Restrukturyzacja/transformacja zarówno w
gospodarce państwa jak i w mniejszej skali w
firmach jest
często koniecznością. Niestety, niekiedy jest
nadużywana. Prezesi, Dyrektorzy chcą pokazać właścicielom firmy, że
„coś robią" że „są potrzebni" i restrukturyzują, często „na siłę", zmieniając rzeczy które działają całkiem nieźle. Taka restrukturyzacja jest bez sensu. Z drugiej strony firma, która nie zmienia się, często upada. Ważne jest zatem to, aby
wszelkie zmiany robić z sensem - aby nie były to zmiany dla samych zmian lecz wynikały z nich jakieś korzyści. Dotyczy to zarówno gospodarki w skali
makro jak i
mikro.
Zacznijmy od definicji restrukturyzacji. Za Wikipedia (pewnie są lepsze definicje):
„Restrukturyzacja - są to gwałtowne zmiany w aktywach, pasywach lub organizacji firmy. Celem restrukturyzacji jest stworzenie przesłanek do wzrostu wartości przedsiębiorstwa. Restrukturyzacja jest równoważna z transformacją."
Restrukturyzacja w firmach często wiąże się ze zmianami w otoczeniu (klienci, technologia, redukcja kosztów itd.) i koniecznością dostosowania się do nich, często też jest wynikiem fuzji.
I tu mamy problem związany z wielkimi restrukturyzacjami. Mają one w dłuższym okresie przynieść zwiększenie zysków, ale często krótkookresowo przynoszą spadek sprzedaży i straty. Dlaczego? Bałagan, dezorganizacja, walka o stołki np.
Np. Przedsiębiorstwo X dokonuje restrukturyzacji w 2004r. chcąc zwiększyć swoje przychody.
Przychody bez restrukturyzacji wyglądałaby następująco
2003r. - 100 mln zł
2004r. - 105 mln zł
2005r. - 110 mln zł
2006r. - 115 mln zł
Restrukturyzacja spowodowała, że przychody kształtowały się następująco:
2003r. - 100 mln zł
2004r. - 95 mln zł - restrukturyzacja i krótkookresowy spadek
2005r. - 115 mln zł
2006r. - 140 mln zł
Czyli długookresowo są korzyści, jednak krótkookresowo są kłopoty.
Szczególnie ostrym przypadkiem restrukturyzacji są fuzje. Jednak fuzje często kończą się klęskami nawet w ujęciu długookresowym (ciekawy cytat: „Nieudana fuzja jest zjawiskiem normalnym, którym nie warto się ekscytować. Naprawdę dużym wydarzeniem są fuzje udane" http://www.itpartner.pl/artykuly/8053.html)
Przykładem może być nieudana fuzja Daimlera z Chryslerem (http://www.gazetaprawna.pl/?action=showNews&dok=1993.81.0.39.8.1.0.1.htm).
Dlaczego fuzje nie udają się? Dlatego, że są bardzo skomplikowanymi restrukturyzacjami.
Inny przykład kłopotów z restrukturyzacją - Firmy, które nie robią nic innego tylko się restrukturyzują, często tak koncentrują się na sobie, że zapominają o klientach...
A więc zbyt wielka i zbyt częsta restrukturyzacja może być szkodliwa.
Teraz państwo, gospodarka narodowa i restrukturyzacja w skali makro.
Państwo jest większym i bardziej inercyjnym organizmem niż firma. Zmiany są trudniejsze z racji:
- wielkości
- „państwowości", która jak wiadomo jest mniej elastyczna od prywatnych przedsięwzięć.
A więc restrukturyzacja gospodarki całego kraju jest szczególnie trudna. Po wyborach mamy zmianę kadr, obsadzanie stanowisk. To trwa często długo. Później przychodzą ustawy, zmiany i zanim zmiany te przyniosą efekty, kończy się kadencja Sejmu i często „wchodzi" nowa ekipa. Poprzednie zmiany nie dały jeszcze owoców, a kolejna ekipa znowu wszystko zmienia.
Mieliśmy najlepszy przykład z AWS i SLD. AWS zrobił reformę w służbie zdrowia i zanim reforma ta zaczęła przynosić pozytywne efekty, SLD wszystko pozmieniało.
Wróćmy do przykładu przedsiębiorstwa X. W przypadku tego przedsiębiorstwa krótkookresowe straty były równoważone długookresowymi zyskami. Niestety w przypadku gospodarki narodowej, zmiany są wolniejsze niż w firmach. Mamy więc krótkookresowe straty, a zanim pojawią się długookresowe zyski, kolejna ekipa przychodzi i wszystko zmienia. I znowu mamy krótkookresowe straty, a długookresowe zyski zostają spacyfikowane przez zmiany.
Ciekawą sprawą, potwierdzającą zawarte w tym wpisie tezy jest, że przywódcy uznawani za najwybitniejszych ostatnimi czasy rządzili dłużej niż 4 lata. Np. Ronald Reagan, Margaret Thatcher, Tony Blair. Mieli czas, aby przeprowadzić reformy i doczekać ich owoców. Nie było nowej ekipy, która wszystko by zepsuła.
Co do PiS. Biorąc pod uwagę wiele nieudanych transformacji/restrukturyzacji może to i dobrze, że nie zmieniają wszystkiego na „hurrrrra" w gospodarce. Jak już napisałem w jednym ze wcześniejszych wpisów Polska w porównaniu z innymi krajami znakomicie wykorzystała wejście do UE. Zamiast ostrej restrukturyzacji gospodarczej w stylu „fuzji" (posługując się przykładem ze skali mikro) mamy działania łagodniejsze - odmrożenie progów, obniżenie składki rentowej no i oczywiście działania antykorupcyjne (nie zapominajmy że korupcja znacznie hamuje wzrost). Miejmy nadzieję, że PiS dotrzyma obietnicy i pójdą też za tym koniec końców obniżki podatków w przyszłości.
Można oczywiście ostro wszystko zmieniać i liczyć, że da to jeszcze lepsze efekty. Ale efekt mógłby być taki, że PiS straciłby tylko popularność, a reformy i tak zostałyby zaprzepaszczone przez kolejną ekipę, która chciałaby na siłę pokazać, że jest „inna", że „potrafi lepiej", że ma „lepsze pomysły" itd.
Oczywiście, w/w wpis to spojrzenie na sprawę z pewnego punku widzenia, z punktu widzenia pewnej teorii. Ale moim zdaniem ten punkt widzenia wart jest przemyślenia.
Inne tematy w dziale Polityka