jozek jozek
116
BLOG

Romantycy vs Pozytywiści (za Ł.Warzechą)

jozek jozek Polityka Obserwuj notkę 8

 

Natchnął mnie jakoś ostatnio p. Łukasz Warzecha (‘O Względności’ http://lukaszwarzecha.salon24.pl/index.html#comment_363508), aby skomentować temat owych ‘bezkrytycznych wielbicieli PiS’, albo doń wrócić (pisałem już o tym nieco u siebie -  ‘Tęsknota za Etosem’). 

Sytuacja na S24 – biorąc pod uwagę najaktywniejszych bloggerów – przypomina nieco literacko i historycznie nam bliski konflikt romantyków z pozytywistami. Nie jest to żadna wariacja do bólu ogranego tematu wypracowań szkolnych (z mej młodości choćby), nie jestem też polonistą ani żadnym kształconym –istą, aby analizować fachowo i dogłębnie podobieństwa, lecz owa analogia chyba dobrze oddaje istotę sporów, a przede wszystkim często widoczną niemożność porozumienia czy też szerzej – komunikacji między stronami.

Chciałbym też owym porównaniem nieco nobilitować adwersarzy, choć sporo sfrustrowanych blogerów już pisało o zjawisku ‘kibolstwa’ i o analogii do obyczajów stadionowych (choćby Rybitzki na swoim blogu), a inni łatwo sprowadziliby całość do konfrontacji prawica-lewica cokolwiek miałoby to oznaczać.

 Gdyby spróbować jakąś wstępną charakterystykę, to ‘romantycy’ piszą ‘wierzę’ i ‘ufam’, są wierni i oddani partii lub stronnictwu, na które głosowali. Nie krytykują ‘swoich’ polityków, gdyż daje to argumenty wrogom i przeciwnikom politycznym. Niechętnie wchodzą w szczególy, jeśli uważają iż skomplikuje to niepotrzebnie główną ideę, myśl naczelną, wokół której należy się zmobilizować. Są szczerymi patriotami (lub za takich się uważają), co często usprawiedliwia każdą popędliwą wypowiedź, a z pewnością tłumaczy szlachetne intencje. Z trudem oddzielają poglądy od osoby, jeśli osoby nie znają, usiłują ją ‘zlabelizować’ po wstępnym rozpoznaniu. W tekście łowią wszelkie sygnały potwierdzające ową identyfikację autora - nie jest ważne 'co' ktoś pisze, lecz 'kto' pisze.  Mając spory temperament polemiczny, lubią awantury, zwłaszcza takie zakończone pognębieniem ‘przeciwnika’ – stąd częste argumenty ad personam, choć niekoniecznie z premedytacją. Generalnie lubią być w grupie, wspierać się wzajemnie dobrym słowem, czasem jednym zdaniem choćby.

Adwersarze czyli ‘pozytywiści’ będą logicznie przeciwieństwem ‘romantyków’ - czyli grzebią w szczegółach, doszukują się za wszelką cenę logiki i spójności, uważają, że głosując podpisuje się z politykami coś na kształt kontraktu, z którego można, a nawet należy ich potem rozliczać. Z natury są krytyczni, uważają często iż zasady są ważniejsze niż polityczne cele, stawiając skuteczność polityki na drugim planie. Nie są wierni poglądom, partiom, stronnictwom, mogą zmienić zdanie, jeśli uznają to za słuszne. W dyskusjach starają się koncentrować na meritum, choć zawsze mogą ‘zdryfować’ w jakąś pyskówkę. Patriotyzm pozytywistów nie jest uczuciowy, raczej taki z ‘rozsądku’, choć wzruszenia im nie obce. Są indywidualistami, raczej samotnikami, mogą działać w grupach, choć nie jest to im szczególnie potrzebne. 

Z grubsza zatem ‘gorące głowy’ kontra ‘zimne ryby’ - lista zapewne niekompletna z obu stron, ale sądzę że można zawsze coś dodać.  

Skąd są ‘pozytywiści’ nie ma co rozważać (zewsząd), istotniejsze jest skąd się tu (na S24) wzieli ‘romantycy’?

Moim zdaniem spora grupa tutaj to dzieci stanu wojennego, lat 80-tych, ówczesnego klarownego podziału na ‘naszych’ i ‘wrogów’, weterani zadym i akcji przeciw ZOMO, ofiary esbeckich nalotów i przesłuchań w piwnicach komisariatów MO.

Ich obraz Peerelu i komuny to lata 80-te właśnie – z jednej strony partyjna oligarchia wsparta SB i sowietami, z drugiej patriotyczny i stawiający opór naród. Do dzisiaj pozostała w nich taka tęsknota za owym klarownym oglądem świata, stąd łatwe uogólnienia, czarno-białe poglądy, potrzeba walki i jasno zdefiniowanego ‘wroga’, którego można wskazać palcem i napiętnować.

Ten uproszczony obraz Peerelu z okresu stanu wojennego, czyli upadającej komuny jest też podstawowym hamulcem w zrozumieniu istoty totalitaryzmu np. atomizacji społeczeństwa  czy auto-indoktrynacji – ‘romantycy’ zapewne pozostali odporni na Orwella, o Hannie Arendt nie wspominając (przestaliby wówczas być ‘romantykami’) preferując wzniosłe idee i ‘łatwe pociągnięcie za spust’  (nawiązuję do jednego z wpisów, cenionego przeze mnie, Nicponia). 

Pozdrawiam/J. 

Ps. Podział powyższy został już fachowo nazwany: wspólnotowcy i kontraktualiści, nie chciałem jednak zbytnio komplikować tematu.

 

 Ps2. Zaznaczę też, że mam swoich ulubionych autorów po obu stronach 'barykady'.

jozek
O mnie jozek

niedogmatyczny liberał, nierewolucyjny antysocjalista, zaszczepiony dożywotnio na polityczną poprawność, bez amnezji po peerelu, ale też i bez komuszych fobii, uznaje wszelkie racje pod prostym warunkiem 'przekonaj mnie'

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka