Prasa krajowa zajmuje się powrotem b. Ministra Sportu do polityki, który zeznał przed Komisją Sejmową:
Świadek wyjaśnił, że ww. pismo nie oddawało jego intencji, było wynikiem nieporozumienia pomiędzy urzędnikami, a podpisując je nie miał świadomości jakiej jest treści. Nie czytał go, ponieważ zaufał swoim urzędnikom.
Zmiany w dokumencie, który podpisał, mogły wnioskować stratami w wysokości około pół miliarda złotych.
Wniosek - zanim zostanie przedstawicielem Narodu z ramienia PO powinien nauczyć się czytać (przynajmniej dokumenty z cyframi), bo szczęścia do współpracowników nie miał - sądząc go według jego zeznań.