wiesława wiesława
2382
BLOG

Damnatio memoriae

wiesława wiesława Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 79

Jednym z głównych dogmatów PRl-u był dogmat o wdzięczności wobec Armii Czerwonej za pokonanie hitlerowskiego okupanta. Z tym dogmatem próbujemy uporać się od początku tzw. transformacji ustrojowej.

W powojennej Polsce powstało niemal 500 pomników „wdzięczności” Armii Czerwonej. Mowa tylko o pomnikach symbolicznych, stojących w miejscach publicznych, nie kryjących pod sobą szczątków poległych żołnierzy. Rosły jak grzyby po deszczu, lecz to nie społeczeństwo je stawiało – były one dziełem Armii Sowieckiej.

Kilka tygodni po zdobyciu Berlina przez Armię Czerwoną, na terytorium Polski przystąpiono do stawiania specjalnie zaprojektowanych pomników wdzięczności i urządzania cmentarzy czerwonoarmistów w najważniejszych, najbardziej eksponowanych placach polskich miast i miasteczek. Podobnie jak nowe nazewnictwo ulic, placów i miejscowości (zmieniano je na nazwiska działaczy komunistycznych) miały być dla Polaków wyraźnym symbolem nowej rzeczywistości.

Taki sposób działania, typowy dla rosyjskiego imperializmu, został zwerbalizowany w 1894 r. przez Święty Synod Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego przy okazji budowy soboru Aleksandra Newskiego na placu Saskim w Warszawie:

Swoją obecnością rosyjski sobór obwieszcza światu i niespokojnym Polakom, ze na zachodnich nadwiślańskich kresach nieodwołalnie utwierdziło się potężne prawosławne mocarstwo. Podobny do wojskowej chorągwi powinien wznosić się wprowadzając swobodna pewność, ze tam gdzie wzniesiony jest prawosławny rosyjski sobór, rosyjska władza i naród nie ustąpią ani maleńkiej piędzi ziemi.

Analogiczny efekt propagandowy zamierzały uzyskać władze sowieckie, szerząc w okupowanych krajach kult Armii Czerwonej, jej bohaterstwa i odwagi.

Najwięcej pomników wdzięczności dla czerwonoarmistów zbudowano w Polsce w pierwszej powojennej dekadzie. Inicjatorem budowy pomnika była zwykle strona sowiecka (dowódcy sowieckich wojsk stacjonujących w Polsce), natomiast głównym płatnikiem, finansującym prace budowlane, było polskie państwo. Najczęściej miały one formę obelisków z pięcioramienną czerwoną gwiazdą zamontowaną na wierzchołku, albo jakiegoś elementu wojskowego wyposażenia (armata, czołg, samolot).

Realizowanie akcji budowy pomników wdzięczności w skali ogólnopolskiej zainicjował w sierpniu 1945 roku szef Misji Wojskowej Związku Sowieckiego w Polsce, generał Siergiej Szatiłow. Wystosował on pismo do Ministerstwa Administracji Publicznej (w skrócie: MAP), w  którym postulował powołanie specjalnej komisji nadzorującej i kontrolującej budowę pomników wdzięczności Armii Czerwonej w całej Polsce. Jak wynika z dokumentów znajdujących się w Archiwum Akt Nowych w Warszawie, postulat gen. Szatiłowa został starannie przeanalizowany i spotkał się z aprobatą ministerstwa. Ustalono, ze w skład „komisji pomnikowej” wejdą przedstawiciele ministerstw Obrony Narodowej, Kultury i Sztuki, Informacji i Propagandy, Odbudowy oraz MAP. Ministerstwo Odbudowy zostało zobowiązane do dostarczenia potrzebnego materiału budowlanego w postaci kamienia, marmuru i cementu. Ponadto ustalono, że opieka nad pomnikami oraz cmentarzami czerwonoarmistów zostanie powierzona władzom gmin. Jednocześnie Departament Polityczny MAP stwierdził, że ze względu na trudną sytuację finansową w jakiej znajduje się kraj po zakończeniu działań wojennych, samorządy nie byłyby w stanie samodzielnie pokryć wszystkich kosztów związanych z pomnikiem.

Do gen. Szatiłowa zwrócono się z prośbą o wskazanie pełnomocnika który będzie uczestniczył w pracach komisji pomnikowej. W ten sposób podjęto decyzję o masowej ogólnopolskiej akcji „uwiecznienia bohaterskiej Armii Czerwonej”.

Jak wyglądała akcja wznoszenia takiego pomnika „wdzięczności” dla Armii Czerwonej można prześledzić na przykladzie Łodzi. Już 28 lipca 1944 roku Sztab Główny Wojska Polskiego skierował do prezydenta miasta pismo z następującą informacją: „zgodnie z postanowieniem Rad Wojskowych 1. Frontu Białoruskiego i Grupy Sowieckich wojsk Okupacyjnych w Niemczech, jednostka wojskowa p/p34490 została zobowiązana do postawienia w kilkunastu polskich miastach pomników żołnierzom Armii Czerwonej, poległym w walkach z niemieckimi wojskami na terytorium Polski. Łódź została wytypowana jako jedno z takich miast, w związku z tym Sztab Główny WP prosi prezydenta o okazanie pododdziałom jednostki wojskowej wszelkiej możliwej pomocy przy budowie monumentu. Wsparcie może być wyrażone przez dostarczenie brakującego sprzętu, materiałow budowlanych, zorganizowanie transportu itp.” Nakazano również, aby prezydent poinformował jakie działania zostały podjęte.

Stosownie do tego polecenia, prezydent Łodzi poinformował, że „Zarząd Miejski współpracuje z jednostką Armii Czerwonej w sprawie wzniesienia pomnika żołnierza ACz.” Na rzecz budowy monumentu przekazano materiały budowlane i udzielono kredytów w wysokości 800 tysięcy złotych. Budowę dofinansowało także  Ministerstwo Odbudowy kwotą 200 tys. złotych; ponadto przekazało 40 tysięcy złotych na budowę cmentarzy wojennych czerwonoarmistów.

Na miejsce budowy pomnika wybrano miejski park im. Księcia Józefa Poniatowskiego, w którym wcześniej pochowano kilkudziesięciu czerwonoarmistów. Park został założony w latach 1903-1920 na terenach dawnych lasów miejskich. W 1938 roku w centralnym miejscu parku ostawiono pomnik Stanisława Moniuszki, który rok później został zburzony przez niemieckiego okupanta.

Na miejscu tego pomnika okupant sowiecki zbudował sobie pomnik wdzięczności, w formie betonowego graniastosłupa o wysokości 14 metrów, obłożonego granitem i postawionego na potężnym granitowym sześcianie. Na szczycie tego obelisku zamontowano wielką, czerwoną gwiazdę, a w podstawie pamiątkową tablicę z napisem w języku rosyjskim:  „Wieczna chwała bohaterom poległym w walkach o wolność i niepodległość Związku Sowieckiego i demokratyczną Polskę”.  Monument otaczały kolumny, miedzy którymi znajdowały się groby żołnierzy sowieckich.

Uroczystość odsłonięcia odbyła się już 18 listopada 1945 roku.  Pomnik był imponująco wielki, okazały, jednak u łodzian nie znalazł uznania, i po upływie niecałych trzech miesięcy został wysadzony w powietrze przez oddział wchodzący w skład konspiracyjnej organizacji o nazwie Korpus Obrony Narodowej. 11 lutego 1946 roku o godzinie 22:15 potężna detonacja doszczętnie zburzyła betonowy obelisk, a w sąsiadujących z parkiem domach przy ulicy Radwańskiej wyleciały szyby z okien. W środku parku, na miejscu pomnika została wysoka na 1.5 metra kupa gruzu. W akcji zburzenia pomnika uczestniczyło pięć osób – rodzeństwo Stanilewiczów (Władysław, Andrzej i Anna) oraz Zbigniew Suwalski i Stanisław Lambert. Ładunek wybuchowy, przygotowany w należącej do rodziny Stanilewiczów aptece „Pod Niedźwiadkiem” (na rogu ul. Pomorskiej i ul. Kamińskiego), został umieszczony przez braci Andrzeja i Wladysława Stanilewiczów na cokole pod obeliskiem.

Informacje o zniszczeniu pomnika ukazały się nazajutrz w dziennikach lokalnych i ogólnopolskich, a Wojewódzki Urząd Informacji i Propagandy nakazał „zorganizowanie protestacyjnych zebrań potępiających ten ohydny czyn” oraz „likwidację ośrodków faszystowskiej dywersji gen. Andersa oraz jego satelitów”. W szczegółowym raporcie przesłanym do Ministerstwa Informacji i Propagandy oprócz daty i godziny wybuchu podano, że czynu tego dokonali „prawdopodobnie bandyci z NSZ, którzy całkowicie zniszczyli pomnik wdzięczności”.

W dniach 12 i 13 lutego we wszystkich łódzkich zakładach pracy i szkołach zorganizowano wiece protestacyjne, na których zebrani „manifestowali swoje oburzenie, domagając się zlikwidowania faszystowskich band”, „potępiali agentów hitlerowskich spod znaku NSZ” oraz „składali ofiary na odbudowę pomnika”. Informowano ponadto, że „władze bezpieczeństwa prowadzą intensywne śledztwo, celem wykrycia sprawców nikczemnej zbrodni”. Władze miasta udały się  z wyrazami ubolewania do siedziby przedstawiciela Armii Czerwonej i złożyły przyrzeczenie szybkiej odbudowy pomnika.

Zgodnie z zapowiedziami władze łódzkie przystąpiły energicznie do odbudowania monumentu i 7 listopada 1946 roku odbyło się drugie odsłonięcie pomnika wdzięczności dla Armii Czerwonej, odbudowanego w tym samym miejscu, w którym stał poprzedni. Do jego budowy użyto płyt nagrobnych z cmentarzy żydowskiego i ewangelickiego. Tym razem na  tablicy wyryto napis „Wieczna sława bohaterom poległym w walce z faszyzmem 1939-1945”, w języku polskim i rosyjskim.

Przez cały okres istnienia PRLu w okolicy pomnika, bez względu na porę dnia i warunki atmosferyczne, stale były obecne patrole milicjantów. W rocznicę rewolucji październikowej, wyzwolenia Łodzi itp. władze Łodzi urządzały przed pomnikiem uroczyste obchody i wiece,. podczas których różne delegacje składały kwiaty i wygłaszano przemówienia. Kwiaty składali tam również sowieccy urzędnicy podczas pobytu w Łodzi.

We wrześniu 1992 roku Rada Miasta podjęła uchwalę o rozbiórce pomnika. Prace przy rozbiórce pomnika trwały do listopada; podczas nich stwierdzono, że pod pomnikiem zostało pochowanych ośmiu sowieckich oficerów. 18 listopada 1992 r. przeprowadzono ekshumację i wydobyte szczątki pochowano w nowych kwaterach cmentarza wojskowego w Parku Poniatowskiego.

W ten sposób zakończyła się historia łódzkiego pomnika wdzięczności dla Armii Czerwonej.

Niestety, te symbole zniewolenia Polski i uzależnienia jej od totalitarnego Związku Sowieckiego do dzisiaj szpecą ulice wielu polskich miejscowości. Trzeba zauważyć, ze niewiele elementów przestrzeni publicznej tak kompleksowo uosabia uwikłania minionej epoki.

Zwolennicy pozostawienia pomników w ich oryginalnych lokalizacjach jeszcze dzisiaj bezkrytycznie powtarzają slogany propagandy PRL, a nieraz mylnie twierdzą o związaniu pomników ze stałymi pochówkami. W niektórych miejscowościach zdarzały się przypadki manipulowania pochówkami czerwonoarmistów tymczasowo grzebanych przy pomnikach. Bywało, że zwłoki żołnierzy sprowadzano spoza terenu sławionej pomnikiem potyczki (lub upamiętniano starcia na terenach zajętych bez walki). Jak wykazały próby ekshumacji z lat 90., nie wszystkie obiekty, o których tak twierdzono, rzeczywiście zawierały prochy żołnierzy – takie legendy miały na celu nadanie im sakry nietykalności. Warto zaznaczyć, że kompromisowe rozwiązanie przenoszenia pomników na cmentarze – zalecane przez ROPWiM - zostało zastosowane zaledwie w kilkunastu przypadkach (niekiedy takie próby uniemożliwiał kiepski materiał i zły stan monumentów).

Bardzo często obrońcy tych symboli zniewolenia sięgają po pozamerytoryczne wybiegi pokroju utyskiwań na wysokie koszty przenosin i rozbiórek. Ten argument wytrąciła ustawa o dekomunizacji przestrzeni publicznej, w której zapisano, ze koszty rozbiórki pomnika ponosi skarb państwa, jeżeli samorząd upora się z rozbiórką do 31 marca 2018 roku. Od 1 kwietnia decyzję o rozbiórce pomnika podejmować będzie wojewoda, a koszty rozbiórki poniesie samorząd miejscowości. Własnie zbliża się ten termin, stąd w wielu miejscowościach np. dolnośląskich władze samorządowe przystąpiły do energicznych działań rozbiórkowych.

W ostatnich latach zdarzało się przekształcanie pomników czerwonoarmistów w upamiętnienia dotyczące wątków narodowo-martyrologicznych dziejów najnowszych. Wobec ubogiej formy rzeźbiarskiej wielu obiektów nieraz do desowietyzacji wystarczało wymienienie tablicy z dedykacją. Przykłady inwencji lokalnych społeczności w oswajaniu i wykorzystywaniu monumentów podaje etnolog i historyk Dominika Czarnecka, w książce „Pomniki wdzięczności” Armii Czerwonej, powstałej na bazie doktoratu obronionego na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. W jednej z miejscowości obelisk przystosowano na kapliczkę, w Kęszycy Leśnej w czasie obchodów Bożego Ciała monument jest wykorzystywany za podstawę ołtarza, a w miejscowości Kargowa figura z pomnika  została zlicytowana w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Autorka przytoczyła również przykłady happeningów skutkujących przemalowywaniem pomników na różowo lub obwieszaniem ich zegarkami.

Wydawać by się mogło, że wolna Polska będzie chciała pozbyć się balastu pomników stanowiących pozostałość propagandy i fałszujących historię. Jednak wypowiedzi pojawiające się od wielu miesięcy na tym portalu pokazują, ze nie dla wszystkich jest to sprawa oczywista.

Okazuje się, że w Polsce są osoby, traktujące wkroczenie Sowietów w 1944/45 jako wyzwolenie Polski. Dla tych osób niezrozumiałe jest stanowisko, że z racji dokonywanych zbrodni i wprowadzanych na bagnetach porządków, obecność wojsk sowieckich w Polsce  przez pół wieku zasługuje na damnatio memoriae, a nie utrwalenie w marmurze.

 

***

Przy pisaniu notki autorka wykorzystała informacje zawarte w publikacjach:

1.       Ewelina Pietruszka, Pomnik wdzięczności Armii Czerwonej w Łodzi, [w] Rok 1945 w Łodzi, pod redakcją Joanny Żelazko, Instytut Pamięci Narodowej, oddział w Łodzi, Łódź, 2008

2.       Maciej Korkuć, Skrywana okupacja. Polska 1944-1956, [w] W cieniu czerwonej gwiazdy. Zbrodnie sowieckie na Polakach 1917-1956, Wydawnictwo Kluszczyński, Kraków 2012

3.       Paweł Przeciszewski, Warszawa. Prawosławie i rosyjskie dziedzictwo, Warszawa 2011

4.       Dominika Czarnecka, „Pomniki wdzięczności” Armii Czerwonej w Polsce Ludowej i w III Rzeczypospolitej, Wydawca: Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2015

 

 

 

 

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka