Naukowcy z uniwersytetu Nawarry (dzieło Opus Dei) w Hiszpanii, pobawili się danymi i wyszło im, że ludzie są tym bardziej szczęśliwi, im bardziej są religijni. Przede wszystkim zaś dotyczy to katolików. Jakoś trudno mi jest w tę szczęśliwość uwierzyć, bo przecież katolik, zwłaszcza zaś dobry katolik żyje w permanentnym stresie. Wokół same niebezpieczeństwa i śmiertelne pułapki zastawiane przez diabła, pokusy wszelakie, zazwyczaj brudne i niegodne człowieka, a do tego jeszcze widmo nieustającego grzechu. Internet jest grzechem, seks jest grzechem, zakupy w niedzielę są grzechem…, generalnie dużo łatwiej byłoby napisać co nie jest grzechem.
I z tym wszystkim trzeba sobie dać radę, być czujnym, zwartym i gotowym i zmagać się każdego dnia z pokusami i ze strachem, że wystarczy mały błąd a nici z wiecznego zbawienia. Jak tu więc można być szczęśliwym, kiedy serce w stresie kołacze, włosy siwieją i świat co chwile wali się na łeb??? Okazuje się że można! W sumie więc naukowcy z uniwerku Nawarry przekazali nam niezwykle ważną i budującą wiadomość. Bo większość z nas racjonalnie podchodzących do życia, była już mocno zaniepokojona kondycją psychiczną otaczających nas katolików. Teraz jesteśmy spokojniejsi i będziemy lepiej spali wiedząc, że bracia katolicy są jednak szczęśliwi a nawet jeszcze szczęśliwsi. Być wierzącym to wielka rzecz, bo można zwalić znaczna część winy na kogo innego, tego który ponoć wszystkim steruje i wszystko przewidział. Jak w tej sytuacji nie być szcześliwym?
Inne tematy w dziale Technologie