedza nadaje znaczenie wiedzy. Może więc ostatecznie gest odwrócenia się od widzialności — gest cienia — jest jedyną formą współczesnego aktu metafizycznego.

Nie światło, lecz jego brak, pozwala jeszcze pomyśleć byt.

Przypisy

1. Platon, Państwo, tłum. W. Witwicki, Warszawa: PWN, 2003, ks. VII (mit jaskini).

2. Arystoteles, Metafizyka, tłum. K. Leśniak, Warszawa: PWN, 2009, zwłaszcza księgi VII–IX.

3. J. Lacan, Écrits, Paris: Seuil, 1966, rozdz. 'Stadium lustra jako formujące funkcję Ja'.

4. J. Baudrillard, Symulakry i symulacja, tłum. S. Królak, Warszawa: Sic!, 2005.

5. B. Stiegler, La société automatique. 1. L'avenir du travail, Paris: Fayard, 2015.

6. G. Deleuze, Postscriptum o społeczeństwach kontroli, tłum. M. Herer, w: Kronos, nr 1(2008).

7. M. Foucault, Nadzorować i karać, tłum. T. Komendant, Warszawa: Aletheia, 2021.

8. E. Levinas, Całość i nieskończoność, tłum. M. Kwaterko, Warszawa: PWN, 1998.

9. G. Agamben, Co zostaje z Auschwitz, tłum. S. Królak, Warszawa: Sic!, 2008.


To co jest, jest in actu, natomiast to, co jest inaczej niż w akcie - naprawdę nie jest.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Kultura