wiesława wiesława
1114
BLOG

Ludzie spod znaku Rodła. Edmund Osmańczyk

wiesława wiesława Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

Po przejęciu władzy przez Adolfa Hitlera w 1933 roku, Polakom w Niemczech zakazano używania symbolu Orła Białego. W związku z tym, Związek Polaków w Niemczech został zmuszony do wyboru innego ideogramu określającego narodowy charakter działającej od 1922 roku organizacji. Na zlecenie władz ZPwN, projekt nowego znaku graficznego, przedstawiający stylizowany bieg Wisły z zaznaczonym stołecznym, królewskim miastem – Krakowem, jako kolebką polskiej kultury i symbolem trwania oraz ciągłości państwa polskiego, opracowała artystka - malarka Janina Kłopocka. Nazwę znaku „Rodło”, pochodzącą od  słów: "Rodzina" (Ród) i "godło", zaproponował młody działacz Związek Polaków w Niemczech, Edmund Osmańczyk, dziennikarz i kierownik Centrali Prasowej tej organizacji.

Z chwilą wybuchu wojny, we wrześniu 1939 roku rozpoczęły się aresztowania działaczy Związku Polaków w Niemczech. ZPwN został zdelegalizowany, a jego majątek skonfiskowany na podstawie Rozporządzenia Rady Ministrów Rzeszy z dnia 27 lutego 1940 r. Część działaczy rozstrzelano, a ok. 1200 członków uwięziono w obozach koncentracyjnych.

Edmund Osmańczyk, jeszcze przed wybuchem wojny przedostał się do Warszawy. W Niemczech był poszukiwany jako dezerter z Wehrmachtu, powołany do służby w 67. Pułku Piechoty w Szpandawie. Od 1 września 1939 roku jako Jan Gor prowadził audycje w Polskim Radiu Warszawa, a od 1 października, jak sam wspominał, „z pomocą samego prezydenta Stefana Starzyńskiego stałem się nagle obywatelem zakotwiczonym od pokoleń w kartotece ludnościowej Warszawy, rodowitym warszawianinem – Janem Krzemińskim”.

W lipcu 1940 roku został aresztowano i jako drobny urzędnik magistracki pod zmienionym nazwiskiem znalazł się na Pawiaku. Uratowały go perfekcyjnie podrobione dokumenty.

W czasie okupacji Edmund Osmańczyk uczestniczył w pracach Delegatury Rządu na Kraj - Organizacja Ziem Zachodnich "Ojczyzna" ("Omega").

W Powstaniu Warszawskim brał udział jako żołnierz AK i redaktor Polskiego Radia, wcześniej funkcjonującego w podziemiu pod kierunkiem Edmunda Rudnickiego „Konopki”, który skupił wokół siebie wybitnych specjalistów (S. Kisielewskiego, J. Waldorffa, Zenona Skierskiego). Pod tym samym pseudonimem co we Wrześniu 1939 roku, prowadził cykl audycji „Warszawa walczy”. W tym samym czasie prowadził dziennik - w okupacyjnym zeszycie szkolnym z lichego papieru zapisywał drobnym maczkiem swoje uwagi o toczących się walkach, życiu mieszkańców i dogorywaniu osamotnionego w walce miasta. Po wojnie nie zdecydował się na ich opublikowanie; decyzję o publikacji podjęła dopiero po jego śmierci żona Ruta. W 50. rocznicę Powstania Warszawskiego ukazała się w niewielkim nakładzie książka pt. „Trzeba to opowiedzieć. Dziennik z Powstania 1944”.

31 lipca 1944 r.: Powstanie wyznaczone na niedzielę. A tu nasz Synek wciąż jest poganinem… Zatem w niedzielę w południe niesiemy małego do kościoła Świętego Krzyża, gdzie w dzień św. Łukasza 18 października 1939 r. braliśmy ślub… Mały obywatel Rzeczypospolitej otrzymuje imiona Łukasz, Andrzej, Maria… W radosny nastrój chwili wplata się jednak troska. Oto przyszła łączniczka, wzywająca do stawienia się na placówki. Decyzja powstania waży się w Londynie i Warszawie. Moskale cofną się, gdy AK rozpocznie walkę… Od 200 lat nie walczymy wtedy, gdy jesteśmy gotowi i sytuacja polityczna jest dla nas korzystna, lecz zawsze, gdy jesteśmy bezbronni, a walczyć musimy – już nie o niepodległość, lecz o prawo do niepodległości, kwestionowane (…) przez Prusy i Moskwę. Łukaszu, bodajbyś Ty i Twoje pokolenie nie potrzebowali wkładać opaski powstańczej. Jeśli powstanie ma wybuchnąć, to niechaj będzie ono ostatnim. Niech po nim przyjdą czasy suwerennej wreszcie Polski.

1 sierpnia: Niesamowita nierówność szans… Niesamowita nierówność walki. A więc powstanie. Decyzja zapadła i oto zamienia się w czyn. Serce wierzy w zwycięstwo. Umysł żre niepokój. Tysiąc myśli ocenia sprawę, aż drąży niepewność i wywołuje zamęt. Za wysoką cenę zdecydowaliśmy się płacić! – mówi rozum. Wolność nie zna wysokiej ceny – mówi serce. Zbyt wiele krwi polskiej upłynęło w czasie tej wojny… Krew trzeba oszczędzać. Starczy Somosierry i Monte Cassino… Chcieliśmy być wolni i niepodlegli i z nikim, kto naszą wolność ograniczał, nie chcieliśmy pójść na ugodę… „Wszystko albo nic” – stare hasło powstańcze było busolą w latach okupacji.

7 sierpnia: Mocny jest ten łyk wolności, który nam daje Powstanie. Po raz pierwszy od pięciu lat – mimo huków i trzasków – śpimy spokojnie. Żaden zgrzyt hamulców samochodowych przed bramą, żaden dzwonek po nocy nie wywołuje lęku… Łuczek od dwóch dni choruje. Nie ma pokarmu. Mleka nie sposób dostać.

10 sierpnia: Tych „żywych zasłon”, kobiet przywiązanych do czołgów niemieckich, aby ich Polacy podpalić nie mogli, nie wolno zapomnieć… Dziś mówiłem po raz pierwszy od 27 września 1939 r. przed mikrofonem Polskiego Radia… Co za radość. Z trudem rozpocząłem czytanie. Trema dławiła mi gardło.

11 sierpnia: W podziale radiowej pracy przypadło mi, między innymi, pisanie i wygłaszanie wstępnych krótkich apelów walczącej Warszawy pt. „Dzień walki”.

13 sierpnia: W nocy były zrzuty… Zrzucono sporo amunicji, więc dziś chłopcy urządzili sobie ćwiczenia, bo niejeden z ochotników AK nie mógł dotąd nauczyć się strzelać, bo nie było czym. Pukanina więc na mieście ostra.

16 sierpnia: Bijemy się zatem sami, na siebie samych zdani. Zniszczenie jest ogromne. Ofiar w ludziach moc. Jesteśmy oblężeni na zdobytych pozycjach. Dużo trzeba wytrzymałości. Jak długo? Nikt nie wie.

W 52. dniu Powstania, 21 września 1944 roku, umiera z głodu Łukasz Osmańczyk, zaledwie 4 - miesięczny syn Ruty i Edmunda Osmańczyków.

To była okropnie przygnębiająca ceremonia – pogrzeb tego zagłodzonego maleństwa na podwórzowym skwerku przy ulicy Koszykowej. Małego człowieczka, który przyszedł na świat aby umrzeć, bo czas był nieludzki. I ci mężni rodzice z kamiennymi twarzami nad byle jak skleconą trumienką - pudelkiem…- tak Jeremi Przybora, wówczas spiker Polskiego Radia, zapamiętał pogrzeb Łukasza Osmańczyka.

Edmund Osmańczyk przebywał w Warszawie aż do ostatniego dnia powstańczej walki, po klęsce dotarł w bydlęcym wagonie do Starachowic. Przedostał się do Krakowa, gdzie jako Jan Krzemiński, robotnik, pracował nosząc worki w magazynach „Społem”. 7 stycznia 1945 roku zostaje aresztowany przez Gestapo – było to już czwarte aresztowanie (pierwszy raz w Berlinie, następnie pod zmienionym nazwiskiem jako drobny urzędnik magistracki znalazł się na Pawiaku, trzeci raz aresztowano go w Starachowicach, czwarty raz w Krakowie). Jako działacz Związku Polaków w Niemczech bardzo bał się zidentyfikowania; po czterech dniach przebywania na Montelupich został skierowany wraz z innym warszawiakami do baraków przy torze kolejowym, wieczorem uciekł z pociągu jadącego do obozu koncentracyjnego w czeskim Terezinie.

Po wkroczeniu Armii Czerwonej do Krakowa Edmund Osmańczyk usłyszał komunikat radiowy nadawany przez głośniki, że poszukują go redaktorzy „Dziennika Polskiego” Jerzy Borejsza i Jerzy Putrament. Po spotkaniu z nimi, Osmańczyk, jako świetnie znający Niemcy dziennikarz został korespondentem wojennym. Jako korespondent wojenny dotarł w maju 1945 roku do zdobywanego przez Sowietów Berlina. Później relacjonował konferencję w Poczdamie i procesy norymberskie.

W 1947 roku opublikował książka „Sprawy Polaków”, która spotkała się z dużym rezonansem i różnymi ocenami czytelników. Jej krytycy zwracali uwagę na słabości historiozoficzne tekstu. Dla wielu czytelników prowokacyjnie brzmiały twierdzenia o konieczności pokojowej współpracy z państwem niemieckim oraz krytyczne uwagi o charakterze narodowym Polaków, formułowane w bezpośrednim porównaniu z Niemcami. Główną wartością propagowaną przez Osmańczyka w „Sprawach Polaków” była wartość pracy w życiu narodu, myśl nie zbyt oryginalna, ale przedstawiana przez autora z ogromną pasją i zaangażowaniem:

„Nie przeczę, że życie Niemców [ ...] jest bez polotu i fantazji. Polak zbuntowałby się bardzo szybko. Dwieście gramów kiełbasy na miesiąc zjadłby jednego dnia, zakropiwszy kupioną za połowę pensji ćwiartkę bimbru. [ ...] Przestałby pracować, rozpocząłby handel dziki i szmugiel (cztery strzeżone granice stref — cóż za raj dla ludzi odważnych i z polotem!). Wynik: życie pełne fantazji w chaosie. Raz pod wozem, raz na wozie. [ ...] A jutro? Przysłowiowe jakoś to będzie ... [ ...] Tak więc Niemcy mają zdolność do pracy mrówczej, my do orlej! Oni skrzętni, zapobiegliwi [...] , gospodarni, oszczędni, [ ...] w nieszczęściu potulni i pokorni, w dobrobycie bezczelni i bezwzględni, a zawsze trzeźwi. My zaś — rozrzutni, lekkomyślni [...] , skłonni do buntu zarówno przeciwko obcej przemocy, jak i przeciwko własnym przepisom prawnym [...]. Orły i mrówki, lecz nie tak dawno był czas, kiedy mrówki oblazły orła tak dokuczliwie, że zdawało się, iż obgryzą nas do kości”.

Jednak większość czytelników „Spraw Polaków” dostrzegła w tej książce poglądy zbliżone do poglądów szkoły krakowskiej z okresu zaborów – dla Polaków najważniejszą rzeczą po zakończeniu wojny jest przetrwanie, sowiecka dominacja kiedyś musi się skończyć.

Po 1950 roku władze komunistyczne zakazały dalszych edycji „Spraw Polaków”, książkę wycofano ze szkolnych bibliotek, zniszczono resztki ostatniego wydania, a jej autor w tym czasie zaczął starać się zdobyć zaufanie władz, pisząc już w całkiem nowym stylu.

W tym czasie Edmund Osmańczyk przebywał głównie w Niemczech i przede wszystkim pisał reportaże drukowane w prasie krajowej m.in. w tygodniku "Świat" . Posługiwał się w nich terminologią charakterystyczną w owych czasach: rząd USA to  „amerykańscy gangsterzy” lub „amerykańscy pogrobowcy Hitlera”, zamierzający „od Polski rozpocząć swe zbrodnie w Europie” przy pomocy „faszystowskich generałów”. Pełno było w tych artykułach pochlebstw dla Bieruta („naszego nauczyciela i przyjaciela”) i radosnego optymizmu:

„jak uczy przykład   pierwszych narodów socjalistycznych, narodów radzieckich, [ ...] staniemy się siłą nie do pokonania”. „Tępy stupajka mogł w Polsce przedwrześniowej zostać wysokim dygnitarzem, dziś nie mogłby zająć miejsca nawet w najniższym ogniwie naszej władzy ludowej, ponieważ ten typ przedstawiciela władzy, który robi wszystko na rozkaz, znikł zupełnie z naszego życia i nikt nie ścierpiałby już ani dnia takiej władzy”.

W 1952 roku Osmańczyk w książce Publicystyka w kraju budującym socjalizm przedstawił aktualnie obowiązujące poglądy i opinie na temat roli i zadań publicystyki. Książka, pełna cytatów ówczesnych autorytetów moralnych, ma charakter humorystyczny, oczywiście niezamierzony. W obozie wstecznictwa publicystyka jest [ ...] wyziewem jadowitym ustroju przemocy i wyzysku [...] . Ten czadliwy tuman ma odgrywać rolę parawanu dla wszystkich zdzierstw oszustw i zbrodni, popełnianych przez klasy posiadające. [ ...] W obozie postępu natomiast publicystyka jest [ ...] drogą do oświecania i wyzwalania człowieka. [ ...] Dla ludzi budujących już komunizm jest, jak chleb i powietrze”.

W 1952 roku ma również miejsce początek wieloletniej kariery politycznej Osmańczyka w Sejmie. Sprawował mandat posła az do 1985 roku, z ośmioletnią przerwą w latach 60-tych. Wprawdzie nigdy wstąpił do PZPR, ale opinie i poglądy które prezentował w swojej publicystyce były zawsze zgodne z tzw. linią partii komunistycznej. W opublikowanej w 1960 roku książce Współczesna Ameryka zadeklarował się jako „publicysta zaangażowany po stronie świata socjalizmu”, bliski marksizmowi.

Swoje dziennikarskie doświadczenia powiększył podczas pobytu w Związku Sowieckim. Efekty tych nowych doświadczeń mogli poznać czytelnicy tygodnika „Przegląd kulturalny”, w którym opublikował cykl artykułów „Spojrzenie z Moskwy”.

Zgodność z linia PZPR charakteryzowała również jego sejmowe wystąpienia - był za przemianowaniem Katowic na Stalinogród, a także za wpisaniem do Konstytucji PRL przewodniej roli PZPR.

W latach 60., w przerwie w posłowaniu, powrócił do pracy korespondenta, tym razem w Ameryce Łacińskiej.

Od 1969 r. zajął się działalnością publicystyczną oraz pracą naukową. W tym też czasie przygotował do wydania niezwykle czasochłonne dzieło: Encyklopedię spraw międzynarodowych i ONZ (pierwsze wydanie: 1974 rok). To wielokrotnie nagradzane dzieło, zostało wydane w językach hiszpańskim oraz angielskim. W 1974 r. uzyskał stopień naukowy doktora nauk politycznych. Otrzymał doktorat honoris causa Uniwersytetu Śląskiego (1975) oraz Wrocławskiego (1988).

W latach 1979-1980 był członkiem Rady Państwa, od 1981 r. do 1983 r. zasiadał w prezydium Ogólnopolskiego Komitetu Frontu Jedności Narodu. Był także członkiem rady naczelnej ZBoWiD.

W latach 1983-1988 był prezesem Stowarzyszenia Autorów ZAiKS.

W 1980 roku zgłosił akces do opozycji i został jednym z doradców Solidarności. Będąc jednak posłem do PRL-owskiego Sejmu „powinność swej słuzby rozumiał” i w grudniu 1981 roku glosował za wprowadzeniem stanu wojennego. Na tym etapie unikał już okazywania zbytniej afirmacji władzy komunistycznej i odmówił nagrania telewizyjnego wystąpienia popierającego WRON-ę i generała Jaruzelskiego. W październiku 1988 r. dziennik Rzeczpospolita zamieścił „List otwarty do premiera M.F. Rakowskiego”, w którym autor Edmund Osmańczyk m.in. proponował wydawanie przez nielegalne dotąd SDP oficjalnej „gazety opozycji obywatelskiej” i natychmiastowe otwarcie przy rządzie biur rozgłośni polskich RWE, RFI, BBC, „Głosu Ameryki”.

Uczestniczył w obradach  „okrągłego stołu”, reprezentując stronę opozycyjno-solidarnościową jako doradca Lecha Wałęsy. W wyborach kontraktowych z czerwca 1989 roku fotografia z Wałęsą zapewniła mu mandat senatora z województwa opolskiego. Mandatu nie sprawował jednak długo – zmarł w wyniku choroby nowotworowej 4 października 1989 roku w Warszawie.  Został pochowany w Opolu, na cmentarzu przy Kościele Na Górce (Kościół Matki Boskiej Bolesnej i św. Wojciecha).

 

***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z następujących publikacji:

1.       https://www.1944.pl/powstancze-biogramy/edmund-osmanczyk,32722.html

2.       Krystyna Heska-Kwaśniewicz, Taki to mroczny czas. Losy pisarzy śląskich w okresie wojny i okupacji hitlerowskiej, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2004

3.       Rudziński Janusz, Publicysta "spraw Polaków" (Edmund Osmańczyk), Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 31/3-4, 209-214, 1992

4.       Jeremi Przybora, Przymknięte oko opaczności. Memuarów część druga, Warszawa 2004

5.       Edmund Jan Osmańczyk, Trzeba to opowiedzieć. Dziennik z Powstania 1944, wyd. Bellona, Warszawa 1994,

6.       Edmund Jan Osmańczyk, Publicystyka w kraju budującym socjalizm, Warszawa 1952


wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura