Zupełnie nie zgadzam się z opinią Pana Wojciecha Sadurskiego, że „potepiajac konkretne osoby (a juz zwlaszcza domagajac sie od nich takich czy innych wyznan win) powinnismy to robic pod otwarta przylbica” http://wojciechsadurski.salon24.pl/17974,index.html. Moim zdaniem takie podejście to ograniczanie wolności słowa jaką daje Internet i takie podejście przynosi więcej złego niż dobrego.
Kiedyś media uznawane były za „Czwartą Władzę”. Miały kontrolować działanie władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. I przez lata media dość dobrze wykonywały swoją misję IV władzy. Niestety jest coraz gorzej – media uwikłane są coraz bardziej w różnego rodzaju powiązania:
- politycy – bo to często politycy kreują informacje i dają gazetom sensacje, więc trzeba z nimi dobrze żyć. Politycy wpływają także na biznes – więc mogą wpływać na właścicieli mediów.
- akcjonariusze – czasem są nimi osoby sympatyzujące z jakąś partią (wtedy dziennikarzowi ciężko w danym medium krytykować tą partię), akcjonariusze mają też zainwestowane pieniądze w inne biznesy (czyli dziennikarz nie skrytykuje innej firmy właściciela danego medium)
- reklamodawcy – czy np. dana gazeta skrytykuje firmę, która wydaje grubą kasę na reklamę w tej gazecie?
- szefowie – czasem są to byli politycy, cierpiący na manię wielkości, mający powiązania z różnymi grupami i broniące ich interesów.
Dlatego też Internet i blogi we wspaniały sposób wypełniają pewną lukę. Są „Piątą Władzą” kontrolującą media. Gdy np. Pan Michnik użyje tytułu w Gazecie Wyborczej będącego pewną manipulacją, natychmiast na forach internetowych i blogach odezwą się głosy dekonspirujące manipulację. Internet daje różnorodność i wielość poglądów – czyli prawdziwą wolność słowa i demokrację, a duże media i opinia publiczna muszą w coraz większym stopniu liczyć się z głosem internautów.
Tu rodzi się kwestia anonimowości. Co daje anonimowość? Przecież każdy może pisać w Internecie co chce? Niezupełnie.
Przypomnijmy sobie III RP. Każdy kto śmiał skrytykować prywatyzacje był publicznie osądzany jako „oszołom”, „wróg wolnego rynku” (jakby prywatyzacje z których ktoś bierze „prowizję” miały coś wspólnego z wolnym rynkiem). Przypomnijmy sobie Tymińskiego (nie lubiłem go, ale muszę go wziąć w obronę) gdy TVP wyemitowało program, że bije żonę i nie wysyła dzieci na religię. Cóż, ludzie myślący inaczej, sprzeciwiający się aktualnym układom, krytykujący powszechnie szanowane autorytety niestety narażają się na niezwykle brutalne, nieetyczne ataki. Dlatego wolą pozostać czasem anonimowi.
Dam teraz dwa przykłady dlaczego ktoś może chcieć być anonimowy – jeden dla lewicy, drugi dla prawicy, aby wszyscy zrozumieli.
1. Pan X, jest Prezesem firmy sprzedającej produkty bardzo konserwatywnym klientom. Jest także gejem.
Na co dzień jest bardzo dobrze opłacanym, szanowanym Prezesem w firmie o bardzo konserwatywnej kulturze organizacyjnej (dopasowanej do profilu konserwatywnych klientów). Po godzinach, w wolnym czasie, pisze gejowskiego bloga... anonimowo... Pisze to co naprawdę myśli, swobodnie wyraża swoje poglądy... jednak anonimowo...
Gdyby się wydało mógłby stracić pozycję Prezesa...
2. Pan Y jest zajadłym antykomunistą. Nie lubi też autorytetów III RP – Balcerowicza i Geremka. W czasie wolnym prowadzi własnego bloga, w którym pisze o potrzebie lustracji i krytykuje czasy III RP. Jednak woli być anonimowy. Pracuje jako informatyk w Gazecie Wyborczej.
Można się przyczepiać, że powyższych dwóch Panów jest nieszczerych. Ale dlaczego chcą oni być anonimowi?
Tylko dlatego, że chcą uniknąć dyskryminacji. Gdyby nie anonimowość Ci ludzie nie mieliby możliwości w ogóle publicznie wyrazić swoich poglądów w Internecie.
Możemy sobie wyobrazić naukowca który głosi anonimowo swoje odkrywcze teorie (np. że żywność modyfikowane genetycznie jest zła) bo na Uniwersytecie napotyka na opór (np. Uniwersytet jest sponsorowany przez koncerny spożywcze).
Pomyślmy, jak wiele anonimowość może wnieść do jakości naszej demokracji, jak wiele może dodać wolności słowa.
A autorytety? To osoby sławne, osoby publiczne. Jest takie powiedzenie:
„jeśli nie potrafisz nie pchaj się na afisz”….
Jeśli pisarz/pisarka chce mieć spokój – niech pisze wiersze i nie angażuje się politycznie. Jeśli ktoś publicznie popiera jakiegoś polityka musi niestety liczyć się także z publiczną krytyką.
Nie powinno być „świętych krów” wśród osób publicznych – każdego mamy prawo krytykować, zarówno jako osoby jawne jak i jako anonimowi internauci. Polepszy to tylko jakość demokracji w Polsce.
A jeśli taki pisarz/pisarka chce uniknąć publicznej krytyki – ma wybór – może popierać np. Pana Kwaśniewskiego w jako anonimowy internauta….
Palestrina2005
Inne tematy w dziale Polityka