Sky, autor: Simon Steinberger, źródło: https://bit.ly/36rgsAG
Sky, autor: Simon Steinberger, źródło: https://bit.ly/36rgsAG
takdzwiedz takdzwiedz
372
BLOG

Żałoba, to nie zawsze śmierć

takdzwiedz takdzwiedz Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Mijał trzeci rok mojego zaangażowania w ratowanie sytuacji w domu pogrążonym w chorobie alkoholowej. Byłem na drugim roku studiów. W tym czasie ciesząca się w renomą firma mojego taty bankrutowała. Dom rodzinny znajdował się w finansowych tarapatach. Patrzyłem na mojego pięćdziesięcioletniego wówczas ojca, a moje serce ściskał niewyobrażalny żal. Patrzyłem, jak ten sam żal odbiera blask urodzie mojej mamy i czułam przeszywający smutek.  

Jednocześnie był to czas, w którym byłem wysyłany do pracy z ojcem w charakterze przyzwoitki. Głównym celem tego działania było pilnowanie go, aby w tym czasie nie pił. Nie pamiętam, aby przeszło mi przez głowę, aby się sprzeciwić. Zadanie, które mi postawiono było tyleż trudne, co niewykonalne. Zrozumie to każdy, kto próbował kontrolować życie innej osoby uzależnionej i trzymać ją z dala od używki. Potężna dawka stresu. Perspektywa niewypłacalności finansowej rodziny i odpowiedzialność ponad siły. Początek szeregu zdarzeń, które doprowadziły do zupełnego wyczerpania energii. Czas, w którym wypowiedziałem w stronę ojca: “Przestaniesz pić, tak mi dopomóż Bóg”. Naówczas doniosła dla mnie deklaracja wytyczająca kierunek życiowej aktywności. Dziś klasyczny, koronny, podręcznikowy wręcz dowód własnego współuzależnienia w szczytowym stadium dojrzałości. Zaangażowanie w życie innej osoby w stopniu przyćmiewającym znaczenie własnych marzeń, planów, spychające na drugi plan odpowiedź na fundamentalne pytania w życiu wchodzącego w dorosłość człowieka. Postępujące podporządkowanie własnego życia komuś dla mnie bardzo ważnemu, ale jednak w stopniu całkowicie anormalnym.

Decyzja o zostawieniu rodzinnego domu w stanie, w jaki się znalazł była dla mnie równoznaczna z pogodzeniem się ze śmiercią rodziców. Dla mnie, osoby w pełni współuzależnionej, w najwyższym stopniu zaangażowanej w kontrolowanie ojca i jego picia, decyzja o porzuceniu całego uwikłania, w które wrosłem była równoznaczna z pogodzeniem się, ze śmiercią ojca i matki. Byłem gotowy na najgorszy możliwy scenariusz; na to, że mój ojciec zapije się na śmierć, a moja matka uschnie ze zgryzoty i dokładnie takie myśli mi towarzyszyły. To było, jak żałoba ze wszystkimi jej przymiotami, z żalem, ze smutkiem, z opłakiwaniem, z rocznym okresem, w którym nie interesowałem się tym, jak żyją, ani czy żyją.

Dzięki wsparciu i wiedzy, jaką otrzymałem z Ośrodka Terapii Uzależnień wiedziałem, że dla własnego dobra muszę porzucić zajmowanie się rodzicami i zająć się swoim życiem najszybciej, jak to możliwe. Mam absolutną pewność, że była to najzdrowsza decyzja, jaką podjąłem. Była to jednak właśnie ta kategoria przeżyć, jakie towarzyszą stracie, odejściu i śmierci bliskiej osoby.

Mój ojciec nie pije od 17 lat. Gdy odwiedzam rodziców, wyglądają promiennie, są uśmiechnięci, odbudowali swoje finanse, pomagają innym. Raczej na pewno nie sprawiło tego żadne z ofiarnie podejmowanych przeze mnie działań, lecz ich własna wola.

Zaskakujący to dla mnie bieg zdarzeń.


Powyższy koncept nie jest ani prawdą, ani fałszem, nie jest ani dobry, ani zły, natomiast bierze się z mojego doświadczenia i praktyki.

Wpis powstał w ramach projektu "Możesz - skieruj myśli ku najlepszemu".

Zobacz inne wpisy na blogu.

Bądź na bieżąco, subskrybuj posty na facebook'u.

takdzwiedz
O mnie takdzwiedz

Jestem mężem i ojcem trójki dzieci. Wychowałem się w rodzinie z chorobą alkoholową. Moją misją jest pokazywanie, jak uwolnić się lęku nabytego w okresie dzieciństwa i dorastania. Mam doświadczenie pracy w organizacjach pozarządowych, programuję. Rozwijam projekt mozesz.eu którego cele to: wsparcie w wychodzeniu z życiowego klinczu zamiana negatywnych myśli na pozytywne wygrywanie z własnymi ograniczeniami inspirowanie do rozwoju

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości