wiesława wiesława
1676
BLOG

Infamia zadekretowana przez komunistów w dalszym ciągu obowiązuje

wiesława wiesława Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 19

„Oenerowiec Warmiński poległ w obronie Warszawy,

a oenerowiec Piasecki został rozstrzelany

za wydawanie tajnych pism antyniemieckich!

Czy to doprawdy nie ma żadnego znaczenia?”

 (Mieczysław Grydzewski w liście do Juliana Tuwima, 1942 rok)

 

W tym roku minęło siedemdziesiąt pięć lat od egzekucji w Zgierzu, w której w odwet za zastrzelenie dwóch funkcjonariuszy gestapo, Niemcy rozstrzelali stu Polaków. Była to największa tego rodzaju publiczna masakra cywilna na ziemiach polskich włączonych jesienią 1939 roku w granice Rzeszy Niemieckiej. Obliczona była na zastraszenie społeczeństwa polskiego, czego implikacją miało być pozbawienie państwa podziemnego oparcia wśród ludności. Na liście ofiar egzekucji figurują m.in. trzej działacze Stronnictwa Narodowego - Kazimierz Kowalski, prezes Zarządu Okręgowego SN, jego brat Bolesław Kowalski i Leon Trella, dziennikarz.

Kazimierz Kowalski, z zawodu prawnik, ochotnik w wojnie polsko-bolszewickiej, z obozem narodowym związał się już podczas studiów, jako działacz Młodzieży Wszechpolskiej. Studia na wydziale prawa UW ukończył w  1926 roku; po ukończeniu aplikacji sędziowskiej pracował jako sędzia w Chełmie i w Łodzi. W 1931 przeszedł do adwokatury i otworzył kancelarię adwokacką w Łodzi. Wtedy też powrócił do działalności politycznej, wstępując do Obozu Wielkiej Polski i Stronnictwa Narodowego. Od 1933 roku był prezesem Zarządu Okręgu SN w Łodzi. Obdarzony wielkim talentem organizacyjnym uczynił Łódź silnym i prężnym ośrodkiem Ruchu Narodowego. Jego działalność sprawiła, ze w „czerwonej Łodzi” Stronnictwo Narodowe uzyskało znakomity wynik w wyborach samorządowych w 1934 roku - 98 tys. głosów oddanych na listę narodową (dla porównania – w 1930 roku: 6 tysięcy głosów). W 1936 roku ponownie zostaje łódzkim radnym, a prowadzeni przez niego łódzcy narodowcy uzyskują 27 mandatów, co jest to drugim wynikiem w wyborach. Mówiono o nim, ze „zdobył Łódź dla Dmowskiego”. W 1937 roku został z rekomendacji Romana Dmowskiego prezesem SN. Wiosną 1939 opowiedział się zdecydowanie za stawieniem oporu Niemcom, przeciw polityce ustępstw wobec Hitlera, 30 kwietnia 1939 r. powiedział: „Imperium Germanicum oparte jest o zasadę niemieckiego panowania nad siecią protektoratów (…) między Imperium Germanicum a niepodległością Polski nie może by być kompromisu”. Jednocześnie wyrażał ubolewanie, że w nadchodzącej wojnie ideowi sojusznicy polskich narodowców (Włochy i Hiszpania) będą obiektywnie naszymi przeciwnikami, bo znajdą się w obozie niemieckim.

Jesienią 1939 roku włączył się w działalność podziemną Narodowo-Ludowej Organizacji Wojskowej, zorganizowanej przez prof. Karola Stojanowskiego (1895-1947).  W grudniu 1941 roku gestapo wkroczyło do mieszkania Bolesława Kowalskiego (brat Kazimierza) podczas spotkania członków kierownictwa Stronnictwa Narodowego. Razem z braćmi Kowalskimi  aresztowany został również Leon Trella, działacz narodowy i dziennikarz. Kazimierz Kowalski, od kilku tygodni poszukiwany przez gestapo, został początkowo umieszczony w więzieniu na Pawiaku, a następnie przewieziony do Łodzi, gdzie został osadzony w więzieniu przy ul. Kopernika, a później przy ul. Sterlinga. Po aresztowaniu Kazimierz Kowalski był wielokrotnie przesłuchiwany, a podczas przesłuchań torturowany.

19 marca 1942 roku znalazł się w jednej celi razem ze swoim bratem Bolesławem i Leonem Trellą. Spodziewali się wywózki do obozu koncentracyjnego, ale 20 marca wraz z grupą 80 więźniów zostali przewiezieni do Zgierza, gdzie zostali rozstrzelani w publicznej egzekucji na Placu Stodół. Przymusowymi świadkami egzekucji było 6-7 tysięcy osób, w ogromnej większości Polaków. Egzekucję obserwowali również mieszkający w Zgierzu Niemcy, oraz przedstawiciele administracji niemieckiej i formacji policyjnych.

W chwili śmierci Kazimierz Kowalski miał 40 lat. Pozostawił żonę Aurelię i trzech synów: 4-letniego Andrzeja, 11-letniego Wiesława i 16-letniego Jerzego.

W grudniu 2017 roku wojewoda łódzki, prof. Zbigniew Rau, realizując ustawę dekomunizacyjną zarządził zmianę nazwy 28 ulic w Łodzi. M.in. zarządził zmianę nazwy ul. Witolda Wandurskiego na ul. Kazimierza Kowalskiego. Ta decyzja wojewody wywołała histeryczną reakcję środowisk lewicowych.

Lider partii Razem, Adrian Zandberg określił na Tt Kazimierza Kowalskiego jako antysemitę i fana Hitlera, któremu łódzki wojewoda z PiS-u administracyjnym ukazem nadał ulicę.

Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, prof. Paweł Śpiewak w rozmowie z Onetem podkreśla, że uhonorowanie przez łódzkiego wojewodę faszysty ocenia jednoznacznie, jako kompletny absurd".

Łódź była, jest i będzie miastem, którego istnienie zapoczątkowały cztery kultury, w tym żydowska. W tym kontekście próba nazwania ulicy na cześć antysemity i narodowca jest po prostu straszna. To jest pokłosie działać PiS-u, którego wojewoda jest przedstawicielem. Hołubi faszystowskie, rasistowskie wzorce, ale tym razem udzielił takiemu światopoglądowi jasnego, jednoznacznego poparcia, bez krygowania się. Wstyd – orzekł Artur Dunin, poseł PO.

Dariusz Joński z SLD, wsławiony wypowiedzią, że Powstania Warszawskie miało miejsce w 1981 roku, oburza się na nieuctwo wojewody i żąda jego dymisji: „Nie wiedział, że honoruje antysemitę i piewcę faszyzmu?! Ratunku! To kto w tym Urzędzie Wojewódzkim cokolwiek wie i rozumie? I jak oni, czyli rząd PiS-u tym województwem zarządza, skoro do takich wpadek dochodzi?! Tu jest tylko jedno wyjście, natychmiastowe przyjęcie dymisji wojewody.”

Zdaniem radnej z SLD Małgorzaty Moskwa-Wodnickiej „dla PiS-u i jego przedstawicieli ustawa dekomunizacyjna była tylko pretekstem do tego, by reszcie Polski narzucić "wartości" i podziw dla ludzi i organizacji skrajnie prawicowych, które ten rząd wspierają, jak właśnie narodowcy.”

Wojewoda Zbigniew Rau zareagował na tę falę krytyki bojaźliwie i zapowiedział, że nie będzie ulicy Kazimierza Kowalskiego. Będzie ulica Leopolda Tyrmanda.

W tej sytuacji przedstawiciele Klubu imienia Romana Dmowskiego oraz Stowarzyszenia Endecja na Region Łódzki wystosowali list otwarty do wojewody łódzkiego, następującej treści:

"Łódź, dnia 2017.12.17

Pan Wojewoda Łódzki

Prof. Zbigniew Rau

Po opublikowaniu przez Pana listy nowych patronów ulic od czwartku obserwujemy festiwal nienawiści i szczucia wypływający z lewicowych mediów, w sposób tendencyjny i ahistoryczny przedstawiający postać przedwojennego lidera łódzkich narodowców Kazimierza Kowalskiego. W dniu dzisiejszym ze zdumieniem przyjęliśmy zapowiedź wydania rozporządzenia uchylającego nadanie jednej z ulic imię Kazimierza Kowalskiego

Dziedzictwo wielonarodowej Łodzi (takiego określenia używano w okresie słusznie minionym i zawierało ono po prostu opis stanu faktycznego, a nie lewicową ideologię) nie sprowadza się jedynie do cmentarzy poszczególnych wyznań czy fabrykanckich pałaców. To również historia napięć pomiędzy poszczególnymi grupami narodowymi zamieszkujących Łódź, w której liderem Polaków mieszkających w mieście stał się w latach trzydziestych XX wieku Kazimierz Kowalski. Artykuł prasowy w „Gazecie Wyborczej” szkalujący Kazimierza Kowalskiego w żaden sposób nie przedstawia przyczyn jego stosunku do Żydów, waląc jedynie obuchem oskarżenia o antysemityzm z całkowicie ahistoryczną argumentacją. Stosując kryterium rzetelności do opisu sytuacji w przedwojennej Łodzi należy wspomnieć o tym, że mniejszość żydowska licznie angażowała się po stronie komunizmu, a więc przeciwko niepodległemu państwu polskiemu. Wystarczy sięgnąć do lewej kolumny opublikowanej tabeli z nazwami ulic, które znikną z mapy Łodzi, żeby znaleźć stosowne przykłady antypolskiego zaangażowania przedstawicieli mniejszości żydowskiej, chociażby w postaci Szymona Harnama. Kilkanaście lat wcześniej, kiedy Kazimierz Kowalski był ochotnikiem w wojnie polsko-bolszewickiej, przedstawiciele mniejszości żydowskiej stanęli w pierwszym szeregu budowniczych państwa sowieckiego, a w okresie międzywojennym jako członkowie KPP spełniali rolę antypolskiej agentury. 

Z drugiej strony w realiach międzywojennej Łodzi większość łódzkiego przemysłu włókienniczego znajdowała się w rękach żydowskich fabrykantów, a Polacy stanowili w większości siłę roboczą. W podobny sposób mniejszość żydowska zdominowała wiele zawodów jak chociażby zawody prawnicze czy medycynę. To właśnie w Łodzi funkcjonowało powiedzenie „wasze ulice, nasze kamienice” opisujące stan faktyczny, w którym duża część kamienic znajdowała się w rękach żydowskich. W realiach międzywojennej Łodzi na tle sytuacji ludności polskiej istotna część mniejszości żydowskiej znajdowała się w sytuacji społecznie uprzywilejowanej, a inna część była nielojalna wobec państwa polskiego. W tych warunkach radykalizm Kazimierza Kowalskiego był odbiciem sytuacji społecznej tamtego czasu i głosem Polaków mieszkających w Łodzi, którzy w wyborach samorządowych w 1934 roku masowo głosowali na Stronnictwo Narodowe, którym kierował w mieście. Nie zgadzamy się na zakłamywanie przez lewicowe media historii Łodzi i odmawianie prawa do pamięci o działaczach obozu narodowego tylko dlatego, że nie pasują oni do lewicowej wersji historii. 

Apelujemy do Pana o pozostawienie listy nowych patronów ulic w pierwotnej wersji. Uginając się pod medialnym szczuciem lewicy w niedługim czasie być może przyjdzie Panu zmieniać nazwy placu Lecha Kaczyńskiego, ulicy Johna Wayne’a i innych.

Jan Waliszewski, Klub imienia Romana Dmowskiego Kamil Klimczak, Klub imienia Romana Dmowskiego Arkadiusz Miksa, pełnomocnik Stowarzyszenia Endecja na Region Łódzki Adam Śmiech, publicysta prasy narodowej"

****

Niemcy eksterminowali polskich narodowców od pierwszych dni II WW. Członkowie Stronnictwa Narodowego ginęli w masowych egzekucjach na Pomorzu, w Bydgoszczy i Piaśnicy, potem w Palmirach; ginęli w obozach koncentracyjnych w Stutthofie, Oświęcimiu, Mauthausen, Dachau.

Po wojnie eksterminację narodowców kontynuowali komuniści, którzy jednak nie ograniczali się tylko do pozbawienia życia żołnierzy Narodowej Organizacji Wojskowej i Narodowych Sił Zbrojnych. Major Wiktor Herrer, naczelnik wydziału śledczego w MBP, w 1948 roku podczas przesłuchania Wiesława Chrzanowskiego, żołnierza Narodowej Organizacji Wojskowej, powiedział ze szczerością czekisty:

„Zadaniem naszym jest nie tylko zniszczyć was fizycznie, ale musimy zniszczyć was moralnie w oczach społeczeństwa”.

I to zadanie komuniści realizowali konsekwentnie – działacze Stronnictwa Narodowego, żołnierze NOW i NSZ byli wyłapywani,  osadzani w więzieniach i mordowani. I przez pół wieku byli niszczeni moralnie, odzierani z godności, zohydzani na wszystkie sposoby. Nie mieli grobów – dopiero w 2014 roku poszukiwania prowadzone przez badaczy z IPN kierowanych przez prof. Szwagrzyka ujawniły szczątki Stanisława Kasznicy i jego żolnierzy na Powązkowskiej Łączce, a następnie żolnierzy z oddziału NSZ Henryka Flamme „Bartka”.  

Wśród zamordowanych przez komunistów znaleźli się wybitni działacze Obozu Narodowego, tacy jak Leon Dziubecki, Lech Haydukiewicz, Tadeusz Łabędzki, Jan Morawiec, Kazimierz Próchnik, Jan Kaim, Adam Mirecki i Adam Doboszyński ze Stronnictwa Narodowego oraz Lech Neyman, Piotr Abakanowicz, Stanisław Kryński, Kazimierz Łuszczyński, Roman Jaroszyński i Stanisław Kasznica z Organizacji Wewnętrznej. Cudem uniknęli śmierci m.in. Tomasz Wolfram, Michał Pobocha i Mirosław Ostromęcki, czołowi przywódcy NSZ. Znaczna część działaczy wyrokiem sądów komunistycznych otrzymała wieloletnie kary więzienia, prześladowano członków ich rodzin, skazano na emigrację. Sentencje wyroków z lat 40. i 50. zawierały kary pozbawienia wolności i śmierci, a dodatkowo „utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na zawsze oraz przepadek całego mienia na rzecz Skarbu Państwa”. Po wyjściu z więzienia narodowcy stawali się w najlepszym wypadku, ludźmi drugiej kategorii, zawsze gorsi, obawiający się ujawnić swoja przeszłość, poddawani ostrym szykanom, inwigilowani do ostatnich dni PRL-u.

Przypadek Kazimierza Kowalskiego pokazuje, że zadekretowane przez komunistów moralne zniszczenie w oczach społeczeństwa powiodło się. Ruch Narodowy, jest w dalszym ciągu postrzegany jako odnoga zbrodniczego narodowego socjalizmu, tak jak był przedstawiany przez naukowców i publicystów PRL.

W dalszym ciągu nie można oddać sprawiedliwości tym, których groby nie mogą już przemówić i którym żadna siła nie jest w stanie naprawić wyrządzonej krzywdy. Może tylko sprawiedliwy Bóg...

 

***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z następujących publikacji:

1.       Lista ofiar egzekucji zgierskiej 20 marca 1942 roku [w] "Dziś za jednego Niemca, śmierć poniesie 50 Polaków", materiały konferencyjne pod redakcją Janusza Wróbla, Instytut Pamięci Narodowej - Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, oddział w Łodzi, Łódź 2013

2.       http://myslkonserwatywna.pl/kazimierz-kowalski/

3.       https://lodz.onet.pl/wrog-zydostwa-patronem-ulicy-w-lodzi-wojewoda-najpierw-honoruje-antysemite-pozniej/rn3n1k1

4.       http://www.dzienniklodzki.pl/wiadomosci/lodz/a/srodowiska-narodowe-chca-w-lodzi-ulicy-kazimierza-kowalskiego-wystosowaly-list-do-wojewody-lodzkiego,12777097/


wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Polityka