Czas adiutantów
Kto to jest adiutant? Oficer ordynansowy do osobistych poruczeń wyższego dowódcy. Gatunek wymarły, znany z podręczników historii. Ale skoro szef pragnie odbudować etos służby w Policji, to chyba oczywiste, że zaczął od siebie. Od wypasionej fury, od szat przepysznych, sali tronowej i adiutanta. Słowa uczą, przykłady zachęcają.
1. Gandalf Biały
Gdy rzecznik prasowy cierpi, cierpią także czytelnicy jego sprostowań. Nic tak nie rozmiękcza skamieniałych serc, jak łzy rzecznika prasowego, który zna prawdę i musi stawić czoła fali oszczerstw.
Gdy w roku 2010 dziennikarski duet, Leszek Kostrzewski & Piotr Miączyński, po raz pierwszy opublikował paszkwil zniesławiający policjantów, odpowiedzią resortu spraw wewnętrznych było milczenie. Zapewne dlatego, że głos rzecznika prasowego państwowej służby, jest zbyt czysty, aby używać go w polemice z potokiem pomyj. Powaga urzędu pozostała niewzruszona. Ale czynnik ludzki... No właśnie. Człowiek, to nie urząd. Człowiek ma uczucia, ma emocje. Twardym być musi Ten-Któremu-Nakazano-Milczeć. A więc rzecznik komendanta głównego Policji milczał twardo w dwa tysiące dziesiątym.
http://wyborcza.pl/1,76842,8628117,Mundurowi_na_lewych_zwolnieniach__Zamiast_pracowac.html
Milczał twardo i w dwa tysiące jedenastym, dwunastym i na początku dwa tysiące trzynastego. Ale miarka wreszcie się przebrała.
Mogli sobie Kostrzewski z Miączyńskim wypisywać brednie o tym, że codziennie 6 tysięcy policjantów przebywa na egzotycznych wycieczkach. Mogli zarzucać mundurowym związkowcom „szantaż niegodny munduru”. Mogli bez słowa protestu ze strony Tego-Któremu-Nakazano-Milczeć, posunąć się do ordynarnego kłamstwa, według którego mamy w Polsce do czynienia z „zalewem zdrowych 35 letnich policyjnych emerytów”.
http://wyborcza.biz/biznes/1,100897,11574688,Szantaz_mundurowych.html
Dziennikarzom wtórował sam Premier Kraju. Krążą już setki dowcipów o młodych mundurowych emerytach – martwił się obłudnie Premier Kraju. Nie wiedział, że te setki dowcipów i ten zalew, wyrażają się liczbą 45? Nie wiedział. Widocznie zabrakło czasu na zajrzenie do Internetu. A można tam bez trudu znaleźć informację, że na przykład w roku 2011 z Policji odeszło na emeryturę dokładnie 45 osób w wieku 35 lat.
http://wyborcza.pl/1,76842,8659843,Donald_Tusk__Mundurowi_musza_pracowac_dluzej.html
http://www.gazetaprawna.pl/grafika/600847,93299,zwiazki_nie_godza_sie_na_sluzbe_funcjonariuszy_do_55_roku_zycia.html
Także minister Cichocki drwił i upokarzał. „Swoją pracę nazywają służbą”, „służby mają służyć”. Ale – milcz serce. Jeszcze nie czas!
http://www.rp.pl/artykul/653387,790323-Cichocki-o-ewentualnych-podwyzkach-dla-sluzb--analizy-nie-sa-obiecujace.html
http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/491841,protestu-sluzb-mundurowych-ciag-dalszy-strajki-na,id,t.html
Wiele munduro-żerczych bredni, legend i intencjonalnych paszkwili spłynąć musiało medialnym rynsztokiem, nim miarka się przebrała. Nawet fekalia rozmiarów kanonierki, zawarte w artykule Wojciecha Markiewicza, przepłynęły pod czułym nosem Rzecznika. Bez reakcji z jego strony.
Wiadomo, że wojsko, policja i inne służby służą władzy, chronią ją. Utrzymują porządek, w razie potrzeby dyscyplinują niezadowolonych z władzy.(...) Mundurowi mówią, że nie pracują, ale służą. Ojczyźnie. Obyśmy nigdy nie musieli sprawdzać, jak są w tym biegli.
To nie był jeszcze ten Moment, choć Moment już się zbliżał.
http://www.polityka.pl/rynek/1530087,2,dlaczego-mundurowym-spieszno-do-emerytury.read
Gdy okazało się, że Pan Cichocki wozi dziecko służbowym busem, Premier Kraju „nie dostrzegł w tym jakiejś tragedii”. Jak twardym musiał być Rzecznik, aby zachować milczenie. Wie wszak doskonale, co spotkałoby szeregowego policjanta, gdyby przełożeni przyłapali go na podwiezieniu dziecka radiowozem.
Gdy Pirat Transportu Drogowego Połeć został przyłapany na tym, że do celów prywatnych wykorzystuje służbowy bolid, wart setki tysięcy złotych, Pan Nowak skarcił go przykładnie: „No no!”, Ten-Któremu-Nakazano-Milczeć – milczał. Ale jest „milczenie” i „Milczenie”. W świetle ostatnich wydarzeń nie ulega wątpliwości, że milczenie Rzecznika było tego drugiego rodzaju.
Jeszcze Jan Pietrzak wyzwał policjantów od „tuskowego ZOMO” i „skurwysynów”, jeszcze tu i ówdzie bezkarnie publikuje się materiały propagujące nienawiść do Policji, ale Rzecznik Sokołowski dłużej tego nie zniesie.
http://mundurowi.salon24.pl/474905,minister-cicho-sza
http://mundurowi.salon24.pl/443055,acab-bezkarnosc-ktora-rozzuchwala
Rok 2013, to rok przełomu. Coś pękło w tym przeklętym murze milczenia. Rzecznik Sokołowski zabrał głos. Nie, nie od razu. Jeszcze przeczekał kolejną edycję klasycznego paszkwilu duetu Kostrzewski – Miączyński. Ale na tym koniec. Basta!
W marcu tego roku „Rzeczpospolita” opublikowała artykuł autorstwa Izabeli Kacprzak i Grażyny Zawadki pt. „Komendant z rozmachem”. Istotę artykułu w pełni oddaje pierwszy akapit: Zamiast o sukcesach policji coraz głośniej jest o „bizancjum" wokół jej szefa Marka Działoszyńskiego.
http://www.rp.pl/artykul/10,995229-Komendant-z-rozmachem.html?p=1
Tego już za wiele dla Milczącego. Gandalf Szary stał się Gandalfem Białym!
Czy kłamstwo powtarzane wielokrotnie ma stać się prawdą? – pyta retorycznie Rzecznik Sokołowski, w wystąpieniu pt. Ewidentny faul medialny. Wreszcie przemówił, więc nie zamierza się oszczędzać. Powie teraz wszystko. Wykorzysta cały swój kunszt – w walce o prawdę na temat Służb Mundurowych. No, może nie całych. Na temat Policji. No, może nie do końca. Na temat etosu Policji. No, w sumie też nie tak całkiem. Konkretnie będzie to cała prawda o Komendancie Głównym Policji. A jest o czym mówić, bo artykuł w „Rzepie” pełen jest legend i kłamstw. Jakieś drogie buty z Włoch... A już nie prawda, bo z Polski! Jakiś tam remont gabinetu za dwa i pół melona. A nie prawda, bo za dużo mniej! Za ile konkretnie? Ee, po co drążyć? Za dwa i pół miliona PLN można kupić stumetrowe mieszkanie w luksusowym apartamentowcu w Gdyni, nad samym morzem. A za dużo mniej? Na przykład za jedną dziesiątą tej kwoty? Można wybudować dom. Drążyć więc chyba warto. Ale Ten-Który-Wreszcie-Przemówił nie ma na to czasu. Tyle jest jeszcze kłamstw do sprostowania. Kłamstw na temat szefa. Na przykład to kłamstwo o adiutancie. Yyy, no akurat z adiutantem to prawda, ale podana tendencyjnie. No bo któż to jest adiutant? Oficer ordynansowy do osobistych poruczeń wyższego dowódcy. Gatunek wymarły, znany z podręczników historii. Ale skoro szef pragnie odbudować etos służby w Policji, to chyba oczywiste, że zaczął od siebie. Od wypasionej fury, od szat przepysznych, sali tronowej i adiutanta. Słowa uczą, przykłady zachęcają. Jeszcze słówko o tej wypasionej furze. A co, a czym ma jeździć Główny, żeby dojechać na czas i bezpiecznie. Tyle się dzieje w kraju, tyle klęsk, pożarów, powodzi, utonięć – jeśli On tam nie dotrze, to... wyobrażacie sobie?
http://www.policja.pl/portal/pol/1/85557/Ewidentny_faul_medialny__oswiadczenie_KGP_w_sprawie_artykulu_Grazyny_Zawadki_i_I.html
Rok 2013 to rok przełomu. Era milczenia bezpowrotnie przeminęła. Żadna prasowa krytyka nie przejdzie już bez echa. Nadchodzi czas, gdy miarą prawdziwego oddania Służbie będzie gorliwość w obronie wizerunku szefa. Nadchodzi czas adiutantów.
2. Doktor etosu
Pisze Rzecznik Sokołowski, że media sfaulowały, że nie grają fair. Że opierają się na legendach, plotkach niedopowiedzeniach i kroją wszystko, tak jak im pasuje. Nie taka jest rola mediów w demokratycznym państwie – grzmi.
Nie taka. A jaka? Taka:
Społeczna kontrola nad działalnością każdej instytucji jest niezmiernie ważna także dla każdej instytucji, także dla Policji. Społeczna kontrola to sprawdzanie, patrzenie władzy na ręce, kontrolowanie wydatkowania publicznych pieniędzy. Odgrywając tę rolę, nie wolno jednak zapominać o konsekwencjach społecznych tego, co przekazuje się opinii publicznej. Ta oczywiście ma pełne prawo do informacji, ale tej prawdziwej, potwierdzonej. W ten sposób wyraża się szacunek wobec czytelnika.
Racja. Brawo panie Rzeczniku. Pięknie. Jakie wzniosłe słowa: społeczna kontrola, wydawanie publicznych pieniędzy, szacunek wobec czytelnika. No to zastanówmy się, czy gdyby nie „mijające się z prawdą i powielające plotki”, dziennikarki z „Rzepy”, ów tak szanowany przez Sokołowskiego czytelnik dowiedziałby się o gabinecie komendanta za dwie i pół bańki, o sponsorowanej kolacji w Zakopanem, o drogich brykach nie wiadomo skąd, o adiutancie... O tym i tamtym. Czy gdyby nie media, ów szanowany czytelnik dowiedziałby się o aferach korupcyjnych z udziałem funkcjonariuszy z samej policyjnej wierchuszki, o nietrafionych zakupach, inwestycjach, pomysłach speców od zarządzania tym i tamtym?
***
Pisze w swoim sprostowaniu Rzecznik Sokołowski: Kiedy nadinsp. Marek Działoszyński obejmował stanowisko komendanta głównego Policji w licznych wypowiedziach podkreślał, jakie będą zasadnicze cele jego pracy. Zbliżenie do społeczeństwa, otwarcie się jeszcze w większym stopniu na jego oczekiwania, zmniejszenie czasu oczekiwania na przyjazd policyjnego radiowozu, walka z przestępczością, reorganizacja komendy głównej, a co za tym idzie wyłączenie z jej struktur Centralnego Biura Śledczego, a w końcu odbudowywanie etosu zawodu policjanta.
Czyli przed Działoszyńskim Policja była za mało prospołeczna, proobywatelska? Nie walczyła z przestępczością? A zapytał wódz Nowa Miotła, co o tym wszystkim myślą policjanci? Nie ci z gabinetów w KGP, nie ci z komend wojewódzkich, nie różnej maści adiutanci. Po-li-cja-nci. Czy zapytał? Nie, bo i po co. I tak są tylko od wykonywania rozkazów. Nie zapytał co sądzą o tym jego czasie reakcji. Gdyby zapytał, to może by się dowiedział jak jest. A tak, skoro kazali, to trzeba sobie radzić. No to sobie radzą. Zawsze sobie radzili. Klną pod nosem, zaciskają zęby i radzą sobie tworząc nowe fikcje. Zgodnie z życzeniami i ku uciesze wszystkich Działoszyńskich i całej tej zafascynowanej sobą plejady adiutantów.
Mówi Rzecznik Działoszyńskiego, że reorganizują KGP. Historia Policji, to właściwie historia reorganizacji. Nawet nie warto o tym pisać. CBŚ... CBŚ to zupełnie inna śpiewka. Tak naprawdę Biuro stanowiło jedyne racjonalne usprawiedliwienie funkcjonowania tej ponad 4 tys. fabryki obiboków. Fabryki, która w takim kształcie od dawna nikomu nie jest potrzebna. No chyba, że zatrudnionym tam komendantom, dyrektorom, naczelnikom. I ich adiutantom.
***
Generał będzie „odbudowywał etos zawodu policjanta”. To znaczy, że jednak ktoś ten etos wcześniej zburzył.
Kto zburzył etos? Matejuk, Budzik, Kornatowski, Bieńkowski, a może jeszcze ktoś inny? Niby jak będziesz odbudowywał panie Działoszyński ten etos zawodowy. Kupując ekstra mundur i drogie buty, przywieszając sobie szabelkę do boku i powołując adiutanta. A propos tego munduru i butów. Jeśli nie starcza „mundurówki”, to niby za co miałbyś kupować „to ekstra”, jak nie za swoje. Chce się wyglądać i brylować na salonach, to trzeba bulić. Zresztą, noblesse oblige...
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-cwierc-miliona-zlotych-rocznie-tyle-zarabia-szef-policji,nId,951621
***
O autach słów kilka.
Skoro była możliwość, by nie kupować nowego auta (co było planowane), to z niej skorzystano. KMP w Płocku, która była stroną obdarowaną otrzymała w zamian auto audi a6 – lepsze i tańsze w eksploatacji dla mazowieckiej drogówki.
To, że ktoś jeździ autem, w sumie nie jest niczym nadzwyczajnym. Oby tylko, kiedy jest to auto służbowe (policyjne) nie używał sygnałów, kiedy spóźnia się na spotkanie, bo to jest niezgodne z prawem. I nawet jeśli to prawo, dzięki łamańcom Rzecznika Sokołowskiego, uda się jakoś nagiąć i tę jazdę „na kogutach” usprawiedliwić, to pozostaje jeszcze etos, honor oficera, generała. Prawda, panie Działoszyński? Prawda, panie Sokołowski?
W „tych autach” zastanawia co innego. Skąd one w ogóle się biorą, te wszystkie drogie bryki darowane Policji przez różnych dobrych wujków. Kto jak kto, ale szef wszystkich szefów – Odbudowywacz Etosu i jego Złotousty, powinni wiedzieć, że w życiu nic nie jest za darmo. Nic. Wiedzą o tym nawet posterunkowi, sierżanci i aspiranci... Więc kiedy zdarzy się, że ulegną pokusie, to ich los jest przesądzony. Korupcja jest korupcją. Przestępstwo – przestępstwem. Posterunkowi, sierżanci, aspiranci wywaleni na zbity pysk, trafiają za kraty. W odróżnieniu od tych etosowych, tych z samej góry. Oni, dziwnym trafem, zawsze spadają na cztery łapy. Dziwnym trafem...
***
Kolejny temat w artykule to uroczysta kolacja zorganizowana w Zakopanem, w karczmie „Przy Młynie” w trakcie trzydniowej narady rocznej kadry kierowniczej polskiej Policji. (...) Zatem jeszcze raz: ze względu na to, że – dzięki swojej uprzejmości – koszty związane z organizacją kolacji przejął marszałek województwa małopolskiego, to jego należy traktować jako gospodarza, który również wskazał miejsce odbywania się kolacji. Na kolację zaproszono uczestników narady i wojewodę małopolskiego –pisze Rzecznik Odbudowywacza Etosu.
I co, nie dziwi nic? Nie dziwi, że narada kierownictwa służbowego Policji odbywa się w Zakopanem? A nie na przykład w Legionowie, Szczytnie, Katowicach. Nie dziwi, że kolację sponsoruje marszałek województwa? Że gościem jest wojewoda? Nie dziwi „uprzejmość” tego, czy tamtego? Nic nie dziwi? Wszystko jest OK? Zawsze jest OK. Czy teraz w Zakopanem, czy parę lat temu w Warszawie, kiedy to bibkę z okazji Święta Policji „sponsorowały” jakieś szemrane persony z półświatka. Zawsze wszystko gra. W Warszawie wystarczyła ściepa po 20 zł. Był pan tam wtedy panie Działoszyński? A pan panie Sokołowski? To są te wasze standardy, ten etos. A może pan tam nie był. Pan jest „nowy”, nieposzlakowany, nieskazitelny. Odbudowywacz Etosu.
Mogłoby się wydawać, że w tych darowanych autach i kolacjach sponsorowanych przez „uprzejmych marszałków”, coś jednak jest. Tak, mogłoby się wydawać, tyle tylko, że „kruk, krukowi oka nie wykole”. Nie wykolił i nie wykole.
http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/797411,kontrola-msw-w-kgp-ws-uzywania-luksusowych-aut-i,id,t.html
***
Akcja w Sanoku.
„Kiedy odbywała się kolacja, w Sanoku podejrzewany o morderstwo mężczyzna zabarykadował się w mieszkaniu z nastolatką, zabił ją i siebie.- Czy szef podkarpackiej policji zamiast być na przyjęciu nie powinien na miejscu dowodzić operacją?” – za anonimowymi policjantami pytają Iza Kacprzak i Grażyna Zawadka. Pytanie oczywiście pozostaje bez odpowiedzi, gdyż widocznie ta nie pasowała do artykułu. A jaka jest ta odpowiedź? Otóż komendant wojewódzki z Rzeszowa nie uczestniczył w kolacji, gdyż na polecenie generała Działoszyńskiego wcześniej przerwał naradę i pojechał do Sanoka właśnie w związku z poruszoną sprawą. Gwoli wyjaśnienia, w Sanoku przebywali już: zastępca komendanta wojewódzkiego i dyrektor Biura Operacji Antyterrorystycznych, który decyzją komendanta głównego Policji, zamiast jechać na odprawę miał lecieć z Warszawy śmigłowcem wraz ze swoimi ludźmi właśnie do Sanoka.
Łatwiej wymienić, kto nie przebywał wtedy w Sanoku... Przebywało tam tylu fachowców, że aż głupio wspominać o bilansie akcji. Więc Rzecznik nie wspomina.
***
Trudno zrozumieć także zarzut co do remontu pomieszczeń zajmowanych przez komendanta głównego Policji. (...) Kolejne istotne pytanie, to skąd w artykule pojawiła się kwota 2,5 mln zł na ten remont? Nikt nigdy takowej nie zakładał na ten cel. W rzeczywistości jest ona dziesięciokrotnie niższa, ale… cóż, brzmi imponująco.
No imponująco. A kto i ile zakładał, tego już i tak się nie dowiemy. Ale, ale, nawet dziesięciokrotnie mniej, też brzmi imponująco. Ile by to było – 250 tys. Na luksusową nadmorską „garsonierę” co prawda nie wystarczy. Ale gabinet za 250 tys. zł. No, no... To popatrzmy. Za 250 tys. zł można wybudować dom o powierzchni 100 m² albo kupić 3 pokojowe mieszkanie (nowe) o powierzchni 63 m², ot na przykład w Zabrzu. Za ćwierć miliona można sporo. „Gabinet za roczną pensyjkę” – może to nowy projekt unijny, aktywizujący ubogą młodzież?
***
„Prawie każdy szef, już chociażby trochę większej firmy, większego urzędu ma do swojej dyspozycji asystenta, bądź asystentów. Zdawałoby się, że to nie budzi niczyjego zdziwienia. I znów nic bardziej mylnego. Kiedy taką osobę, nazwaną adiutantem – na wzór formacji wojskowych, nawiązując do tradycji policyjnych – powołano w KGP, to wywołało falę krytyki”.
No, patrzcie, szef większej firmy ma, większego urzędu ma, wojsko ma (wojsko ma?), i jeszcze na dodatek ta tradycja. Jakże to tak. Jest generał, jest szabelka, są lampasy przy portkach, karoce (samochody), etos i komnata w remoncie... Adiutant. Nie ma co, musi być adiutant. Bez adiutanta ani rusz, zwłaszcza gdy... No właśnie, kto „opiekuje się” bidulą – komendantem głównym Policji? Ano jest paru. Przede wszystkim Gabinet Komendanta Głównego, z dyrektorem, z zastępcą dyrektora, z Wydziałem Prezydialnym, z Zespołem Obsługi Kierownictwa (obejrzyjcie sami, cały obrazek ze strukturą Gabinetu znajduje się na stronie internetowej KGP). Co jeszcze ma bidula komendant? Ma swojego rzecznika (tak, bo to jest rzecznik Pana, a nie Policji... Pana), ma swoich pełnomocników: ds. ochrony praw człowieka, ds. komunikacji wewnętrznej, ds. kontaktów ze związkami zawodowymi, a nawet ds. popularyzacji historii i tradycji Policji (wykaz zapewne niekompletny). Komendant bidula ma także Radę Konsultacyjną, a ostatnio i Radę Doradców Strategicznych.
***
Co jeszcze zostało? Pęd do wiedzy.
Dla większości osób podnoszenie swoich kwalifikacji, ciągłe uczenie się jest powodem do dumy, kolejną wartością dodaną. Tak jest z pewnością w przypadku przygotowania i obrony pracy doktorskiej. (...) Okazuje się, że nie tylko to, ale i miejsce obrony może być podstawą do krytyki. Dlaczego właśnie Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie? – pytają autorki tekstu. (...) Odpowiedź jest bardzo prosta. Wielu z nich (policjantów broniących prace doktorskie) wywodzi się ze Szczytna, gdzie jest Wyższa Szkoła Policji. Przez długie lata to właśnie UWM w Olsztynie był ośrodkiem najbliżej Szczytna z uprawnieniami do doktoratów. Ot i cała tajemnica.
Ta argumentacja trzymałaby się kupy, gdyby dotyczyła policjantów ze Szczytna. Rzeczywiście do Olsztyna stamtąd blisko. Tyle tylko, że Odbudowywacz Etosu rezyduje w Warszawie. W Warszawie, nie w Szczytnie. Zatem ma bliżej choćby na uniwerek warszawski albo do Pułtuska. Ma bliżej. Wybrał Olsztyn...
No to pstryk i wpisujemy w wyszukiwarce – Mariusz Sokołowski: polski policjant w stopniu inspektora, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji, doktor nauk humanistycznych. W 1998 roku ukończył komunikację społeczną na Uniwersytecie Warszawskim. W 2001 roku uzyskał na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie stopień doktora nauk humanistycznych. Był pracownikiem naukowo-dydaktycznym Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie. Jest adiunktem Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. (Wikipedia)
Pstryk i wpisujemy – Arkadiusz Letkiewicz: polski oficer policji, wykładowca, muzyk. Jest absolwentem Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego. W 2000 roku uzyskał stopień naukowy doktora w zakresie nauk o zarządzaniu na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim, a w 2008 roku stopień naukowy doktora habilitowanego, specjalność kierowanie organizacjami na Akademii Obrony Narodowej. Jest profesorem Politechniki Rzeszowskiej oraz profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. (Wikipedia)
Ot i cała tajemnica. Patrzcie państwo – profesor, doktor i prawie doktor, a wszyscy nomen omen z... Olsztyna. Prawie jak trzej przyjaciele z boiska. Prawie...
***
Przedwojenna Policja Państwowa, o czym tacy znawcy historii i miłośnicy tradycji jak prawie dr Działoszyński i dr Sokołowski zapewne wiedzą, też miała zbiór zasad, kierowała się etosem – „przykazaniami policjanta”. W 1938 r. było ich 14.
Wśród przykazań o honorze, o odwadze i męstwie, o umiłowaniu Ojczyzny, o szacunku do ludzi, znajdowało się i takie: Miej pogardę dla pochlebców.
Pochlebców, przydupasów, potakiwaczy i wszelkich innych... adiutantów.
Jacek Kosmaty, Robert Szmarowski
Przeczytaj CZAS ADIUTANTÓW na blogu Jacka Kosmatego
Kontynuację bloga znajdziecie Państwo pod tym adresem: http://szmarowski.salon24.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka