n0str0m0 n0str0m0
379
BLOG

O zmarlych. Dobrze?

n0str0m0 n0str0m0 Polityka Obserwuj notkę 6

Ostatni Standard Chartered Marathon byl w grudniu (przed poludniem) w Singapurze. Jak kazda impreza masowa, rejestrowac sie mogl kto chcial. Co to w praktyce oznacza przy ponad dziesieciotysiecznej imprezie? Chlopie, niespelna dwudziestoletnie, padlo po dwudziestym kilometrze. I juz nie powstalo.

I tu wkleilbym zdanie przeczytane wczoraj na salonie, ale nawet mi sie nie chcialo go kopiowac. Wszak slyszalem podobne od zawsze. Ucieszylem sie, bo nagle zdalem sobie sprawe, z tego, ze nie tylko potrafie sie z nim nie zgodzic (nareszcie), ale wrecz promowac opinie skrajnie odmienna. Co owo zdanie twierdzilo? Ano, ze kazda smierc to tragedia.

To prawda,  w naszej strefie kulturowej tak juz mamy. Zawodzenie i jeki. Smarkanie i ciezkie westchnienia. Standardowa wodka, no, wino, wszak pewnie i Antygona, i Bubulina wodki na oczy nie widzialy. Jakies winogrona, czy inne zakaski, u nas kaszanka, moze sledz. Nie wiem zrezszta, bo na stypy nie chadzalem. Bylem co prawda na dwu, w czasach zamierzchlych tak bardzo, ze az wstydze sie przyznac. I do niedawna obiecywalem sobie wiecej nie chadzac.

'Jak to tak - uwazny czytelnik zmarszy brew - na stypy sie nie "chadza", to nie teatr.' Ano, chadza wlasnie. Poniewaz kazdy umiera. I wlasnie, ze teatr, tylko lepiej, bo na jego deskach - my. Wszak naszym obowiazkiem jest sie z kazda smiercia rozliczyc. A instytucja sprzyjajaca takim rozliczeniom jest stypa, i nie ma sie co gimnastykowac, bo ani ona zla, ani staromodna jakas. Potrzebna bardzo natomiast jest.

Nie bylem na stypie mlodego atlety.  Ale gdybym byl, to wygladalaby ona dokladnie tak. 

Pod wielkim, bialym, winylowym namiotem ustawionym tuz przy wejsciu do bloku mieszkalnego, wsrod stolikow krzatalaby sie rodzina. Za jednym z nich siedzialby brat, siostra, kuzyn... i prowadzil ksiegowosc. Kazdy z gosci odwiedzalby wlasnie ten stolik jako pierwszy. Kazdy z gosci podpisywalby ksiege kondolencyjna i ofiarowal czerwona koperte z pieniedzmi. O tym jak bardzo slusznym jest prezentowanie pieniedzy (na kazde okazje) napisze inna raza, by czasu na dygresje nie marnowac. 

Po wkupieniu sie na impreze, goscie pochodza do otwartej trumny, pala kadzidlo i modla sie u jej stop. Po czym dochodza do niej i spogladaja na zmarlego, po raz ostatni. I siadaja do stolika, jedza gotowane na parze orzeszki ziemne, i pija sok lub herbate.  

Poniewaz stypa trwa wiele dni, nie zawsze obecni sa wszyscy czlonkowie rodziny, jednak zawsze ktores z nich sprawuje dyzur. Podchodza do gosci, siadaja, jedza gotowane na parze orzeszki... Na kazdym stoliku nie moze tez zabraknac talerzyka z czerwona nitka. To do nawiniecia na palec, i do wyrzucenia w drodze do domu. 

Rozmowy dotycza wszystkiego, ale i w tym przypadku, jak i we wszystkich innych, mowic sie musi o zmarlym. Ze mlody, ze piekny i ze mial tak wspaniala smierc. Bo czyz nie? I co innego powiedziec? Ze glupi, ze niedotrenowany poszedl, albo przetrenowany, albo, ze pil redbula, albo, ze nie pil? To tez mozna powiedziec. Ale czyz nie mial ladnej smierci? I czy przypominanie tego nie jest potrzebne, nie tylko rodzinie, ale wlasnie sobie? Bo umiera kazdy, tylko niektorzy piekniej niz inni. Jak na przyklad ten Pheidippides, czy ten tu, student...

Kto wie, moze, jak bedziemy mieli farta, to tez ladnie poumieramy?

Umiera kazdy. Umierac musi... praw natury pan nie zmienisz i nie badz pan glab! Smierc, ktora my tak lubimy oplakiwac, przynosi wiecej niz wyzwolenie, od bolu, od choroby, od starosci, od zlamanego serca. Smierc -osobom religijnym to wiadomo, osobom religie zwalczajacym rowniez, ale tylko na zasadzie "Bog jest, ale ja w niego nie wierze" - smierc przynosi przejscie z tego swiata do Krolestwa Wiecznego. Krolestwo Wieczne lepiej brzmi niz podroz do Disneylandu czy wielko-ekranowe Wojny Gwiezdne w 3D. No to do jasnej cholery, co tu oplakiwac?

Azjaci maja latwiej. Ich struktura spoleczna, ich religia, tradycja, ich codzienne obcowanie ze smiercia, ich pragmatyzm i obrzadki pomagaja im w przejsciu nad smiercia do porzadku. I nie ma darcia szat, posypywania glow popiolem. Jest modlitwa, sa mnisi, czasem, gdy jest kasa, jest caly autobus zalobnikow, napisalbym "placzek" ale oni nie placza, choc czasem wprowadzaja sie w trans. Co miedzy nami mowiac jest nieco... no jezy wlos na plerach. Ale nie o tym. Azjaci zyja oczekujac smierci, swiadomie jak najbardziej, ot takie ich memento mori, wywiedzione i wpojone do duszy wlasnie stypami, o wiele lepiej niz maksymami lacinskimi. Za kazdym razem, gdy wychodza z domu, zegnaja sie z rodzina. Na zawsze. Do nastepnego razu.

Jak oni by reagowali na smierc poety? Tak samo jak na smierc tramwajarki czy sierzanta. Umarla. Podejdz gosciu do stolika. Koperte do szufladki. Podpis do ksiegi. Ladna miala smierc, nie meczyla sie. A moze na odwrot, trudna miala smierc, meczyla sie, teraz juz jest szczesliwa. Ladnie pisala. Moze sie Bog nad nia zlituje, za jej grzechy. Prosze, tu orzeszki. Tu nitka. Owin ja sobie na palec, tylko nie przynos do swoejgo domu, wyrzuc w podrozy.

I tyle.

n0str0m0
O mnie n0str0m0

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka