murgrabia czorsztyński murgrabia czorsztyński
60
BLOG

Monthy Putin i pancernik Tirpitz, czyli o sztuce odgrzewania kotletów.

murgrabia czorsztyński murgrabia czorsztyński Polityka Obserwuj notkę 3
Anglosasi wymyślili, a Niemcy zastosowali zasadę "fleet in being": polega to na tym, że obecność kilku okrętów, rdzewiejących w porcie, gdzieś na końcu świata i Norwegii, zmusza przeciwnika, by utrzymywał pod parą całą sprawną eskadrę, aby tym rdzewiejącym opuszczenie portu uniemożliwić. Rosjanie, jak mają to w zwyczaju, zasadę tę "twórczo rozwinęli": ich działania propagandowe są znacznie skuteczniejsze i groźniejsze niż ich działania militarne.

Najlepszym przykładem jest przebieg wojny na Ukrainie, w porównaniu do niedawnej wojny z Gruzją, oraz "Katastrofy" Smoleńskiej: Rosja, która po półtorarocznych zmaganiach zbrojnych nie jest w stanie zająć Charkowa, dzięki działaniom medialnym (propagandowym) dyplomatycznym i agenturalnym, popartym przez demonstrację zbrojną (Gruzja) albo zamach na władze zwierzchnie sąsiedniego kraju (Smoleńsk) zdołała skutecznie zwasalizować dwa suwerenne państwa, dokonując w nich zmian władzy na podporządkowaną polityce Kremla.

Jest w tym szaleństwie i bardzo konkretna metoda: władzę w Rosji od dziesięcioleci sprawuje "junta pułkowników" bezpieki, obeznanych znakomicie ze stosowaniem przekupstwa, prowokacji, oszustwa i zastraszenia (nazywa się ten zestaw uczenie "kombinacją operacyjną"), ale nie znających i najprawdopodobniej nie rozumiejących sztuki wojennej. Stara, komunistyczna, a sięgając do korzeni - złodziejska zasada że "prawa i reguły są dla frajerów" też ma w tej wojskowej nieudolności bardzo duży udział. Złodziejom do głowy nie przyjdzie, że prawa ustanowiono nie z dobrego serca, a dla ochrony, zaś reguły bardzo często są tylko tłumaczeniem, czego robić się nie opłaca.

Rosyjskie władze nie odetną się - bo nie mogą - od swojej mentalności i korzeni, ale po serii widowiskowych niepowodzeń budzą się wreszcie ze snu o szpadzie i wracają do tego, co umieją robić.

Najlepszym przykładem jest przesunięcie wykrwawionej w bojach "Grupy Wagnera" z kategorii siły militarnej do kategorii broni propagandowej. Doborowa (a może tylko karna) jednostka, wykrwawiona w walkach aż po utratę zdolności ofensywnej, dzięki roztrąbionej przez reżimowe, wolne i "wolne" media dyslokacji na Białoruś staje się nagle środkiem zastraszania, nie tyle wobec rządów i sztabów - bo nawet jeśli do dyslokacji rzeczywiście doszło, taki oddział nie stanowi liczącej się siły - co wobec społeczeństw, które o składzie rządów i sztabów będą decydować.

Drugim przykładem jest fakt, że nad Polskę zamiast starych pocisków manewrujących (nawet przestarzała, czy szkolna rakieta, po zamontowaniu głowicy bojowej jest w stanie zburzyć wartościowy budynek) nadlatują balony. Co z tego, że problem jest nadmuchany, zaś sam aerostat nie może wyrządzić żadnej szkody? Leci i przenosi - rosyjskojęzyczne napisy.

Reszta w rękach mediów. I agentury.


Napisałem to tydzień temu, a już zespół redakcyjny Ssalonu, w firmowej notce "zastanawia się", czy aby Wagnerowcy nie "zajmą przesmyku suwalskiego".

Nie spytam, czym i kim wagnerowcy mają przesmyk zajmować; spytam po co się "zastanawia".




# V Kolumna

Każda opublikowana tu notka jest produktem kolekcjonerskim. Nie służy do czytania, ani też do zamieszczania w niej informacji bądź opinii. Uwaga: CACATOR CAVE MALUM!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka