Przecieram oczy i uszy ze zdumienia słuchając wypowiedzi opozycji pisowsko-pejotenowskiej. Między wierszami odczytuję chęć wojny na dwa fronty. Marszałek Prezes PiS ostro pogroził natowskim nieudacznikom przestrzegając przed tchórzostwem: "Nie może się powtórzyć Srebrenica". Natomiast specjalistka od tajnych kodów i jazdy konnej bez trzymanki pani prezes niezarejestrowanej jeszcze partii BNbBsd (Bez Nazwy bo Bielan schował dokumenty) Kluzik-Rostkowska nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie zadane przez najbardziej obiektywną dziennikarkę w Polsce Monikę Olejnik: Czy Polska powinna zaangażować się zbrojnie w konflikt? Okazuje się, że pisowsko-pejotenowska opozycja z chęcią taki wariant by rozważyła ponieważ pani przyszła prezes puszczając oko dała do zrozumienia, że jeśli nie zaangażujemy się na poważnie to Unia gotowa się obrazić odbierając nam tym samym nadciągające przewodnictwo!
To już do tego doszło? Aby przypodobać się moskiewskim towarzyszom Jaruzelski musiał robić rajd po Czechosłowacji. Ale przynajmniej jak byliśmy w Układzie Warszawskim to Sowieci nie wysyłali nas do Afganistanu...
Kto obecnie przewodniczy Unii? Francja? Wielka Brytania? A może jednak Niemcy? Nic z tego! Okazuje się, że Węgry. Dlatego właśnie ostatnia narada wojenna odbyła się w "Budapeszcie Zachodu" czyli w Paryżu. Oczywiście, że cała ta zabawa w przewodnictwo jest tylko symboliczna, ale filia brukselskiej elity w Polsce dumnie zaciera ręce nie mogąc doczekać się dorwania do stera. Oszukują samych siebie jeśli sądzą, że porządzą Unią chociaż na chwilę. Marzenia nic nie kosztują jednak ich realizacja już tak. Będziemy zmuszeni płacić za ten cały cyrk czyli niekończące się konferencje, kolacyjki oraz pogadanki unijne. Stać nas na ten lans. Ale oni chcą mieć pewność, że więcej EuroTowarzyszy ich zauważy jak tu będą stroszyć pióra.
Jakby tak rzucić w oko cyklonu kilka naszych F-16 wysadzając w powietrze parę libijskich chałup na tej ich pustyni... Wysłać jeszcze siły lądowe, aby udowodnić ostatecznie, że my nie tchórze i potrafimy zaangażować się na serio to może następna narada wojenna odbędzie się w podziemiach Pałacu Kultury i Nauki! Chyba warto?
Unia wymaga wielkiego wysiłku od narodu pod postacią minimalnych stawek VAT i innych zmutowanych wynalazków które coraz głębiej sięgają do naszych kieszeni. Jednak codzienne życie z absurdalnymi przepisami produkowanymi w Brukseli już nie wystarcza. Prezydencja w Unii Europejskiej wymaga większego poświęcenia. Ona ma swoją cenę. Jest nią polska krew.
Oczywiście z militarnego punktu widzenia polskim F-16 potrzebny jest chrzest bojowy, ale lepiej odbyć go w Afganistanie niż w Libii. Wojna na dwa fronty raczej źle się kojarzy...
Tymczasem chiński okręt wojenny zamiast tropić somalijskich piratów przedarł się na Morze Śródziemne. Reporter CNN relacjonując to historyczne wydarzenie (pierwszy raz Chiny pływają po Śródziemnym) o mało nie stracił głosu z wrażenia. Zresztą stacja umieściła reportaż w programie pod wiele mówiącym tytułem "What in the world?!" Tak na naszych oczach rodzi się mocarstwo. Okazuje się że Chiny przybyły zabezpieczyć swoich pracowników w Libii. To oficjalnie, a nieoficjalnie chyba sobie pływają strasząc trochę Zachód.
Ale za to majówka zapowiada się ciekawie! Prezydent Obama wybiera się do Polski. Mam nadzieje, że zdąży przed nieuchronnym usunięciem z urzędu za złamanie konstytucji i wywołanie nielegalnej wojny. (Polecam moją poprzednią notkę "Kolejna nielegalna wojna"). Okazuje się, że kilka poważnych amerykańskich kongresmenów już całkiem na serio bierze taką możliwość pod uwagę, a nawet zaczyna grozić Obamie. Konstytucję warto przestrzegać nawet w PRLu. Jak ogłosił ostatnio Trybunał Konstytucyjny stan wojenny Jaruzelskiego jednak był nielegalny. Po 30 latach, ale w Stanach sądy szybciej pracują... jednak do końca maja Barak chyba jednak doleci do Polski jako U.S. President. A więc z okazji tej historycznej wizyty proponuje dość nietypowe przywitanie:
Dogadać się po cichu z Chińczykami, aby swój okręt ze Śródziemnego na Bałtyk poprowadzili, że niby chłopaki sobie pokojową wycieczkę dookoła Europy robią. Niech sobie nogi trochę w Bałtyku pomoczą. Pary z ust nie puszczać. W świat niech polskie służby plotę rozpowszechnią, że to Putin coś kombinuje i pewnie Azjaci z konserwami do Rosji płyną.
A w dniu wizyty Obamy gdy koła samolotu prezydenckiego Air Force One zetkną się z płytą lotniska Okręcie to wtedy okręt chiński do portu polskiego niech zacumuje. Zanim Barak wysiądzie z samolotu to już mu pokarzą zdjęcie portu z satelity. A na lotnisku uśmiechnięty Bronek czekać będzie i niech tak rzeknie:
"Witam Barak! No popatrz jaki zbieg okoliczności! Tyle ważnych przyjaciół nas odwiedza i to wszyscy naraz! Niby Polska mały kraj, a żyć bez nas nie mogą he he. A my chlebem i solą po staropolsku witamy wszystkich... zwyczaj taki. A ty co taki spięty? Ty się nie bój Barak. Szykuj no kowbojki, na moje rancho do Budy Ruskiej zaraz polecim. Pogadamy jak sojusznik z sojusznkiem..."
Czy Chińczycy będą zainteresowani? Obserwując ich zabawę w kotka i myszkę z US Navy na morzach i oceanach tego świata nie mam żadnych wątpliwości: tak i pewnie jeszcze dopłacą. Natomiast Amerykanom należy się utarcie nosa. Nie wolno drażnić mocarstwa? A co zrobią? Z zemsty zainstalują nam nieuzbrojone Patrioty? Taki chiński okręcik może być interesującym wsparciem podczas przyjaznych negocjacji polsko-amerykańskich.
Inne tematy w dziale Polityka