Mariusz Wilk przytacza w treści swojej "Wołoki" zabawną anegdotę, którą - nie mając "Wołoki" pod ręką - przytoczę z pamięci.
Otóż nasz rodak, emigrant w, bodajże, Francji gościł zamieszkującą wówczas w Polsce rodaczkę. Pewnego dnia przyłapał ja w kuchni, gdy wecowała osełką wielki kuchenny nóż. Zagadnięta o sens wykonywanej czynności, wyjaśniła że nóż jest jej koniecznie potrzebny do samoobrony przeciw rozmaitym zboczeńcom, którzy na ulicy czynią jej awanse i nieprzyzwoite propozycje.
Według autora "Wołoki", gospodarz-emigrant miał na to odpowiedzieć:
Manuela, ty byś lepiej majtki zakładała, bo nosisz mini tak krótką, że ci spod niej pupę widać.
# w cyrku z klaunami