„Skierowanie wiceszefa służb wywiadu do Polski w charakterze ambasadora nie jest gestem przyjaznym” - "dr Krzysztof Zielke, politolog, były doradca w Podkomisji ds. Bezpieczeństwa i Obronności w Parlamencie Europejskim, odnosząc się do desygnowania na stanowisko ambasadora Niemiec w Polsce Arndta Freytaga von Loringhovena, byłego wiceszefa BND."
Pomijam już jego Arndta Freytaga von Loringhovena, rodzinny związek z nazizmem, co też nie jest miłe dla doświadczonej niemiecką okupacją Polski, ale powiedzmy, nie odpowiada za swoją rodzinę. Mamy w Polsce wiele dzieci komunistycznych oprawców na elitarnych pozycjach, co nie znaczy, że nadal są bolszewikami.
Ale wiceszef wywiadu, po co nam, taki fachowiec ambasadorem ? Wystarczy, że mamy zapewne sporo agentów rosyjskich w Polsce. Ciśnie się pytanie:
czy Polska zaakceptuje na ambasadora niemieckiego wiceszefa wywiadu ?
Obawiam, się że tak, tolerancyjny rząd ZP nie zdobędzie się na tak wielkie siły aby przeciwstawić się władcą UE ?
Komentarze