Jeszcze kilka dni temu przygotowywaliśmy się do bardzo ważnej wizyty, ważnego gościa.Jesteśmy narodem gościnnym i gości przyjmujemy zawsze z radością kierując się staropolskim powiedzeniem - gość w dom, Bóg w dom.
Ten oczekiwany gość przyjechał do nas wszystkich i każdy chciałby go powitać uroczyście i po naszemu. Tak się składa że mamy rząd i posłów związanych z tym rządem, którzy dają taką możliwość by w tak ważnym spotkaniu mogli brać udział ci którzy chcą. Nieżyczliwi zwą to "zwózką". I ja taką "zwózkową" byłam.
W przeddzień "zwózki"reporterzy Panoramy zapytali dlaczego jadę. Z całego wywodu zostało - to jest właśnie fajnie że odwiedza właśnie nas, w Europie. To znaczy docenia nasze wartości, a my jako Polacy nie mamy się czego wstydzić.
Każdy kto chciał, mógł jechać. Nikt nie pytał jakie ma poglądy polityczne. Wszyscy jechali z ciekawością i świadomością uczestniczenia w wydarzeniu historycznym. Było dużo ludzi młodych. Dano im szansę i chętnie z niej skorzystali. Szkoda tylko że nie dla wszystkich wystarczyło miejsca i szkoda że znaleźli się prześmiewcy szydzący z ich entuzjazmu. Niech przypominanie tych słów gościa będzie im osłodą;
„Musimy pracować razem, aby stawić czoła siłom niezależnie od tego, czy wewnętrznym czy zewnętrznym, z południa czy z północy, czy ze wschodu, które chcą podkopać nasze wartości i zniszczyć więzi kultury, wiary i tradycji, które czynią nas tymi, którymi jesteśmy.”
Mnie się nie udało wejść na Plac Krasińskich. Od amerykańskiego żołnierza dostałam chorągiewkę i z kilkoma paniami usiadłam wygodnie na ławeczce w Ogrodzie Krasińskich. Nagłośnienie było wspaniałe, a to jak przebiega uroczystość mogłam obserwować na tablecie podsuwanym mi życzliwie przez warszawiankę.
Słów Donalda Trumpa wysłuchałam z wielkim zdumieniem. Mówił właśnie do mnie o sprawach mi bliskich, znanych, o których można do tej pory mówić tylko z tymi którzy podobnie jak ja są dumni z bycia Polakami, z naszej trudnej historii, religii, wartości, rodziny. Streścił najważniejsze fragmenty naszych dziejów w ciągu kilku minut. Fragmenty nieraz wcale nieznane, albo wypierane z pamięci wielu Polaków chcących uchodzić za nowoczesnych bez ojczyzny i korzeni.
Powiedział prawdę o nas, nie tylko do nas. Powiedział ją całemu światu, politykom nas okłamujących. Powiedział to z mocą i bez strachu jak to świat przyjmie.
Powiedział prawdę o nas i o naszej modlitwie My chcemy Boga....
Jeszcze zdumiona, jeszcze wzruszona, a już nagrodzona ciepłym dziękuję że tu przyjechaliście od warszawianki użyczającej mi obrazu ze swojego tabletu za co nie zdążyłam jeszcze sama podziękować.
Chwilo trwaj...
Całe szczęście w naszej małej grupce znalazł się pan służący za przewodnika toteż mogłam sobie pozwolić na swobodne przeżywanie chwili w drodze na błonie stadionu PGE Narodowego. Po drodze chwila dziękczynnej modlitwy w kościele pod wezwaniem Św. Ducha, a potem Centrum Nauki Kopernik i jeszcze trochę wysiłku żeby dotrzeć na piknik.
Gdy inni się rozeszli by brać udział w różnych atrakcjach przygotowanych przez ministra Obrony Narodowej, musiałam te atrakcje oglądać z daleka stojąc w zawijanej kolejce by załatwić papierkowe sprawy związane z "zwózką".Panowie z zaciekawieniem oglądali wyposażenie i uzbrojenie WP, panie robiły sobie fotki z żołnierzami US Army, ale wszystkim najbardziej podchodziła żołnierska grochówka. Pogoda na piknik znakomita. Humory wszystkim dopisywały. Kierowca musiał mieć odpowiednią ilość godzin przerwę, czas nas nie naglił. W pewnym momencie przysiadł siwy pan z kucykiem, ale to nie ten znany.
Czy mogę zadać pani pytanie - zapytał. Pytał czy jestem za PiS i jego rządami. Pytał o kasę na te programy które prowadzą Polskę do ruiny, na zacietrzewienie i nienawiść i o to wszystko czym atakowany jest rząd. Pytał o to człowiek który załapał się na "zwózkę" , jechał przez pół Polski, słuchał przemówienia Donalda Trampa, fotografował się z Macierewiczem i Pietrzakiem. Pytał człowiek, którego nikt nie pytał o poglądy. I o nic nie pytał.
Wyjaśniłam co wiedziałam i ze zdziwieniem zauważyłam że kilku młodych naszej rozmowie się przysłuchuje. Też chcieli rozmawiać.
Wracaliśmy zmęczeni, ale dumni i radośni.Pan z kucykiem poprosił o GP którą przeczytałam w podróży, a wszyscy młodzi z radosnym uśmiechem wysiadając dziękowali. Potem nastała codzienność. Kłótnie w Sejmie i umniejszanie ważności czwartkowego wydarzenia.Wychodzi warcholstwo i przypisywanie sobie nie swoich zasług. Wrogom własnych wad.
Czar prysł.
Na facebooku Siukum Balala zamieścił piosenkę która sprowokowała mnie do napisania tej notki.
I tak tu się dzieje, taki jest nasz wiek,
Gdzie przypływ tam myśl o odpływie.
Gdzie mądry tam dureń, po równo, jak wiesz,
I mądrze to i sprawiedliwie.
Wiadomo, zasada ta durniom nie w smak,
Ich widać z każdej odległości.
I krzyczą na durni: durak, hej, durak.
A durniów to martwi i złości.
By dureń za siebie nie czerwienił się,
By każdy oddzielnym był bytem,
Mądrym tak jak leci przywieszkę na pierś
Przypięto onegdaj z pożytkiem.
Ten zwyczaj od dawna u nas wzięcie ma,
Przywieszkę kupisz za kopijkę.
Za mądrymi krzyczą: durak, hej, durak,
A durniów nie widać na szczęście.
tłum. Henryk Rejmer
Komentarze