wiesława wiesława
486
BLOG

Abp Marek Jędraszewski o historii Cudu nad Wisłą

wiesława wiesława Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Wczoraj, 15 sierpnia 2015 roku, w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny oraz Święto Wojska Polskiego, Ksiądz Arcybiskup Marek Jędraszewski, metropolita łódzki przewodniczył Mszy świętej w Bazylice Archikatedralnej Łódzkiej o godzinie 9.30.  W wygłoszonej homilii metropolita łódzki przypomniał słowa, które szesnaście lat temu, 13 czerwca 1999 roku, Ojciec Święty Jan Paweł II powiedział podczas pobytu na cmentarzu w Radzyminie:

„Chociaż na tym miejscu najbardziej wymowne jest milczenie, to przecież czasem potrzebne jest także słowo. I to słowo chcę tu pozostawić. Wiecie, że urodziłem się w roku 1920, w maju, w tym czasie, kiedy bolszewicy szli na Warszawę. I dlatego noszę w sobie od urodzenia wielki dług w stosunku do tych, którzy wówczas podjęli walkę z najeźdźcą i zwyciężyli, płacąc za to swoim życiem. Tutaj, na tym cmentarzu, spoczywają ich doczesne szczątki. Przybywam tu z wielką wdzięcznością, jak gdyby spłacając dług za to, co od nich otrzymałem”. Przejmujące są to słowa. One mówią nie tylko o historycznej pamięci Jana Pawła II. One uczą nas, jak na naszą historię należy patrzeć – w kategoriach wdzięczności, długu i zobowiązania. Bo historia nie jest sumą oddzielonych od siebie, jakby na kształt atomów, i niezależnych chwil. Historię przeżywa się jako ciągłość zdarzeń, mających swój fundament w ziemi, którą określamy słowem „Ojczyzna”. A „Ojczyzna to – jak nam przekazał Cyprian Kamil Norwid – wielki zbiorowy obowiązek”. „Ojczyzna – wtóruje mu Karol Wojtyła – [to] wyzwanie tej ziemi rzucone przodkom i nam, by stanowić o wspólnym dobru i mową własną jak sztandar wyśpiewać dzieje”.
 

Abp Marek Jędraszewski szczególną uwagę poświęcił historii Cudu nad Wisłą i bohaterom tamtych dni:

Jak Radzymin jest pewnym symbolicznym miejscem zmagań, które miały miejsce w dniach 14, 15 i 16 sierpnia 1920 roku, tak ks. Ignacy Skorupka stał się symbolem tych, którzy wtedy – raz jeszcze cytując słowa papieskie – „podjęli walkę z najeźdźcą i zwyciężyli, płacąc za to swoim życiem”.

[…]

Bohaterska postawa Polaków, których symbolem w czasie wojny bolszewickiej stał się ks. Ignacy Skorupka i jego młodzież gimnazjalna i akademicka, jest tym bardziej godna podziwu, że Polska stanęła wówczas w obliczu trzech, prawdziwie śmiertelnych niebezpieczeństw. Pierwszym z nich było zagrożenie społeczną anomią. Jest to sytuacja, która jest objawem postępującego kryzysu moralnego, występującego zwykle w obliczu poważnych wydarzeń: wojny domowej, rewolucji, zapaści ekonomicznej i gospodarczej. Wtedy to poszczególni ludzie masowo porzucają dotychczas obowiązujący świat wartości i zastępują go chaotycznie skonstruowanymi popędami. Dominuje w nich egoizm, skupienie się na sobie, a równocześnie pogłębia się przekonanie, że nie ma żadnej odpowiedzialności za własne czyny. Taki właśnie stan anomii groził polskiemu społeczeństwu w obliczu zwycięskiego pochodu wojsk bolszewickich, który trwał nieprzerwanie od początku czerwca 1920 roku. Duchową depresję mógł powiększać fakt, że gdziekolwiek dotarły wojska bolszewickie, tam niszczono polskie godła i symbole, tam tworzono rewolucyjne komitety złożone głównie z ludzi pochodzących ze społecznego marginesu, tam też likwidowano „wrogów ludu”. Do współpracy mobilizowano polskich komunistów. Ich przedstawiciele na pochodzie 1-majowym, jaki odbył się w Piotrogrodzie, nieśli transparent z napisem: „Warszawa będzie sowiecka. Za to ręczy Armia Czerwona! Niech żyje braterski sojusz Polski z Rosją Sowiecką!”. Utworzono nawet sowiecki rząd dla Polski, w skład którego wchodzili między innymi Feliks Dzierżyński i Julian Marchlewski. 
Drugim zagrożeniem była buta samych bolszewików, którym wydawało się, że podbicie przez nich Europy jest jak najbardziej realne. Na początku maja jeden z ich przywódców, Lew Trocki, bez jakichkolwiek ogródek oświadczył: „My dążymy na Zachód, na spotkanie europejskiego proletariatu, który wie, że możemy spotkać się z nimi tylko poprzez trupa białogwardyjskiej Polski, w wolnej i niezależnej Polsce Robotniczo-Chłopskiej”. 2 lipca Michaił Tuchaczewski wydał swój słynny rozkaz nr 1423 do „czerwonych żołnierzy rewolucji robotniczej”, w którym w podobnym tonie pisał: „przez trupa białej Polski prowadzi droga do światowego pożaru. Na bagnetach zaniesiemy szczęście i pokój pracującej ludzkości. Na zachód ku decydującym bitwom, ko głośnym zwycięstwom. Formujcie bojowe szeregi, wybiła godzina ofensywy na Wilno, Mińsk, Warszawę. Marsz!”. W liście do Lenina z dnia 24 lipca Stalin pisał spod Lwowa: „Teraz, kiedy mamy Komintern, pokonaną Polskę i mniej lub bardziej przyzwoitą Armię Czerwoną (...), byłoby grzechem nie pobudzić rewolucji we Włoszech. (...) Należy postawić kwestię organizacji powstania we Włoszech i w takich jeszcze nie okrzepłych państwach, jak Węgry, Czechy (Rumunię przyjdzie rozbić). Najkrócej mówiąc: trzeba podnieść kotwicę i puścić się w drogę, póki imperializm nie zdążył jako-tako podreperować swojej rozwalającej się fury”. Sukcesy wojsk bolszewickich, które począwszy od maja 1920 roku zdążały na Zachód, zdawały się potwierdzać nie tylko rychły koniec „przepierzenia”, jak barwnie określał Lenin Polskę, ale zsowietyzowanie również innych krajów Europy.
Tej bucie sprzyjała mniej lub bardziej zdradziecka postawa innych państw europejskich wobec Polski, zwłaszcza Anglii rządzonej przez Lloyda George’a. Jak pisze prof. Andrzej Nowak w swej niedawno opublikowanej książce Pierwsza zdrada Zachodu, premier Anglii dążył do korekty pokoju wersalskiego, która „miała wprowadzić Rosję, tym razem sowiecką, do odnowionego klubu mocarstw i poprawić położenie Niemiec. Polska miała być główną ofiarą planowanej korekty” (s. 198). W gruncie rzeczy Lloyd George zgadzał się na sowietyzację Polski, a nawet na możliwość jej ostatecznego upadku. Dlatego w nocie z 10 sierpnia „radził” rządowi polskiemu przyjęcie warunków podyktowanych mu przez bolszewików. Polska pozostała osamotniona w swej walce z bolszewizmem – i to stanowiło trzecie śmiertelne zagrożenie dla jej niepodległości.
A jednak społeczeństwo polskie nie uległo anomii, nie ziściły się imperialne plany bolszewików, państwo polskie nie poddało się w sytuacji całkowitego niemal opuszczenia przez aliantów. Do wojska zgłaszali się ochotnicy, wśród społeczeństwa rosło poczucie patriotycznego zapału, żołnierze walczyli z ogromnym poświęceniem, dowódcy wojskowi z Naczelnikiem Rzeczypospolitej Polskiej Józefem Piłsudskim na czele przygotowywali genialny plan strategicznego ataku znad Wieprza. Wszystko to nie byłoby możliwe bez modlitwy całego polskiego narodu zanoszonej do Boga za przyczyną Matki Najświętszej. 
Gdy bolszewicy przekroczyli linię Bugu, na Jasną Górę przybyło 18 polskich biskupów, pośród nich prymas Polski kard. Edmund Dalbor, kard. Aleksander Kakowski, abp Józef Teodorowicz, bp Adam Sapieha, bp. Józef S. Pelczar i bp polowy WP Stanisław Gall. 27 lipca 1920 roku po Mszy świętej odprawionej przed Obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej ofiarowali oni Polskę Sercu Jezusowemu, a następnego dnia oddali nasz Kraj opiece Królowej Korony Polskiej. „Wyciągamy ku Tobie, Matko litości, błagalne ręce – modlił się w imieniu wszystkich kard. Dalbor – byś w ciężkiej kraju naszego potrzebie przyszła nam w pomoc. Odrzuć wroga od granic naszej Ojczyzny; wróć krajowi naszemu upragniony pokój, ład i porządek; wypleń z serc naszych ziarno niezgody; oczyść dusze nasze z grzechów i wad naszych, abyśmy bezpieczni od nieprzyjaciół naszych, Tobie w czystości serca służyć i przez Ciebie Boga i Pana naszego Jezusa Chrystusa czcić i chwalić mogli”. Biskupi wezwali cały polski naród do modlitwy. Wszędzie więc zanoszono modły o uratowanie wolności dla Kraju, który mógł się nią cieszyć niecałe dwa lata po 123 latach niewoli.
[…]

15 sierpnia wojska polskie odbiły Radzymin; następnego dnia pod wodzą Piłsudskiego wyszło zwycięskie uderzenie znad Wieprza; zainstalowany w Wyszkowie sowiecki rząd, który miał objąć władzę w Warszawie, w popłochu wycofał się do Białegostoku; pielgrzymom trwającym na modlitwie przy jasnogórskich wałach o. Aleksander Łaziński ogłosił radosną wieść o tym, że Bogarodzica wysłuchała próśb Narodu. „Najświętsza Matka – napisał później w liście pasterskim biskup Józef Sebastian Pelczar, w 2003 roku kanonizowany przez Jana Pawła II – okazała się znowu Matką i opiekunką narodu naszego, zaświadczyła przed całym światem, że ludu swego nie opuściła”. W ten sposób spełniło się to, co 15 sierpnia 1873 roku usłyszała z ust Matki Najświętszej Służebnica Boża Wanda Malczewska: „Uroczystość dzisiejsza wnet stanie się świętem narodowym dla was, Polaków, bo w tym dniu odniesiecie zwycięstwo nad wrogiem, dążącym do waszej zagłady. To święto powinniście obchodzić ze szczególną okazałością”.
[…]

15 sierpnia 1999 roku Jan Paweł II spotkał się z pielgrzymami z Polski w Castel Gandolfo. W swoim rozważaniu nawiązał do swej niedawnej pielgrzymki do ojczystego Kraju. „Wśród wszystkich miejsc, które dane mi było nawiedzić w Polsce w czerwcu [tego roku], w szczególny sposób zapadł mi w serce Radzymin. To miejsce, gdzie się rozegrała decydująca bitwa w wojnie z bolszewikami; jednej (...) z najważniejszych wojen w dziejach Europy. Ciągle wracam na to miejsce. W tym roku się urodziłem. Zawsze myślę, co by było, gdyby nie było tego Radzymina, tego Cudu nad Wisłą. Jest głęboko to wydarzenie, ten dzień wpisany w moją historię osobistą, w historię nas wszystkich. Wy jesteście młodzi, ale wasze życie znajduje się w przedłużeniu tamtego dwudziestego roku, tamtego Cudu nad Wisłą, tamtego Radzymina”. 
Dzisiaj, w 95. rocznicę Bitwy Warszawskiej, uświadamiamy sobie z całą wyrazistością – my także znajdujemy się na przedłużeniu tamtego Cudu nad Wisłą, tamtego Radzymina. I dlatego z ogromną uwagą wczytujemy się w słowa Karola Wojtyły z jego poematu Myśląc Ojczyzna...: „Wolność stale trzeba zdobywać, nie można jej tylko posiadać. Przychodzi jako dar, utrzymuje się poprzez zmaganie. Dar i zmaganie, (...) którego wciąż nie dosyć”. Bo nigdy nie dość zmagania, aby dalsza historia naszego narodu i państwa nie popłynęła „przeciw prądowi sumień”. 

 

 

Cała treść homilii abpa Marka Jędraszewskiego znajduje się na stronie: http://archidiecezja.lodz.pl/new/?news_id=72bde0b2a7b5a4312989f5df83e3fce8

Archidiecezja Łódzka. Autorskie prawa majątkowe Archidiecezji Łódzkiej

 

 

 

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Kultura