Hanna Gronkiewicz-Waltz robi wszystko ,aby mecz inauguracyjny Euro 2012 nie rozpoczął się w Warszawie. Albo inaczej - robi wszystko, żeby nie budować Stadionu Narodowego.
Najpierw pomysł, żeby wyekspediować stadion do Łomianek teraz dziesiątki innych propozycji. Pewnie rok zajmie ich analiza, a inne miasta aż się rwą, aby zabrać mecz inauguracyjny i organizację Euro 2012 Warszawie. Bo prestiż, inwestycje, turyści, sława, dobry humor mieszkańców itd. Dlatego też, widać że Warszawa ma coraz mniejsze szanse na Stadion Narodowy.
Dlaczego Hanna Gronkiewicz-Waltz tak nie chce stadionu?
Myślę, że po prostu się boi. Stadion, to ogromna inwestycja, dodatkowo wymagająca mnóstwa inwestycji wspomagających. To nie ma być tylko stadion ale wielki kompleks sportowo-rekreacyjny, trzeba także zabezpieczyć kwestie komunikacyjne związane ze stadionem.
A więc dużo roboty, duże ryzyko opóźnień, nieodpowiedzialnych deweloperów, kolejnych korków w Warszawie (za które w tym roku warszawscy kierowcy przeklinali słynną „Bufetową" całą jesień, a PiS zrobił nawet reklamówkę „spowolnili Warszawę") i wystawienie się na ataki opozycji.
A można nic nie robić, sprawę oddać innym miastom, które bardziej entuzjastycznie podchodzą do organizacji Euro i problem z głowy. Nic nie trzeba robić, żadnych kłopotów z opóźnieniami, żadnych nerwów. Kibice się trochę wkurzą, to zwali się na PiS. Poza tym kibiców Legii można udobruchać dając jakieś dotacje związane ze stadionem Legii.
Lepiej nie ryzykować i nic nie robić - to widać stało się dewizą Hanny Gronkiewicz-Waltz.
W tle jeszcze jedna sprawa - sprzedaż gruntów pod Stadionem Dziesięciolecia deweloperom, za które podobno można „wyciągnąć" aż 4 mld PLN.
Nie będę tu się doszukiwał żadnych łapówkarskich podtekstów (nie mam dowodów). Ale jeden podtekst jest widoczny. Podtekst wyborczy. PO obiecało zarówno szybkie zmniejszenie obciążeń fiskalnych jak i podwyższenie płac. W krótkim okresie pogodzić się tego nie da. Nie da się zmniejszyć kosztów pracy poprzez zmniejszenie obciążeń typu podatki, składki itd. i zarazem dać dużych podwyżek budżetówce jak obiecał Tusk.
Dlatego już mamy pierwsze ruchy PO i zapowiedź rezygnacji z obniżenia składki rentowej (PO próbuje to jakoś ładnie wizerunkowo sprzedać, że obniży te składki najbiedniejszym i młodym, czyniąc ze składki podatek progresywny w dodatku niezgodny z Konstytucją - dyskryminacja w zależności od wieku).
Ale powyższe działania zapewne na podwyżki dla budżetówki nie wystarczą - potrzebne są dodatkowe pieniądze. I właśnie HGW znalazła dodatkowe 4 mld, które mogą się przydać na załatanie dziury Donalda Tuska.
Te pieniądze ze sprzedaży gruntów nie trafią jednak do miasta Warszawa lecz do budżetu i pewnie pójdą na jakieś cele socjalne.
A więc widzimy jakie są priorytety Hanny Gronkiewicz-Waltz. Najpierw partia, potem Warszawa. Zrzeka się budowy stadionu a miasto i tak z tego mieć nic nie będzie.
Natomiast Donald Tusk będzie mógł rozdawać dodatkowe 4 mld PLN i grać rolę „dobrego wujka" przed wyborami prezydenckimi.
Szkoda, że za Prezydenta Warszawy mamy kobietę, której prezydentura służy tylko do wybicia się w partii i zrobienia ogólnopolskiej kariery politycznej. Bo to są główne cele Hanny Gronkiewicz-Waltz. Przydałby się w Warszawie gospodarz, który powiedziałby - „wara od naszych pieniędzy i inwestycji, mam swoje miasto i o nie dbam".
Inne tematy w dziale Polityka