l.enin pisze:
„Farmaceutów stawia się dziś pod ścianą” - mówi krajowy duszpastuch służby zdrowia ksiądz Warzeszka. Ale tak naprawdę kto tu kogo pod tą ścianą stawia? Jak dobrze pójdzie, to już za moment Państwo Farmaceuci odmówią nam sprzedaży środków przeciwbólowych. Bo przecież jak nas coś boli, to pewnie bóg tak chciał i w ten sposób chciał nas ukarać. A woli boskiej nie można się sprzeciwiać, nie można się jej przeciwstawiać i zwalczać jakimiś przeciwbólowymi pastylkami. Można sobie wyobrazić jeszcze więcej, tylko po co?
Problem polega na tym, że dziś nikt nikogo nie zmusza do określonej pracy. Osobiście nigdy nie podjąłbym się pracy w sklepie z dewocjonaliami, bo po prostu nie mógłbym tym czymś handlować. Nie pozwalałoby mi na to moje sumienie, nawet bez klauzuli. Jednocześnie nie żądam zakazu handlu tymi dziwadłami, bo zakładam, że są jednak ludzie, którym do czegoś to jest potrzebne. To samo mniej więcej proponowałbym Państwu Farmaceutom. Nie muszą pracować w miejscu, które urąga ich poczuciu przyzwoitości i brutalnie gwałci ich delikatne sumienia. Nie muszą też handlować pigułkami, mogą sprzedawać kosiarki albo sprzątać ulice. Wolny wybór, czyste sumienia. Amen.
Inne tematy w dziale Gospodarka