wiesława wiesława
6735
BLOG

Ilu Żydów zabili Polacy podczas okupacji niemieckiej

wiesława wiesława Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 81


W niedalekiej przyszłości znajdą się pióra dość nikczemne,

by najpierw zohydzić męczeńskie narody,

następnie zaryzykować rehabilitację katów Europy.

(Jan Parandowski, 1947 rok)

 

Motto notki pochodzi z artykułu „Muzeum hańby i zbrodni”, opublikowanego siedemdziesiąt lat temu w tygodniku „Odrodzenie”. Pisarz apelował w nim, aby w celu zachowania pamięci zakładać Muzea Hańby i Zbrodni w stolicach wszystkich krajów, które podczas wojny znalazły się pod niemiecką okupacją. Niestety tego apelu nie posłuchano i obecnie obserwujemy spełnienie przepowiedni Jana Parandowskiego – KL Auschswitz bywa określany jako „polnische  KL”, a nowojorski tygodnik „Jewish Word” (21 stycznia 2005 r.) powołując się na brytyjskiego „Guardiana” napisał, ze spośród 6 500 esesmanów zatrudnionych w Auschwitz osądzonych zostało jedynie 750,  a byli to w większości Polacy. Tytułem wyjaśnienia – informacja podana przez „Guardian” jedynie mówiła, ze owych 750 esesmanów zostało osądzonych przez Polaków. Trudno zresztą się dziwić takim „rewelacjom” podawanym przez „Jewish Word”, skoro jeszcze niedawno przewodników po obozie Auschwitz jeszcze niedawno obowiązywał zakaz opowiadania o „niemieckim obozie” czy „niemieckich zbrodniach”.

Po lekturze wypowiedzi wielu polityków i publicystów, mam wrażenie, że groźba, o której 20 lat temu pisał Andrzej Nowak w eseju „Westerplatte czy Jedwabne” właśnie zrealizowała się na naszych oczach – Westerplatte, Monte Cassino, Katyń, Powstanie Warszawskieodsyłane do rekwizytorni „wygodnych masek Polaków”.

Nowelizacja ustawy o IPN przeprowadzona w styczniu 2018 r. wywołała ostrą ofensywę zwolenników narracji historiograficznej, którą kilkanaście lat temu zapoczątkował swoimi książkami Jan Tomasz Gross. W tej narracji wiele miejsca zajmują dzieje kolaboracji z niemieckim okupantem i rzekomo masowy współudział Polaków w zagładzie Żydów, natomiast brakuje miejsca dla Polaków jako ofiar II wojny światowej.

Wiele czynników składa się na tryumf tej narracji. Po pierwsze w Polsce brak ośrodka wydającego materialy żródłowe do II wojny światowej. Kwestia druga, to brak imiennej bazy strat obywateli RP w okresie II wojny światowej. Wprawdzie od 2006 roku realizowany jest projekt „Straty osobowe i ofiary represji pod okupacją niemiecką 1939 – 1945”, jednak nie został do tej pory ukończony. W wyniku dotychczas prowadzonych prac w bazie projektu znajdują się informacje o ponad 4.4 mln osób, a także informacje o przeszło 500 tys. anonimowych ofiar. Brakuje również bazy strat osobowych na terenach okupacji sowieckiej.

W tej sytuacji łatwe jest formułowanie zarzutów w rodzaju: „AK zlikwidowała więcej Żydów niż Niemców”. Na te zarzuty nie możemy odpowiedzieć konkretnymi liczbami, ponieważ nie zdołano ich jak dotąd ustalić.

W Książce „Złote żniwa” opublikowanej w 2010 r. , Gross podaje przybliżoną liczbę kilkuset tysięcy Żydów, których rzekomo mieli zamordować Polacy. W wywiadzie w TVP wycofał się z tego, twierdząc, że chodzi o kilkadziesiąt tysięcy. Zapytany dalej o podstawy tych szacunków, stwierdził, że opiera je m.in. na zapiskach Emanuela Ringelbluma w "Kronice Getta Warszawskiego", gdzie autor napisał, że polska granatowa policja zabiła kilkanaście tysięcy Żydów. Tego rodzaju stwierdzenie jest kuriozalne. "Kronika Getta Warszawskiego" Ringelbluma jest cennym dokumentem, szczególnie z uwagi na przeżycia autora i jego opisy życia codziennego, jest jednak także zbiorem wszelkich plotek i pogłosek, które krążyły po getcie i nie były w żaden sposób przez jej autora weryfikowane. W getcie po prostu nie było takich możliwości weryfikacji, a można podejrzewać, że po aryjskiej stronie także. W przypadku tego rodzaju szacunków, powoływanie się na takie źródło jest czymś niepoważnym.

W październiku 2011 roku, w wywiadzie udzielonym dziennikowi „Rzeczpospolita”, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, dr Paweł Śpiewak,  powołując się na książkę o stosunku polskich chłopów do Żydów autorstwa Barbary Engelking (Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii PAN) oznajmił: „z tych badań wynika, że z rąk Polaków zginęło w czasie wojny 120 tys. Żydów”.

Inny pracownik z Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, Alina Skibińska w rozmowie z Piotrem Zychowiczem opublikowanej w Rzeczpospolitej” 13 stycznia 2011 r. podała liczbę znacznie wyższą: 190 tysięcy, a jej pochodzenie wyjaśniła następująco:

Szacuje się, że około 10 % polskich Żydów znajdujących się pod okupacją niemiecką uciekło przed niemieckimi deportacjami. Albo zbiegło z gett podczas pacyfikacji, albo już z samych transportów do obozów. Daje to więc co najmniej 250 tysięcy osób. Spośród tych 250 tysięcy po wojnie w Centralnym Komitecie Żydów w Polsce zarejestrowało się nie więcej niż 60 tysięcy.

Wg Aliny Skibińskiej pozostali zbiegowie, czyli 190 tysięcy, mogli później zginąć z rąk Polaków lub na skutek polskich denuncjacji.

Miesiąc później, 10 lutego 2011 r. Barbara Engelking-Boni wyjaśniła dziennikarzowi PAP tajniki obliczeń: „historyk Szymon Datner oceniał, że było ich około 10 %, czyli około 250 tysięcy Żydów. 40 tys. z nich przeżyło wojnę”.

Zaintrygowany tymi rozbieżnościami prof. Bogusław Wolniewicz przeprowadził kwerendę biblioteczną publikacji dr Szymona Datnera i znalazł w artykule „Zbrodnie hitlerowskie na Żydach zbiegłych z gett” (Biuletyn ŻIH 1970 r.) następujące zdanie: „w jednej z prac liczbę ocalałych Żydów oszacowałem […] na ok. 100.000 osób. Równie orientacyjnie oceniamy, że co najmniej drugie tyle ofiar zostało wychwytanych przez organa okupacyjne i padło ofiarą zbrodni”.

W tym zdaniu Szymon Datner odwołuje się do swojej wcześniejszej publikacji „Las sprawiedliwych. Karta z dziejów ratownictwa Żydów w okupowanej Polsce” (Warszawa: KiW, 1968), w której na 5 stronie znajduje się zdanie: „Częstokroć zastanawiały mnie okoliczności, dzięki którym dziesiątki tysięcy Żydów uniknęły zagłady. Liczbę ocalonych [w Polsce] trudno sprecyzować. Przypuszczam, że najbliższą prawdy jest liczba między 80.000 a 100.000 osób”.

Komentarz prof. Wolniewicza:

Datner nie próbuje tu niczego oceniać procentowo, nie robi żadnych wyliczeń. Wypowiada luźne „przypuszczenie” i to wszystko. Z tego ogólnikowego i niezobowiązującego przypuszczenia zrobiono potem na kolanie konkretną i okrągłą liczbę „10 %”, nadzwyczaj poręczną propagandowo. Liczba ta jest czystym zmyśleniem, a branie jej za punkt wyjścia do jakichkolwiek wnioskowań czy dyskusji dyskwalifikuje je z góry metodologicznie. Prawdziwy historyk nie wychodzi od procentowych fikcji.

Trudno nie zgodzić się z tą opinią prof. Wolniewicza. Naukowcom z Centrum nie trzeba już nawet żadnych spreparowanych dowodów do miotania oskarżeń, wystarczą bowiem słowa bez żadnego pokrycia.

Tworząc swoje procentowe fikcje, owi naukowcy zupełnie nie uwzględniają istotnych okoliczności. Zdaniem prof. Jana Żaryna:

 Obliczenia powojenne dotyczące uratowanych Żydów prowadzone przez stronę żydowską gubią kategorię Polaków żydowskiego pochodzenia, którzy dla Niemców byli Żydami, a z punktu widzenia Żydów nimi nie byli.  Stąd też daleko idące kłopoty w dialogu pomiędzy historykami polskimi i żydowskimi. My obracamy się w kręgu relacji, które opowiadają nam o większej liczbie Żydów uratowanych, bo słowo Żyd oznacza to, co z perspektywy niemieckiej wówczas oznaczało, a z punktu widzenia Żydów jest to ta społeczność, która po wojnie zgłaszała się do Centralnego Komitetu Żydów Polskich jako uratowani z holocaustu. No to jaki procent Polaków żydowskiego pochodzenia zgłaszał się do obcej sobie struktury? To było dla nich obce stowarzyszenie, gdyż oni byli Polakami.

Według wiedzy Polskiego Państwa Podziemnego, w marcu 1944 r. na ziemiach polskich po stronie aryjskiej znajdowało się 250 tys. Żydów, być może są to jednak liczby zawyżone. Część z nich przebywała w oddziałach partyzanckich sowiecko-komunistycznych, które były określane jako bandyckie, gdyż napadały na wsie polskie. W związku z tym ich nie obejmowała działalność pomocowa Polskiego Państwa Podziemnego. Jednak zdecydowana większość Żydów to osoby, które żyły wśród społeczeństwa polskiego i były przez Polaków chronione.

Dużą grupę uratowanych stanowiły dzieci żydowskie przechowywane w żeńskich zgromadzeniach zakonnych, które były wychowywane w polskich warunkach. W związku z tym dziś wiele z tych osób nawet nie wie o swoim pochodzeniu. Były też dramaty rodzinne, gdyż krewni żydowscy zgłaszali się po wojnie do polskich rodzin o zwrot dziecka wychowanego przez nich jak własne.

Ponadto należy pamiętać, że spora liczba uratowanych w Polsce Żydów po zakończeniu wojny zdecydowała się na nielegalną emigrację do Palestyny. Również w tym przypadku brak jest ścisłych danych, gdyż  Bricha (organizacja utworzona przez działaczy syjonistycznych, zajmująca się akcją emigracyjną) działała w sposób niejawny, stosowano fałszywe dokumenty etc. Szacuje się, ze ponad 48 tys. Żydów opuściło Polskę między sierpniem 1945 a czerwcem 1946 roku. Trudno ustalić ilu z nich zarejestrowało się przedtem w Centralnym Komitecie Żydów Polskich. Inne szacunki podają, ze w latach 1944 –1947 wyemigrowało z Polski około 150 tys. Żydów, co stanowiło dwie trzecie całej powojennej populacji żydowskiej w Polsce  

Biorąc pod uwagę powyższe zastrzeżenia, trzeba wyraźnie powiedzieć, że liczby dotyczące Żydów uratowanych z Zagłady, podawane przez pracowników Centrum Badań nad Zagładą Żydów, nie mogą być traktowane jako podstawa do formułowania opinii mających rangę niepodważalnego dogmatu.

 

Przy pisaniu notki autorka korzystała z publikacji:

1.       Jan Parandowski, Muzeum hańby i zbrodni, „Odrodzenie”, 18 maja 1947

2.       http://archiwum.rp.pl/artykul/1012927-Chlopi-mordowali-Zydow-z-chciwosci.html

3.       Boguslaw Wolniewicz, Fikcyjne 10 procent, czyli ilu Żydów zabili Polacy, Najwyższy Czas!, 15 stycznia 2012, http://nczas.com/publicystyka/fikcyjne-10-czyli-ilu-zydow-zabili-polacy/

4.       Szymon Datner, Las sprawiedliwych. Karta z dziejów ratownictwa Żydów w okupowanej Polsce , Wydawnictwo KiW, Warszawa, 1968

5.       Polacy Ratujący ŻydówTom I: Historie niezwykłe (red. J. Żaryn, T. Sudoł), Tom II: Słownik (red. Janina Hera) Wydawnictwo Neriton, Warszawa, 2014

6.       https://www.ushmm.org/wlc/en/article.php?ModuleId=10005417



wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura