Bloger tomciob zachęcił mnie do lektury notki:
http://elmwood.salon24.pl/750760,kto-podsowiecil-tajne-archiwa-wojna-na-teczki-trwa
gdyż jego zdaniem notka zawiera spory ładunek merytorycznej zadumy której nie mogę nie zauważyć. Nie chodzi tylko o zdjęcie ale również o treść i ideę przedstawioną w notce. Nie wydaje mi się ona całkowicie nieprawdopodobna.
Niestety, moja ocena ww notki jest diametralnie odmienna. Po zapoznaniu się tą notką mogę powiedzieć, że jej treść jest typowa dla ignorantów i ludzi złej woli. Złożona z przeinaczeń, insynuacji wymierzonych w Antoniego Macierewicza, kuriozalnych sformułowań (KOR prekursorem KOD), notka wzbudziła u mnie niesmak i oburzenie.
Postanowiłam zareagować na treść notki aby nie pozostawać bierną wobec kłamstw i zafałszowań.
1. Autor omawianej notki wydaje się zupełnie nie mieć wiedzy czym jest „zbiór zastrzeżony”. Wyjaśniam więc ignorantowi, że Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu, zgodnie z ustawą uchwaloną 18 grudnia 1998 roku przejął:
· zasoby archiwalne i katalog Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu,
· byłego MSW z czasów PRL ,
· właściwe akta z Archiwum Państwowego, sądów, prokuratur i więzień.
Po przejęciu zbiorów katalogi zostały zmodyfikowane przez nadanie nowych sygnatur.
Oprócz wymienionych zbiorów w archiwum IPN znalazły się również zbiory Wojskowych Organów Bezpieczeństwa Państwa pochodzące z instytucji i archiwów wojskowych. Zasoby przekazane przez instytucje wojskowe zostały zaklasyfikowane do tzw. zbioru zastrzeżonego, do którego dostęp mieli mieć wyłącznie prezes IPN i szef MON.
Zbiór zastrzeżony zawierał akta czynnych pracowników wywiadu wojskowego oraz tych, którzy winni byli pozostać anonimowi. Były to zarówno akta w formie teczek: administracyjnych, operacyjnych i osobowych, jak i dokumentacja w postaci kart z kartotek operacyjnych oraz różnorodnych dzienników ewidencyjnych. W zbiorze tym znajdowało się ponadto 655 taśm magnetycznych, zawierających bazy danych Służby Bezpieczeństwa z lat 80. XX wieku.
W połowie grudnia 2015 roku, czyli prawie natychmiast po objęciu urzędu ministra obrony narodowej, Antoni Macierewicz zapowiedział, że ze zbioru "Z" będą wyłączane dokumenty będące w gestii MON.
Na początku 2016 roku rzecznik prasowy IPN poinformował, że zbiór zastrzeżony liczył 417 metrów bieżących akt, z czego 54 metry to materiały wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, 36 metrów to wojska ochrony pogranicza, a reszta to ABW (217 m), kontrwywiad, służba bezpieczeństwa i departament I MSW, czyli wywiad. Były tam archiwalia przekazane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencję Wywiadu (wcześniej UOP), Straż Graniczną oraz Służbę Kontrwywiadu Wojskowego i Służbę Wywiadu Wojskowego (wcześniej WSI).
Rzecznik prasowy IPN, Agnieszka Sopińska - Jaremczak, poinformowała wtedy, że w latach 2011-1015 zbiór zastrzeżony opuściło 10 692 jednostek archiwalnych. .Sukcesywnie kolejne teczki przechodziły do zbioru jawnego, zostawaly wpisane do do bazy katalogowej i stawały się dostępne dla historyków i dziennikarzy.
W wyniku nowelizacji ustawy o IPN, dokonanej w w czerwcu 2016 roku, zbiór zastrzeżony przestał istnieć, a materiały, które po nim pozostały, zostały poddane przeglądowi przez komisję powołaną przez prezesa IPN, złożoną z pracowników IPN i przedstawicieli służb. Ta komisja jest ostateczną instancją, rozstrzygającą zasadność opatrzenia tych dokumentów klauzulami tajności.
Należy wyraźnie powiedzieć, że nadal niektóre akta pozostaną tajne. W każdym archiwum wyodrębnionym, a taki status mają archiwa wojskowe, archiwa służb tajnych i archiwum IPN, istnieje część zasobu niejawna. Tak jest na całym świecie; Polska nie stanowi wyjątku. W rezultacie obecnie dokonywanego przeglądu byłego zbioru zastrzeżonego jakaś część akt będzie powtórnie utajniona. Jednak w świetle nowej ustawy tajne służby, żeby jakiś materiał powtórnie utajnić, muszą taką decyzję pisemnie uzasadnić; ta decyzja będzie poddana weryfikacji przez prezesa IPN.
Spostrzeżenia autora omawianej notki, odnoszące się do niszczenia dokumentów archiwalnych, są trywialne. Fakty niszczenia tych dokumentów i zacierania śladów przez funkcjonariuszy MSW i MON są publicznie znane. Były omawiane na konferencjach naukowych, np. podczas konferencji naukowej „Dokumenty zniszczyć!”. Proces niszczenia dokumentacji Służby Bezpieczeństwa PRL w latach 1989–1990, zorganizowanej przez Oddziałowe Biuro Archiwizacji i Udostępniania Dokumentów IPN we Wrocławiu 1 grudnia 2008 roku. Głównym celem konferencji było rozpoznanie mechanizmów i procesów zacierania śladów działalności operacyjnej (w tym ukrywania zbrodni komunistycznych) funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa PRL poprzez niszczenie dokumentacji (np. agenturalnej, sprawozdawczej, finansowej, środków ewidencyjnych), a także podsumowanie efektów tej operacji. Podczas tej konferencji naukowcy z różnych ośrodków wygłosili 14 referatów, w których przedstawili proces oraz zakres niszczenia dokumentów Służby Bezpieczeństwa PRL w latach 1989–1990. O tej konferencji i płynących z niej wnioskach pisałam w notce:
http://nanofiber.salon24.pl/697806,okolicznosci-utworzenia-archiwum-kiszczaka
2. Autor omawianej notki z wielką zjadliwością i ironią komentuje następującą informację:
"We wtorek 23 września, w rocznicę założenia Komitetu Obrony Robotników, na konferencji prasowej organizatorzy akcji pomocy sprzed 40 lat - Wojciech Fałkowski, Krzysztof Łączyński, Antoni Macierewicz i Piotr Naimski - przedstawili tajną kartotekę, która została niedawno odnaleziona."
Autor notki napisał: Akurat im się znalazło na rocznicę. A może to Donek trzymał papiery w szafie Lisiaka i jak się pakował, znalazł i oddał. [….]Nazwiska śledczych z SB, prokuratorów, sędziów, członków kolegiów orzekających kary aresztu stanowią jedyny tak pełny zbiór ludzi komunistycznego aparatu bezpośrednio odpowiedzialnych za represje.
Zapytać by tu wypadało pana Macierewicza. Czy nie należało sięgnąć, po to archiwum wówczas gdy wykonywana była ustawa sejmowa tzw. uchwała lustracyjna w czerwcu 1992r ? Czy ogłoszenie listy nie wymagało rzetelnego przygotowania i sprawdzenia z wykorzystaniem tak cennych dowodów trzymanych w pudełku po butach?
Wobec takiej ignorancji trzeba poświęcić kilka zdań uchwale lustracyjnej z 1992 roku, aby wykazać głupotę i bezczelność powyższego pytania, którego adresatem ma być Antoni Macierewicz.
28 maja 1992 r. na mównicę sejmową wkroczył poseł Janusz Korwin-Mikke (UPR) i przedstawił wniosek o uzupełnienie porządku dziennego obrad o punkt „uchwalenie uchwały lustracyjnej”. Autorem uchwały był poseł Lech Pruchno-Wróblewski (UPR) a bezpośrednim impulsem zgłoszenia tego wniosku było sformułowanie przez Krzysztofa Wyszkowskiego zarzutu o współpracy z wywiadem PRL ówczesnego szefa MSZ Krzysztofa Skubiszewskiego (okazało się potem, że w latach 60. ubiegłego wieku Skubiszewski współpracował jak TW "Kosk").
Po przegłosowaniu uzupełnienia porządku dziennego o proponowany punkt, projekt uchwały został przedstawiony przez posła UPR Andrzeja Sielańczyka (vide stenogram z obrad sejmu). Wbrew obowiązującemu wówczas Tymczasowemu Regulaminowi Sejmu (art. 36 ust. 1) poseł Sielańczyk nie przedstawił uzasadnienia projektu uchwały, a inny poseł, Jacek Maziarski złożył – przyjęty później – wniosek o przystąpieniu do głosowania nad uchwałą bez przeprowadzania dyskusji. Było to jaskrawe naruszenie regulaminu – wymieniony artykuł regulaminu określał: „Pierwsze czytanie projektu ustawy (uchwały) obejmuje uzasadnienie projektu przez wnioskodawcę, pytania posłów i odpowiedzi wnioskodawcy oraz dyskusję”.
Mimo tych uchybień proceduralnych, uchwala została przyjęta tego samego dnia, 28 maja 1992 roku – za przyjęciem uchwały głosowało 186 posłów (KPN, ZChN, PC, NSZZ „Solidarność, PSL-PL, PChD, UPR), przeciw 15, a 32 wstrzymało się (głównie SLD). Posłowie Unii Demokratycznej bezskutecznie usiłowali nie dopuścić do podjęcia uchwały opuszczając salę (brak quorum).
Test przyjętej wtedy uchwały był krótki:
Uchwala sejmu RP z dnia 28 maja 1992 roku
Niniejszym zobowiązuje się Ministra Spraw Wewnętrznych do podania
do dnia 6 czerwca 1992 r. pełnej informacji na temat urzędników państwowych od szczebla wojewody wzwyż, a także senatorów i posłów;
do 2 miesięcy – sędziów, prokuratorów i adwokatów
oraz do 6 miesięcy – radnych gmin i członków zarządów gmin
– będących współpracownikami UB i SB w latach 1945-1990 r.
Marszałek Sejmu: Wiesław Chrzanowski
(tekst dostępny na stronie http://static1.money.pl/d/akty_prawne/pdf/MP/1992/16/MP19920160116.pdf
4 czerwca 1992 rano, ówczesny minister spraw wewnętrznych, Antoni Macierewicz przedstawił w Sejmie listę z nazwiskami osób zarejestrowanych w archiwach po byłej SB jako tajni współpracownicy UB i SB. Antoni Macierewicz podkreślił wtedy, że nie są to nazwiska agentów, ale osób, które w archiwach SB zostały zarejestrowane jako agenci. Na liście były nazwiska ówczesnego Prezydenta RP i ówczesnego Marszałka Sejmu, parlamentarzystów niemal ze wszystkich ugrupowań sejmowych, szefa doradców premiera, dwóch konstytucyjnych ministrów oraz 6 wiceministrów.
Wieczorem tego samego dnia, 4 czerwca 1992 roku, na wniosek prezydenta RP Lecha Wałęsy, Sejm podjął uchwałę o odwołaniu rządu Jana Olszewskiego. W związku z powyższym, nie doszło do realizacji kolejnych postulatów uchwały lustracyjnej, tzn. ujawnienia tajnych współpracowników służb wśród sędziów, prokuratorów i adwokatów.
Uchwała przyjęta 28 maja 1992 roku została już w dniu jej uchwalenia skierowana do Trybunału Konstytucyjnego, na wniosek posłów UD, KL-D, PPG, SP i SLD. 19 czerwca 1992 roku TK uznał, że „zaskarżona uchwała została przyjęta w trybie, który nie spełnia konstytucyjnych wymogów demokratycznego stanowienia prawa”.
Ponadto TK stwierdził, że uchwała Sejmu sformułowana została w sposób wyjątkowo niejasny, uchybiający podstawowym wymaganiom tworzenia przepisów prawa. Nie wiadomo co oznacza sformułowanie „pełna informacja”; nie wiadomo komu informacja taka ma być przekazana, jakie to są organy „od wojewody wzwyż”, jakie są kryteria uznania osób za „współpracowników UB i SB”, jakie będą skutki prawne podania owych informacji do wiadomości, czym kierowano się wymieniając w uchwale np. adwokatów, aby wymienić tylko niektóre z nasuwających się wątpliwości. […]
Taki sposób zredagowania uchwały nie mógł nie wpłynąć na sposób jej realizacji. Dlatego też, zdaniem Trybunału Konstytucyjnego, sama uchwała bez względu na sposób jej wykonania prowadziła do naruszenia dóbr osobistych obywateli.
Biorąc powyższe pod uwagę, TK zdecydował o zawieszeniu stosowania omawianej uchwały w całości. Stosowanie uchwały zawieszono na mocy Obwieszczenia Prezesa Trybunału Konstytucyjnego z dnia 19 czerwca 1992 r. o zawieszeniu stosowania uchwały Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 28 maja 1992 r. (M.P. Nr 20, poz. 157) z dniem 19 czerwca 1992 r., zaś Obwieszczeniem Prezesa Trybunału Konstytucyjnego z dnia 20 października 1992 r. o utracie mocy obowiązującej uchwały Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 28 maja 1992 r. (M.P. Nr 34, poz. 245) uchylono ją 20 października 1992.
Niezależnie od skierowania uchwały do Trybunału Konstytucyjnego, już 6 czerwca 1992 r. Sejm powołał tzw. komisję Ciemniewskiego, a dokładnie nadzwyczajną Komisję ds. zbadania sposobu wykonania i uchwały lustracyjnej przez ministra spraw wewnętrznych. Jej przewodniczącym został ówczesny poseł Unii Demokratycznej Jerzy Ciemniewski. W jej skład wchodzili m.in. Zbigniew Siemiątkowski, Artur Balazs, Jan Lityński, Alojzy Pietrzyk, śp. Lech Kaczyński, Jerzy Szmajdziński i Lech Próchno-Wróblewski. Komisja napiętnowała byłego premiera Olszewskiego, jego ministrów i po półtora miesiąca swoją działalność zakończyła.
Przedstawiając sejmowi projekt uchwały niedbale napisany, nieprecyzyjny i sprzeczny z aktami prawnymi wyższego rzędu, a następnie forsując jego przyjęcie wbrew przepisom regulaminu, posłowie Unii Polityki Realnej doprowadzili do odsunięcia lustracji w Polsce na wiele lat. Okazało się, niestety, że problemu agentury, fałszowania i niszczenia akt nie można rozwiązać jednozdaniową uchwałą. Są o sprawy zbyt złożone i nie poddające się prostackim pomysłom.
Wracając do omawianej notki. Widzimy wyraźnie bzdurność przedstawionych w niej zarzutów - Antoni Macierewicz nie mógł wykorzystać danych, znajdujących się w archiwum przechowywanym przez kolegę z KOR, dotyczących sędziów, prokuratorów i adwokatów, bo przestał pełnić funkcję ministra spraw wewnętrznych. A jego następca nie mógł tego zrobić (nawet gdyby chciał), ze względu na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego.
Inne tematy w dziale Polityka