Po obejrzeniu dyskusji Migalski vs. Arłukowicz (dzięki za retransmisje) postanowiłem skomentować wystąpienie obu. Niestety gdy zabrałem się do pisania doszedłem do wniosku, że nie jestem w stanie zrozumieć o co chodziło panu Migalskiemu. To najprawdopodobniej wyższy europejski poziom. Pan Migalski stwierdził, że nie boi się nikogo i słusznie gdyż nie ma się czego obawiać osoba z tak dobrze zabezpieczoną ciepłą posadką której kilka tysięcy euro miesięcznie spływa do kieszeni. Dzięki temu zabezpieczeniu finansowemu oraz jak sam stwierdził dzięki utracie poparcia PiSu, pan EuroPoseł może w końcu mówić to co myśli. Drogo to nas podatników kosztuje, ale nikt nigdy nie obiecywał, że prawda będzie tania lub rozdawana za darmo.
Natomiast chciałbym zwrócić uwagę na pana posła Arłukowicza. Nic nie poradzę, ale nie trawie tego Pana. Po prostu nie znoszę tego typu populistów. Pan poseł gdziekolwiek się pojawi używa typowego dla swojej formacji szantażu emocjonalnego strasząc umierającymi na ulicy ludźmi. Tak samo zrobił podczas swojego występu na urodzinach salonu. Oglądając retransmisję spotkania doznałem szoku. Arłukowicz wygadywał takie głupoty jak np. "Lewicy chodzi o to, aby podzielić po równo" lub "Wierzę, że przyjdzie czas dla lewicy w Polsce także tej zielonej lewicy, tak popularnej w Europie" i nikt nie zareagował. Każdy myślący człowiek jest w stanie tego typu głupoty nie tylko dostrzec, ale także przeprowadzić kontratak w postaci kilku niewinnych pytań po których owy światowy lewicowy postępowiec zostałby zepchnięty do narożnika lub upadł na deski z których raczej by się już nie podniósł. Tak się niestety nie stało gdyż jak doskonale wiemy, większość salonowych blogerów to elektorat PiSu. PiS ma program lewicowy, więc pan Arłukowicz po prostu mówił do swoich. Nawet pewna Pani z widowni stwierdziła, że chętnie zagłosowałaby na posła jednak nie może. Szkoda, że nie przedstawiła powodów. Moim zdaniem albo ta Pani ma odebrane prawa wyborcze (no cóż zdarza się) lub po prostu brzydzi się bezbożnikami z SLD. I tu właśnie dochodzę do konkluzji: Pisowska część salonu ma po prostu lewicowe poglądy i głosuje na partię z lewicowym programem. Wolno wam. Jednak bardzo bym prosił, abyście przestali nazywać siebie prawicowcami szczególnie gdy wasz młody bóg - ostatnia nadzieja salonowych blogerów zacznie tutaj pisać swoje pamiętniki, a wy zaczniecie odprawiać swoje modły w komentarzach pod jego (przepraszam: Jego) notkami.
Pan Arłukowicz stwierdził, że lubi przekonywać ludzi. Świetnie. Wolno mu również głosić swoje poglądy. Jednak nie rozumiem ludzi którzy po 50 latach komuny i władzy lewicy oraz 20 latach eurosocjalizmu który doprowadził do największego w historii kryzysu oraz zaniku postępu gospodarczego w Europie mogą jeszcze wierzyć socjalistom. To już nawet nie chodzi o to, że Europa się nie rozwija. Ba, wiele bym dał aby przynajmniej stała w miejscu! Niestety jest dużo gorzej! Europa po prostu się cofa w rozwoju właściwie w każdej dziedzinie od ograniczania wolności i swobody, poprzez minusowy wzrost gospodarczy, aż po islamizację krajów zachodnich w imię tolerancji. Co ciekawe USA przyjęły masę imigrantów z całego świata i ze wszystkich praktycznie kultur i religii, ale tam islamizacja w stylu europejskim nie ma miejsca. W Europie po prostu panuje lewicowy wirus który doprowadzi nas prosto pod rządy mułłów.
"Nie lubie słowa podatki, wolę nazywać to składką" twierdzi poseł Arłukowicz zapominając , że sprawna pomoc społeczna (ukradzione słowo przez lewicę) istnieje wtedy gdy jest dobrowolna. Nie można pomagać na siłę zabierając pod przymusem środki na pomoc innym gdyż wtedy nie mamy do czynienia z pomocą charytatywną lecz ze zwykłą grabieżą.
Takie kwiatki jak "lewica chce podzielić po równo" nawet nie chce mi się komentować ponieważ jest to głupota w czystej postaci. Za komunizmu nie udało się podzielić po równo i stwierdzę coś strasznego: w eurosocjalizmie również nie da się tego zrobić! Natomiast niepokoi mnie co innego. Dlaczego każdy lewicowiec zamierza dzielić nie swoje (zagrabione) pod przymusem pieniądze jeszcze bezczelnie kłamiąc, że zrobi to po równo? Kto daje tym ludziom legitymacje do podziału waszych ciężko zarobionych pieniędzy? Dlaczego oni, a nie kto inny? No i jaką macie pewność, że podzieli uczciwie?
Doskonale wiadomo jak zauważył Milton Friedman, że wydając własne pieniądze robimy to z rozsądkiem i wybitną wrażliwością oraz doskonałą kalkulacją. Natomiast cudze pieniądze nigdy nie jesteśmy w stanie wydać w taki sam sposób. Friedman podał prosty przykład: Mamy własne 5000 dolarów i chcemy kupić bilet lotniczy. Czy kupimy w klasie ekonomicznej czy może biznesowej? Każdy zastanowi się trzy razy i obliczy co badziej mu się opłaca. Natomiast mając do dyspozycji $5000 od firmy na wydatki na podróż służbową nie będziemy nawet się przez chwilę zastanawiać wybierając podróż w klasie biznes oraz noc w pięciogwiazdkowym hotelu. Nie nasze pieniądze, nie nasz problem, firma płaci. Tak samo dzieje się w państwie. Tylko, że to już nie wasz szef lecz to właśnie my płacimy.
Ja mam jednak pytanie do posła Arłukowicza: Jeśli mamy państwową służbę zdrowia i państwową edukację. Wszystko jest finansowane z naszych podatków. Mamy również pacjenta śmiertelnie chorego któremu zostało miesiąc życia. Wiemy, że jeśli przeznaczymy na leczenie tego pacjenta 1 milion dolarów to przedłużymy jego życie najwyżej o trzy miesiące. Z drugiej strony możemy wydać ten milion dolarów na stypendia po $5000 dla 200 młodych. Pytanie brzmi: kto ma decydować o życiu lub śmierci tego człowieka? Pan? A jeśli to ktoś z was będzie tym pacjentem to czy chcielibyście aby decydował o tym ktoś kto musi przypodobać się wyborcom domagającym się stypendii dla młodych lub ewentualnej "bezpłatnej" edukacji?
W sprawie tzw. zielonej lewicy to szkoda, że nikt nie zadał panu posłowi pytania ile zamierza przeznaczyć pieniędzy na walke z globalnym ociepleniem (lub oziębieniem - przepraszam nie jestem na bieżąco) oraz dlaczego pod jego rządami opłaty za energie elektryczną wzrosną. Inne pytania: Czy uważa, że należy zrobić porządek z żarówkami 99 WAT? Oraz dlaczego twierdzi, że prywatna policja to własny ochroniarz pod każdym domem? Jak pokazuje przykład pewnego amerykańskiego miasta można zrezygnować z miejskiej policji na rzecz prywatnej firmy co wychodzi dużo taniej. Rozliczanie takiej fimy jest dużo łatwiejsze. Miasto może podpisać kontrakt np. na czas kadencji samorządu i ewentualnie rozwiązać współpracę z firmą która nie spełnia wymagań mieszkańców czyli nie jest w stanie zapewnić dostatecznego bezpieczeństwa. Można również podzielić miasto w taki sposób aby każda dzielnica przypadała innej firmie. W ten sposób lepsza firma będzie w stanie wspomóc w razie kłopotów słabszą z innej dzielnicy lub w razie klapy przejąć jej teren. Niestety przy miejskiej policji w razie kompromitacji nie można zrobić nic, ale za to politycy mogą obiecywać walkę z przestępczością i porządek w policji. W przypadku gdy miasto zawiera kontrakt z prywatną firmą policyjną w razie kłopotów po prostu wybieramy inną oferte.
Jak mawiał satyryk Jerzy Kryszak za rządów SLD: "Nie traćcie ducha, lewica was wyru... wysłucha" i chyba nic więcej nie ma sensu dodawać. Lewica nie reprezentuje interesów ludu lecz bogaczy. Większość milionerów i miliarderów ma poglądy lewicowe i z chęcią sponsorują czerwonych oraz zielonych. Nie ma co się dziwić gdyż oni są w stanie zapłacić wyższe podatki dla świętego spokoju. Dzięki temu jest to swojego rodzaju łapówka dla rządzących aby walczyć z wolnym rynkiem gdyż w interesie bogatych i ich firm jest monopol. Oni nie chcą konkurencji! Po co mają całymi dniami martwić się co ten zdolny Kowalski wymyśli w swoim garażu tak jak kiedyś Ford? Może będzie to nowy lepszy samochód? Po co się martwić po nocach, lepiej zapłacić lewicy, a oni już wprowadzą takie przepisy bezpieczeństwa, że Kowalski padnie bo będzie musiał rozwalić 20 samochodów w crash testach zanim pomarzy o swojej fabryce lub wprowadzi cokolwiek na rynek. Natomiast te same firmy popierają również zielonych (pewnie sami ich stworzyli) gdyż nie ma lepszego interesu niż zielony przyjazny środowisku produkt. Dwa czasem trzy razy droższy, ale za to ekologiczny tzw. eco-friendly.
Retransmisje ze spotkania można obejrzeć tutaj:http://www.popler.tv/salon24 , ale nie polecam bo to strata czasu. W zamian proponuje obejrzeć spotkanie z Czesławem Bieleckim (pod tym samym linkiem) kandydatem na fotel prezydenta Warszawy. Nie zgadzam się z niektórymi jego poglądami, ale nie da się ukryć, że mówił głównie o tym co zamierza konkretnie zrobić, bez tej politycznej paplaniny "o lepszym świecie". Więc w moich oczach wypadł dobrze. Patrząc z daleka na Warszawę rzuca się w oczy właśnie brak architektonicznej wizji być może to jest to czego to miasto potrzebuje czyli architekta! Profesjonalistę który zna się na rzeczy. Ale to już wasza sprawa, to wy sobie wybierajcie Warszawiacy. Nie mam zamiaru się wtrącać oczywiście.
Inne tematy w dziale Polityka