magda rittenhouse magda rittenhouse
58
BLOG

Oskary trywialne i wulgarne?

magda rittenhouse magda rittenhouse Kultura Obserwuj notkę 6

Miniony rok był dla amerykańskiej kinematografii wyjątkowo udany – tak w każdym razie zeznają krytycy. Gdyby tak jeszcze udało się uniknąċ tej pompy i żenady jaka każdego roku ma miejsce w Hollywood...  

●●● 

O όsmej wieczorem rozpoczniemy narodowe nabożeństwo – w Stanach relacja z Kodak Theater to po finale rozgrywek Super Bowl, najpopularniejszy program telewizyjny w roku (tak! znacznie większa oglądalnośċ niż jakakolwiek noc wyborcza nie mόwiąc już o debatach kandydatόw).  

Rada nie rada, siłą rozpędu zasiądę pewnie przed tele i bedę przez cały wieczόr szydziċ i marudziċ, że tego się nie da oglądaċ -- kwintesencja amerykańskiego kiczu przez duże K, lukru przez wielkie L i ceremonii przez nieznośnie wyolbrzymione C.  

Zasłużeni pracownicy pewnej agencji reklamowej mają ponoċ blogowaċ na żywo. Znam jednego więc oczywiście wiem doskonale, że nie chodzi o ambitne filmy, ale sprytne i nowatorskie reklamy (podobno jedna ma byċ jakoś absolutnie zjawiskowa i powalic wszystkich na ziemie).  

Czy całe to Oskarowe zawracanie glowy ma sens?  pyta przewrotnie w sobotnim New York Timesie A.O. Scoot. I sam sobie odpowiada:  nie ma.   

Od razu raźniej sie poczułam, gdy to przeczytałam.  

Wszystkim – a zwłaszcza tym, ktόrzy z powodu „pana Andrzeja” spaċ nie mogą – lekturę serdecznie polecam.  

Niewiele brakowało, a czerwonego dywanu w Kodak Theater w tym roku by nie było. Scott otwarcie przyznaje, iż miał nadzieje, że trwający od listopada strajk scenarzystόw jeszcze chwilę się pociągnie (gdyby nie udało się go zakończyċ na początku lutego, cermonia rozdania złotych statuetek najprawdopodobniej nie doszłaby do skutku). Ale nic z tego. Czerwony dywan jest, kreacje przygotowane. The show must go on – zauważa markotnie Scott.

Co ma przeciwko Oskarom?


Jak wszyscy, cieszę się, gdy filmy ktόrym kibicuje wygrywają i jestem zawiedziony, gdy nie. Nie mam nic przeciw Oskarom, tak jak nie mam nic przeciw tytułowi Najlepszego Sprzedawcy Roku albo Pracownika Miesiąca (...) Denerwuje mnie jednak, że nagrodom Akademii przypisuje się tak niewspόlmiernie ogromną wagę, zniekształcając tym samym proces produkcji, marketingu oraz odbioru filmόw w naszym kraju. Oskary same w sobie mogą byċ niewinną rozrywką, ale  przekonanie iż są tak ważne, jest zarόwno niebezpieczne jak i żałośnie smieszne.

Zdaniem Scotta, to właśnie między innymi Akademia i jej Oskary przyczyniły się do tego, że wypuszczanie na rynek ambitnych, poważnych filmόw stało się „brutalnym, ociekającym krwią sportem”, zaś oglądanie ich w kinach „rozrywką sezonową”. Od stycznia do sierpnia w amerykańskich kinach krόluje komercja, adresowana przede wszystkim do nastolatkόw.  Dopiero wrześniowy festiwal filmowy w Toronto oznacza inaugurację sezonu dla nieco powazniejszej widowni.

Od września do grudnia, weekend w weekend pojawia się w kinach około tuzina nowych, ambitnych filmόw, ktόrych twόrcy – właszcza w przypadku filmόw nisko- i średnio-budżetowych  nerwowo myślą tylko o jednym – miesiącu lutym. Bo to ich byċ albo nie byċ.

Bezlitosna darwinowska konkurencja.

Mniej więcej pod koniec roku, dystrybutorzy postanawiają, w ktόre filmy warto zainwestowaċ – częściej pokazywaċ, lepiej rozreklamowaċ, przyciągnąċ uwagę mediόw. Pozostałe wędrują do lamusa.

To po prostu biznes, wiem. Odkąd większośċ z nas sięga pamięcia, jest pięċ nominacji w każdej kategorii (kiedyś było 10), więc siłą rzeczy niektόre dobre filmy muszą zostac pominięte. W przeszłości można było spokojnie założyċ, że jakiekolwiek związki między wartościami artystycznymi a Oskarami były czysto przypadkowe. Po Akademii nikt nie spodziewał się, że będzie awangardowa, odważna, i wrażliwa na to co w świecie kina nowatorskie czy ryzykowne. Jak sugerowała nazwa, chodził o mainstream, establishment, utarte koleiny. Owszem zdarzało się raz na kiedyś, że nagrodę za najlepszy film rzeczywiście zdobywał najlepszy film, ale najczęsciej to brak zainteresowania ze strony Akademii dobrze świadczył o wartości filmu.
Scott uważa, że na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat, liczący 6 tysięcy członkόw „klub”, stał się w swych ocenach nieco bardziej wyrafinowany. Ale to jego zdaniem, tylko skomplikowało sprawy i – paradokosalnie – postawiło ambitną kinematografię w trudnym położeniu.  
Akademia wykazuje dziś może nieco większą skłonnośċ by udzielaċ błogosławieństwa obrazom quasi-niezależnym i średnio-budżetowym... Koneserzy mają powόd do zadowolenia. Nominowane filmy często mogą się poszczyciċ co najwyżej średnimi wynikami kasowymi (w tym roku, tylko Juno, jedyny film zaklasyfikowany jako odpowiedni dla młodzieży i jedyny w ktόrym nikt nie ponosi tragicznej śmierci – uzyskał ze sprzedaży biletόw ponad $100 mln). Oskarowe zwycięstwo ma sprawiċ, że twόrcy wyjdą na swoje. I dlatego właśnie jesienny kalendarz premier jest tak szalony.

Scott zauważa, że jest w tym coś wulgarnego. Dawniej twόrcy myślący o ambitnych filmach na Akademię po prostu się nie oglądali. Oskary traktowano tak, jak na to zasługiwały – trywialną imprezę, ktόrej wagi nie należy przeceniaċ. Dziś mamy poplątanie z pomieszaniem. Media oskarową noc traktują poważniej niż wybory prezydenckie – statystyki, analizy, prognozy, interpretacje – od przepychanek między panami agentami, po kolor stanika pani gerderobianej.

„Przydałoby się trochęj perspektyw – marzy Scott. „Udawanie, że Oskary są czymś, czym tak naprawdę nie są, przyczynia się li tylko do trywializacji kina”.

A to dopiero przysolił na lamach opiniotworczego dziennika.

Na tym zakończę i idę się zajaċ przygotowaniami do trywialnej acz opiniotworczej kolacji, ktόra uświetni nam wulgarną oskarową noc w gronie znajomych (oraz dzieci – bo ma się rozumieċ znalezieniu najtrywialniejszej nawet babysiterki na ten magiczny wieczόr to marzenie sciętej głowy).  

PS. Trywialnie i wulgarnie będę  kibicowaċ Away from Her, There will be Blood, oraz Juno. Ten ostatni film nie powalił mnie na kolana, ale zakochałam się w odtwόrczyni głόwnej roli, mlodziutkiej Ellen Page. Sami sobie zobaczcie, dlaczego.  

Jest zdajsie jeszcze kilka innych dobrych – krytycy, nawet sam pan Scott, twierdzą, że był to wyjątkowo udany dla amerykańskiej kinematografii rok – ale mam trywialne i wulgarne zaległości kinowe, wiec się nie wypowiadam.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Kultura