L.Enin L.Enin
280
BLOG

Polska już wie, my wiemy. Jest wielki!

L.Enin L.Enin Polityka Obserwuj notkę 14

Naprawdę urzekła mnie ta historia. Historia młodego chłopaka z Wrocławia, w zasadzie zasrańca - no bo co to jest 13 czy 15 lat - który zupełnie, ot tak od niechcenia, zapisał piękną kartę w swojej osobistej historii naznaczonej nieustępliwą walką z PRLem. Wabi się on Mateusz Morawiecki! 

Cieszę się, że ten skromny, stroniący od rozgłosu mężczyzna, zdecydował się wreszcie opowiedzieć tę swoją historię, bo inaczej zapewne nigdy byśmy się nie dowiedzieli kim był i jak wielkie są jego zasługi. W nagraniu – uwaga – dla Muzeum Wspomnień, zeznaje: „Uciekałem z kolegą po rusztowaniach przed milicjantami. W końcu nas złapali, grozili, że nas zrzucą stamtąd..”.  Mnie wyciska to łzę z oka. A Wam? A poza tym wyobrażacie sobie, ile ten chłopak musiał w życiu przecierpieć?

Potem też było nie najlepiej, niebezpiecznie było i groźnie, pod wiatr i pod górę, ale Mateusz się nie poddawał, nie odpuszczał, choć wiedział co ryzykuje. No, ale kto powiedział, że będzie łatwo? Przyjazne i zafascynowane bohaterem media tak opisały jego perypetie:

„Warto przypomnieć, że z powodu opozycyjnej działalności Mateusz Morawiecki wielokrotnie został pobity przez służby PRL. Gdy miał 15 lat, zomowcy porwali go z ulicy. Funkcjonariusze wywieźli go do lasu, grozili bronią i kazali kopać własny grób”. 

No żesz qrwa! Bohater narodowy jak nic, jak w mordę dał, niedoceniony, schowany, przycupnięty za plecami innych, nie wypinający piersi po medale i odznaczenia, etos i skromność pełną gębą! Przypominam: nazywa się Mateusz Morawiecki i radzę po dobroci zapamiętać to nazwisko!

Nie wiem czy wiecie na przykład, że przez te jego ówczesne wyczyny, to nieprawdopodobne kozaczenie i igranie z losem, to Kiszczak dostał uczulenia i zaczął ze zmartwienia łysieć, zaś Jaruzelski do końca swego życia cierpiał na bezsenność. Nawet odporny na stresy i nieoceniony w swej dobroci i tolerancji tow. Breżniew, w pewnym momencie stracił cierpliwość, że nawet swoje wojska specjalne chciał tu wprowadzić. Miał powiedzieć Jaruzelowi: „Jak wy towarzyszu Wojciechu nie potraficie tego załatwić, to my dorwiemy tego skurwysyna”. No tak było, daję słowo.

Z niecierpliwością czekam kolejnych odcinków wspomnień pana Mateusza, ale też z dużym niepokojem, bo jak tak dalej pójdzie - pamiętajcie, że Unia i NATO to też jego dzieło - trzeba będzie kawał naszej historii od nowa przepisywać.

Niestety, wiele wskazuje na to, że może być to prawda bardzo bolesna dla Jarosława Kaczyńskiego.

Okazać się może bowiem, że jego genialny i wydawało się niedościgniony w kwestii zasług brat Lech, to wbrew obowiązującej w tej chwili historycznej wykładni, wcale nie jest tym największym i najbardziej zasłużonym. Przy Mateuszu to on ledwo mały fiutek kogutek!

I wcale przeto nie jestem pewien, czy to Lech Kaczyński zakładał tę Solidarność, a jeśli nawet, to niewykluczone, że przy wydatnej pomocy właśnie Mateusza. Bo co prawda Mateusz był wtedy Mateuszkiem, miał zaledwie 12 lat, ale pamiętajmy, że to rzadki przypadek geniusza. Taki rodzi się raz na 100 lat. Zresztą zdarzało się już na świecie, że nawet młodsi od niego, tworzyli rzeczy wielkie, robili odkrycia, które największym profesorom się nawet nie śniły. Podejrzewam więc, że Mateusz to ta sama liga, wspaniałych, niepowtarzalnych umysłów, zdolnych do rzeczy największych i najbardziej nieprawdopodobnych.

W między czasie pojawiły się doniesienia, że to zaledwie półroczny Mateuszek Morawiecki osobiście wskazał Karola Wojtyłę jako papieża. Czekamy na potwierdzenie tej odważnej tezy i na wszelki wypadek wołamy: Mateo Santo Subito!!! (R/LE)

L.Enin
O mnie L.Enin

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka