Recenzent JM Recenzent JM
1462
BLOG

Kwadraty, Josef Albers i jego niesamowita teoria koloru

Recenzent JM Recenzent JM Sztuka Obserwuj temat Obserwuj notkę 29

Zapraszam na kolejną część cyklu pt. Sztuka współczesna i nowoczesna na wesoło.

Przed tygodniem pisałem w czarnych barwach o jednym z dzieł Malewicza (Czarny kwadrat na białym tle). Fakt, że mogłem skupić się na „Białym kwadracie...”, ale nie sądzę bym przez to dostrzegł jaśniejszą stronę uznawania malowanych kwadratów za arcydzieła sztuki.

Przyznaję się, że pisząc o „Czarnym kwadracie...” – nie oddałem należnej mu czci, czym wzburzyłem spore grono jego czcicieli - narażając się na krytyczne komentarze. Ciężko to przeżyłem... teraz się kajam i tym wszystkim, którzy stanęli w obronie „Czarnego kwadratu...”, wyrażam szczery podziw.

Panie i panowie – mistrz Malewicz byłby z was dumny. Liczę na to, że teraz wesprzecie kwadraty Josefa Albersa.

Tym zaś, którzy nadal uważają, że „Czarny kwadrat...” jest zbyt czarny, kanciasty i zdecydowanie przereklamowany – wyrażam podziękowanie za odwagę w głoszeniu swoich poglądów... a poza tym cieszę się, że pogłoska o tym, iż zdrowy rozsądek w społeczeństwie umarł - nie znalazła potwierdzenia w faktach.

Wszystkich zaś zapraszam do dalszej wędrówki po bezdrożach sztuki... by przyjrzeć się z bliska jej kolejnym pomnikowym dziełom - uznanym (przez sztukmistrzów z branży) za światowe arcydzieła malarstwa.

Dzisiaj postanowiłem jeszcze nieco pociągnąć sprawę kwadratów, albo szerzej prostokątów, bo okazuje się, że miały one (a pewnie nadal mają) niesamowity wpływ na wielu twórców kultury i... nie tylko twórców.

W 1936 roku Szwajcar Paul Klee namalował obraz (93 x 106 cm) zatytułowany „Nowa harmonia” złożony z lekko zdeformowanych prostokątów. Brąz, czerwień i czerń (w różnych odcieniach)... w sumie 42 prostokąty. Jak on wygląda? Żeby wam to dzieło przybliżyć zrobiłem zrzut z ekranu.

image

Gdyby ktoś chciał mi zarzucić, że znowu się czepiam, to zdecydowanie temu zaprzeczam. Jest zupełnie inaczej - lubię to płótno, bo przypomina mi obrazy z dzieciństwa... a dokładniej starą narzutę na tapczan.

W 1952 roku Amerykanin Ad Reinhardt uwiecznił na płótnie swoją wizję prostokątów, którą nazwał „Czerwień” (274 x 102 cm). Wygląda to w dużym pomniejszeniu tak:

image

Od razu dementuję – nie było u mnie w domu niczego, co by to płótno przypominało... wprawdzie wuj Zdzisiek nosił podobny szalik, ale w nieco ciemniejszych barwach i tylko zimą.

Wracając do tematu - Hiszpan Antoni Tapies stworzył w 1962 roku obraz (195 x 130 cm) nazwany „Wielki kwadrat”, który z kolei wygląda tak:

image

Aż chciałoby się rzec – niby też „kwadrat”, a taki niepodobny... chyba, żeby przeciąć go w pionie na pół i nieco inaczej złączyć otrzymane połówki. Jak widzicie, patrzę na sztukę również koncepcyjnie, zaś przedstawione obrazy są z gatunku tylko takich, które uznano za arcydzieła światowego malarstwa i ani nie drgnęła mi powieka, kiedy spojrzałem chociażby na dzieło Hiszpana Antoniego. Zostawiłem też pozostałe dzieła... w zasadzie bez krytycznego komentarza, ale również bez całej tej otoczki mityczno-sentymentalnej, którą zazwyczaj się tworzy, by słowem lub piórem podnieść ich wartość. Uważam, że wielka sztuka potrafi przemówić do odbiorców bez pośrednictwa podpowiadaczy... a jeśli tego nie potrafi, to nie zasługuje ma miano „wielkiej sztuki”. Oczywiście, przy próbie wypracowania sobie własnego zdania o wspomnianej twórczości, należy uwzględnić fakt, że przedstawione przeze mnie zdjęcia dość mocno odbiegają jakością od fotografowanych oryginałów.

Ale czas ruszyć dalej. Skoro ciągniemy temat malarstwa prostokątnego, to spróbujmy się przyjrzeć nieco bliżej kolejnemu mistrzowi... tym razem malarzowi, który (jak podają źródła) składał kwadratowi hołd (i robił to podobno przez ponad dwadzieścia lat), czym niejako wzbudził moje zainteresowanie swoimi kwadratami.

Wspomniany artysta Josef Albers namalował w 1964 roku obraz również zaliczony do arcydzieł sztuki nowoczesnej (abstrakcja). Jest to olej na kartonie (78 x 78 cm) nazwany „studium Hołd dla kwadratu: próba w żółci” i można się z nim zetknąć w Tate Gallery w Londynie, a dla tych, którzy nie mieli okazji, by to cudo zobaczyć, przedstawiam poniżej jego (niedoskonałą) fotografię.

image

Zaprezentowane na wstępie dzisiejszego tekstu kwadraty, to również „Hołdy do kwadratu...” Albersa. Pierwszy od lewej nazwano „Małomówny”, zaś pierwszy od prawej „Rosnące”. Ten czarny, który powstał niejako samorzutnie pomiędzy nimi jest oczywiście mój i zostawiłem go specjalnie, aby nikt nie zarzucał mi, że mam jakąś kwadratofobię.

Jednak myślę, że to jest prawdziwe mistrzostwo świata w rozwoju malarstwa. Upłynęło już pond pół wieku od chwili, gdy Malewicz namalował swój pierwszy kwadrat, a artyści ciągle malują kwadraty i prostokąty - próbując zrozumieć prostotę kąta prostego i ogarnąć ponadczasową kwadraturę prostokąta równobocznego. Jednak widać postęp, bo już nie tylko zaakceptowano mnogość kwadratów i ich wielobarwność, ale zaczęto oddawać kwadratom „hołd”... rozpisany na każdy kolor razem i z osobna. Kiedy więc zobaczyłem wspomniane dzieła Albersa, nie wiedziałem jak do tak wielkiego osiągnięcia się odnieść, aby przypadkiem nie ująć im niczego ze swojej wielkości i nie rzucić nawet skrawka cienia na ich niezbadaną do końca głębię.

Cóż było robić? - poszedłem na łatwiznę i przeczytałem, co w tej materii piszą czciciele z branży (czyli tym razem autorzy albumu „1000 arcydzieł malarstwa”).

Gdy już przeczytałem... zwyczajnie zaparło mi dech, więc pozwólcie, że posłużę się stosownym cytatem (cyt. za przywołanym powyżej albumem):

 „Pracując nad jakimś problemem artystycznym, Alberts zwykle wykonywał całe serie obrazów, dzięki którym mógł śledzić kolejne etapy swych działań. W studium Hołd dla kwadratu: próba w żółci artysta zgłębiał możliwości, jakie daje łączenie kształtów geometrycznych i kolorów, prowadzące do efektów bliskich op-artowi...

Chociaż używał gotowych, zwyczajnych farb, opracował skomplikowaną teorię koloru. Barwy zasadnicze mieszał z szarością lub bielą, a osiągnięte tą drogą tonacje łączył warstwami, uzyskując w ten sposób pewną iluzję głębi w obrazie. W kolejnych studiach wprowadzał nie tylko inne kolory, lecz także za każdym razem zmieniał wielkość kwadratów.”

No i co niedowiarki... można? Jak ktoś chce, to sobie może wymyślić, że będzie malował nie tylko modne kwadraty, ale kółka czy trójkąty. Na dodatek w przeróżnych kolorach i różnej wielkości, ale tak skomplikowanej teorii koloru na pewno nie wymyśli.

Żeby mieszać farby z szarością lub bielą? – Zwyczajnemu człekowi coś tak niesamowitego nie mieści się w głowie... i dlatego nie każdy może zostać mistrzem w dziedzinie malarstwa.

Przepraszam za sarkazm i od razu uprzedzam, że to nie jest atak na Albersa, bo uważam, że każdy może sobie studiować, co tylko chce oraz malować wszystko, na co tylko ma ochotę, byle sobie z tym jakoś radził i by to nie wpływało źle na jego zdrowie.

Powiem więcej – jako miłośnik sztuki i amator malarstwa, jestem mile zaskoczony, że coś takiego, jak przedstawione powyżej obrazy, mogą uchodzić za arcydzieła sztuki, bo to sprawia, że wielka sztuka jest jakby bliższa szaremu człowiekowi i łatwiej osiągalna amatorom.

Dodam jeszcze, że skomplikowana teoria kolorów i jej niesamowite efekty - zainspirowały mnie do działania i pozytywnie nakręciły, ale to, że tak reaguję na nowinki naukowe – już nie powinno nikogo dziwić.

Zafascynowany żółcią oraz sztuką mieszania kolorów postanowiłem od razu przekuć chęci w czyn i pójść tropem mistrza, a żeby nikt nie posądził mnie o plagiat, lub naśladownictwo... w przeprowadzonym przez siebie eksperymencie dorzuciłem nieco barwy czerwonej. Mam nadzieję, że tak można. Oczywiście korzystając z osiągnięć mistrza w niektórych warstwach użyłem czerwieni zmieszanej z bielą, a w innych z farbą szarą. Ufam, że ta skomplikowana technika mieszania farb nie jest chroniona prawem patentowym, bo miałbym się z pyszna.

Efekt mojej pracy nazwałem „studium Hołd dla kobiety: próba w czerwieni”, a sam obraz wyszedł mi tak:


image

PS. Oczywiście, że to tylko taki żarcik. Wybaczcie, ale nie mogłem się powstrzymać. Faktycznie obraz nazywa się „Postać w czerwieni” i można go w całej postaci zobaczyć tutaj.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura