Baćka udał się w podróż do Chin. Kołchoźnik przywiózł kontrakty warte 3.5 mld dolarów. To jest prezydent. To jest władza. To rozumiem. Nie to co ten wczasowicz Tusk i reszta polskiej bandy czworga. Gdy Donald Tusk wybiera się na wycieczkę krajoznawczą to najwyżej przywozi śmieszną czapkę. Ciekawe co przywiózł ostatnio z Indii? Pewnie sos curry dla całej rodzinki.
To jest właśnie różnica pomiędzy mężem stanu, a chłoptasiem na posyłki z Brukseli. To jest właśnie różnica pomiędzy prawdziwym prezydentem który dba o swój naród, a gościem który musi przypodobać się ludowi, bo wybory idą. Tym właśnie różni się prawdziwy władca od demokratów. Na pohybel demokracji! Baćka musi dbać o przyszłość swojego narodu i koncentrować swoją energię na budowaniu siły swojego państwa. Demokrata myśli tylko o pijarowych sztuczkach i sprawowaniu władzy na niby.
"Z wizyty w Chinach prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka wrócił z kontraktami na 3,5 mld dol. Chińczycy zbudują w Mińsku hotel Pekin, zmodernizują białoruskie drogi, lotniska, energetykę."
"Nie pomyliliśmy się 20 lat temu, wybierając Chiny na głównego partnera - powiedział Łukaszenka podczas zakończonej w poniedziałek wizyty w Szanghaju i Pekinie. - Taka gigantyczna gospodarka nie może nie być zainteresowana w rozwoju swoich interesów w Europie. A skoro tak, to chodźcie do serca Europy. Będziemy wam aktywnie pomagać i wspierać was na Białorusi"
Więcej tutaj:http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,8502597,Bialorus_staje_sie_chinskim_przyczolkiem_w_Europie.html
No cóż... inni robią interesy, modernizują kraj, zawierają strategiczne sojusze. Polska bawi się w brukselski eurokołchoz. Mając do wyboru eurobankrutów i Baćkę wybieram tego drugiego. Jeszcze nadejdzie czas kiedy Polacy będą jeżdzić do pracy na Białoruś.
Łukaszenka pokłócił się z Rosją, więc skierował się w kierunku Chin. Tak zachowuje się prawdziwy polityk i strateg który dba o swój kraj. Jak trzeba to potrafi uderzyć pięścią w stół . Polscy demokraci udają, że deszcz pada kiedy sojusznicy z USA i UE plują im w twarz ośmieszając przed całym światem. Ale aby takie ruchy przeprowadzać to trzeba mieć charakter, a nie skłonność do chowania się do szafy w razie problemów.
Polska oddała Rosji uran z którego można byłoby wyprodukować 18 bomb atomowych. Wszystko na polecenie USA i pana Obamy. Za składowanie uranu w Rosji zapłaci USA, ale tylko przez 20 lat. Co będzie potem i ile będzie to kosztować nie interesuje polskich demokratów gdyż za 20 lat oni wszyscy będą na emeryturze, będą chodzić w swoich śmiesznych czapeczkach zwiedzając świat za pieniądze z łapówek i lodziarni które teraz instalują.
Za wywiezienie uranu z Polski powinni trafić przed Trybunał Stanu. Posiadać taki atut w rękawie i po prostu się go pozbyć to trzeba być wybitnym szkodnikiem. Podobno USA kazały wywieźć uran gdyż mógł stać się celem Al Kaidy. To są dopiero bajki dla ciemnego ludu. Dla średniego kraju europejskiego nie ma żadnego problemu aby wydać odpowiednie środki na zabezpieczenie. Wzbogacony uran może być przetworzony jako paliwo do elektrowni atomowych. Skorzystają na tym Amerykanie gdyż od 2014 będą kupować uran od Rosji za bagatela 1 mld dolarów. A ciekawe od kogo będzie musiała kupować uran Polska kiedy w końcu (jeśli) wybuduje tutaj ktoś normalną eletrownie? (czyli atomową)
Aby było jeszcze ciekawiej całą operację zatwierdzono w kwietniu tego roku na szczycie w Waszyngtonie. Jak doskonale pamiętamy, ani premier (zrezygnował z wyjazdu) , ani minister obrony nie udali się na ten szczyt gdyż trwała żałoba narodowa więc pijarowcy doradzili, że lepiej klęczeć przed kamerami, aby dobrze wypaść przed ludem. To byłoby straszne gdyby taka wyprawa popsuła im wizerunek. A w Waszyngtonie Polskę reprezentował ambasador... skutki widać.
Inne tematy w dziale Polityka