wiesława wiesława
5102
BLOG

Na czyje zlecenie Borys Kowerda zastrzelił sowieckiego posła w Warszawie?

wiesława wiesława Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

W sierpniu 1924 r., rząd Ramsaya MacDonalda, pierwszy rząd labourzystowski w historii Zjednoczonego Królestwa, podjął decyzję o uznaniu de jure Związku Sowieckiego i ustanowieniu z nim stosunków dyplomatycznych. Ze względu na sprzeciw króla Jerzego V, który odmówił przyjęcia listów uwierzytelniających od przedstawiciela „morderców mojego kuzyna”, cara Mikołaja II, brytyjsko-sowieckie stosunki dyplomatyczne zostały ustanowione tylko na poziomie chargé d’affairs (którzy nie składają listów uwierzytelniających, a jedynie informują rząd przyjmujący o swoim przybyciu).  

Jednak znaczna część brytyjskiej opinii publicznej niechętnie odnosiła się do wchodzenia w jakiekolwiek relacje z „czerwonymi barbarzyńcami”  i uważała ustanowienie stosunków dyplomatycznych między oboma państwami w sierpniu 1924 r. za błąd, wymagający naprawy. Trzy miesiące później doszło do zmiany rządu - konserwatywny rząd Stanleya Baldwina, uformowany po wyborach w październiku 1924 roku, wprawdzie odnosił się niechętnie do Związku Sowieckiego, ale początkowo nie zamierzał zrywać z nim stosunków dyplomatycznych. Jednak dostarczane przez Home Office nowe dowody na to, że Sowieci nadal prowadzą działalność wrogą Zjednoczonemu Królestwu, były coraz bardziej niepokojące. Chodziło o kierowanie przez Komintern działalnością Komunistycznej Partii Wielkiej Brytanii, finansowanie przez sowieckie przedstawicielstwo dyplomatyczne w Londynie strajku powszechnego w maju 1926 r. i strajków górników, szkodzenie brytyjskim interesom w Chinach. W połowie maja 1927 r., w wyniku przeszukania siedziby handlowej spółki akcyjnej Arcos Ltd. (All Russian Cooperative Society Limited) rząd premiera Baldwina uzyskał dokumenty i dowody sowieckiego szpiegostwa oraz agitacji komunistycznej. W dniu 24 maja 1927 r. premier Stanley Baldwin poinformował Izbę Gmin, że przedstawiciele Związku Sowieckiego nielegalnymi metodami zdobywali tajne informacje z terenu Wielkiej Brytanii, a sowiecki charge d ’affaires wspierał propagandę i politykę antybrytyjską w Chinach. W związku z tym rząd zdecydował o zakończeniu utrzymywania stosunków dyplomatycznych ze Związkiem Sowieckim. Izba Gmin zaakceptowała 24 maja 1927 r. decyzje rządu, co skutkowało wręczeniem dwa dni później stosownej noty dyplomatycznej sowieckiemu charge d ’affaires Arkaduszowi Rozenholcowi. Kilka dni później, 2 czerwca, sowieckiemu chargé d'affaires, przedstawiono trzy listy obywateli Związku Sowieckiego, którzy mieli opuścić Wyspy Brytyjskie w ciągu 10 dni. Pierwsza zawierała nazwiska 31 członków sowieckiej misji dyplomatycznej, druga - 53 nazwiska przedstawicielstwa handlowego, trzecia obejmowała osoby niepożądane w państwie brytyjskim, niezwiązane z misjami, a zatrudnione w sowieckich organizacjach handlowych. Teren Wielkiej Brytanii miały opuścić także osoby zależne finansowo od wymienionych imiennie.

Rosenholc wyjechał z Londynu 3 czerwca o godzinie 11:00 z Victoria Station; o jego wyjeździe z Londynu pisała prasa całej Europy. Trzy dni później opuścił Berlin udając się pociągiem do Moskwy przez Warszawę. 7 czerwca około godziny 9.00 pociąg wiozący Rosenholza stanął na Dworcu Głównym w Warszawie. W tym samym czasie przybył tam sowiecki poseł Piotr Wojkow w towarzystwie urzędnika poselstwa Jerzego Grygorowicza. Panowie udali się do budynku dworcowego na kawę, a po jej wypiciu przechadzali wzdłuż pociągu na peronie.

W chwili, gdy poseł Wojkow z Rosenholcem znajdowali się koło wagonu sypialnego tego pociągu, rozległ się strzał rewolwerowy, skierowany w osobę posła Wojkowa. Strzelał nieznany mężczyzna. Wojkow cofnął się, począł uciekać, napastnik strzelał w ślad, w odpowiedzi na co Wojkow wyjął z kieszeni rewolwer, odwrócił się i wymierzył kilka strzałów w napastnika, poczem zachwiał się i upadł na ręce nadbiegłego przodownika P. P. Jasińskiego. Napastnik widząc zbliżającą się policję, na rozkaz której podniósł ręce do góry i rewolwer rzucił na ziemię, oddał się dobrowolnie w ręce policji, oświadczając, że jest Borysem Kowerdą i że strzelał, chcąc zabić Wojkowa jako posła Z. S. S. R., aby zemścić się za Rosję – za miljiony ludzi. Poseł Wojkow, po okazaniu mu pierwszej pomocy lekarskiej na dworcu, został przewieziony do szpitala Dz. Jezus, gdzie o godz. 10.40 tegoż dnia zmarł. (z aktu oskarżenia Borysa Kowerdy)

Zamachowiec, 19-letni uczeń gimnazjalny Borys Kowerda, urodził się Wilnie w mieszanej rodzinie rosyjsko-białoruskiej. Jego ojciec był urzędnikiem bankowym, w czasie I wojny światowej carskim oficerem. Na początku wojny Kowerdowie wyjechali z Wilna i zamieszkali w centralnej Rosji. Wrócili do Wilna w 1921 roku, przez „zielona granicę”. Borys Kowerda nie miał polskiego obywatelstwa i posługiwał się tzw. paszportem nansenowskim dla bezpaństwowców. Był uczniem gimnazjum rosyjskiego w Wilnie. Do Warszawy przyjechał 24 maja 1927 r. aby uzyskać wizę wjazdową do Związku Sowieckiego; kilka dni przed zamachem otrzymał ostateczną odmowę wydania wizy.

Ofiara zamachu, Piotr Łazarewicz Wojkow (ur. 1888) pochodził z przechrzczonej i w pełni zasymilowanej rodziny żydowskiej. Jego ojciec Lazar Mojsiejewicz Wojkow był dyrektorem gimnazjum w Kerczu na Krymie. Będąc początkującym studentem, Piotr Wojkow włączył się w organizowanie zamachu na gubernatora Jałty, generała Dumbadze; poszukiwany listem gończym zbiegł do Szwajcarii. Piotr Wojkow był działaczem bolszewickim o długim partyjnym stażu. Należał do grupy najbliższych współpracowników Lenina, którzy wraz z nim zostali przez wywiad niemiecki w kwietniu 1917 r. przetransportowani koleją ze Szwajcarii przez Niemcy, Szwecję do Piotrogrodu. Wkrótce po powrocie do Rosji został komisarzem uralskiej rady obwodowej w Jekaterynburgu. W historii zasłynął jako jeden z głównych wykonawców mordu na carze Mikołaju II i jego rodzinie.

Tak więc, na stanowisko swojego przedstawiciela dyplomatycznego w Warszawie, tzw. połpreda, władze sowieckie wysłały w 1924 roku człowieka, na którym ciążyło piętno carobójcy. Przyjazd Piotra Wojkowa  wywołał w Polsce burzę. W opublikowanych w 1929 roku w Paryżu pamiętnikach byłego sowieckiego dyplomaty Grigorija Biesiedowskiego, zbiegłego na Zachód w 1929 r., który w okresie od listopada 1922 r. do września 1925 r. pracował w Warszawie na różnych stanowiskach dyplomatycznych, znajduje się następująca informacja o nominacji Wojkowa: „Rząd polski bardzo niechętnie zgodził się na uznanie Wojkowa w charakterze posła sowieckiego. Udział jego w akcie jekaterynburskim [tj. egzekucji cara Mikołaja II wraz z rodziną 17 lipca 1918 r.], był w tym czasie już wiadomy, stąd prasa polska podjęła ostrą kampanię przeciwko jego nominacji. Ministerstwo spraw zagranicznych kwaśno zakomunikowało Moskwie, że wolałoby inną kandydaturę. Lecz politbiuro było uparte. Cziczerinowi polecono napisać list osobisty do polskiego ministra spraw zagranicznych (ministrem był wtedy hr. [Aleksander] Skrzyński) w sprawie nominacji Wojkowa.”

W rezultacie korespondencji dwóch hrabiów (hr. Gieorgija Wasiljewicza Cziczerina z hr. Aleksandrem Skrzyńskim) Piotr Łazarewicz Wojkow został w 1924 r. sowieckim posłem pełnomocnym w Warszawie, piastując przy tym funkcję sowieckiego przedstawiciela w negocjacjach w sprawie zwrotu polskiego mienia (na mocy traktatu ryskiego).

Warto odnotować, że w przesyłanych do Narkomindieł raportach połpred  Wojkow nazywał „faszystami” ugrupowania prawicowe z endecją na czele, co w świetle dzisiejszej publicystyki, kiedy to niektórzy dziennikarze tak właśnie nazywają partie prawicowe, jest wielce wymowne.

Natychmiast po zamachu na Wojkowa sowiecki chargé d’affaires ad interim w Warszawie skierował notę do polskiego MSZ domagając się dopuszczenia do udziału w śledztwie „pełnomocników Pełnomocnego Przedstawicielstwa, którego kierownik stał się ofiarą niesłychanej zbrodni”.

W oświadczeniu wydanym przez biuro prasowe sowieckiego poselstwa w Warszawie wydanym w dniu zabójstwa posła Wojkowa, tj. 7 czerwca 1927 r. czytamy:

„Spośród okoliczności zabójstwa zwraca na siebie uwagę kwestia, że telegram informujący o przejeździe chargé d’affaires Rosenholca przez Warszawę nadszedł dopiero dnia poprzedniego [tj. 6 czerwca] o godzinie 10 wieczorem. Telegram nie był zaszyfrowany. O jego nadejściu wiedzieli tylko najbliżsi współpracownicy zmarłego posła. W ten sposób już teraz istnieje możliwość konstatacji, że albo poseł był obiektem specjalnie zorganizowanej obserwacji, albo, że zabójca został uprzedzony, przez jakieś źródła zewnętrzne o nadchodzącym przejeździe Rosenholca”.

Tego samego dnia, 7 czerwca, poseł RP w Moskwie, Stanisław Patek otrzymał od ministra Augusta Zaleskiego instrukcję, by zgłosił się do Ludowego Komisariatu Spraw Zagranicznych i w imieniu rządu polskiego złożył rządowi sowieckiemu wyrazy ubolewania i oburzenia w związku z zamachem terrorystycznym na sowieckiego przedstawiciela dyplomatycznego w Warszawie, a także przekazał władzom sowieckim i rodzinie dyplomaty kondolencje z powodu jego śmierci.

10 czerwca 1927 r. do gmachu sowieckiego poselstwa przybyli, by złożyć hołd zmarłemu, m.in. wicepremier Kazimierz Bartel, minister spraw wewnętrznych Felicjan Sławoj-Składkowski, minister przemysłu i handlu Eugeniusz Kwiatkowski oraz szef kancelarii Prezydenta RP. O godz. 7.45 rozpoczęła się uroczystość eksportacji zwłok na dworzec. Godzinę później pociąg zabrał metalową trumnę z ciałem zabójcy carskiej rodziny do Moskwy, gdzie odbył się wspaniały pogrzeb – został pochowany pod murem Kremla, obok Feliksa Dzierżyńskiego i innych komunistycznych przywódców.

W dniu pogrzebu Wojkowa funkcjonariusze OGPU (organizacyjny poprzednik NKWD) rozstrzelali w więzieniu na Łubiance 20 więźniów. Wszyscy oni byli wybitnymi osobistościami czasów caratu – potem trzymano ich za kratami bez sądu i wyroku, a w końcu zabito jako "inicjatorów nielegalnych organizacji monarchistycznych" i "brytyjskich szpiegów". Bowiem zdaniem Stalina, zamach na sowieckiego dyplomatę w Warszawie był kolejnym dowodem na istnienie brytyjskiego spisku zawiązanego w celu zniszczenia sowieckiego państwa. Sowiecki dyktator utrzymywał, że partia brytyjskich konserwatystów „od kilku lat już prowadzi robotę przygotowawczą celem stworzenia „świętego przymierza” dużych i małych państw przeciwko Związkowi Sowieckiemu". Etapami rzekomego spisku były: nalot na ambasadę w Pekinie, rewizja w biurze Arcosu i zerwanie stosunków dyplomatycznych między Zjednoczonym Królestwem a Związkiem Sowieckim oraz zamordowanie sowieckiego posła w Polsce Piotra Wojkowa. W telegramie Stalina do Mołotowa z 8 VI 1927 r. czytamy: „Wyczuwalna ręka Anglii. Chcą sprowokować konflikt z Polską. Chcą powtórzyć Sarajewo”. Stalin sugerował jednak, aby strona sowiecka nie mieszała się do polskiego śledztwa w sprawie zamachu, ale dążyła do wykorzystania sytuacji do zwalczania antybolszewickiej emigracji w Polsce.

Ambasador Patek, podczas kolejnego spotkania z zastępcą ludowego komisarza spraw zagranicznych Maksimem Litwinowem, poinformował go ustaleniach śledztwa, „Litwinow zaczął czynić polityczne aluzje do tego, że trudno uwierzyć, ażeby kilkunastoletni Boris Kowerda tylko pod wpływem zemsty osobistej za niewydaną wizę zabił człowieka, że przyczyn tego faktu należy raczej szukać gdzie indziej, że ostatnie wydarzenia dla terenie międzynarodowym tak na Dalekim Wschodzie, jak i Zachodzie przygotowały grunt dla takich wydarzeń i że sygnał całego zarzewia wyszedł z Londynu. Co się tyczy Polski, to zła strona leży nie w tym, ażeby Wojkow był w Polsce źle strzeżony od nieszczęśliwych wypadków, bo od nich ustrzec nikogo niepodobna, ale w tym, że w Polsce rozwielmożniły się sfery antysowieckie, które zasadniczo popierają i wykonują terrorystyczne zamachy”. Po tych słowach Litwinow wręczył Patkowi notę, w której rząd sowiecki oskarżył Polskę o zaniedbania w ochronie dyplomatów obcego państwa oraz o tolerowania działalności rosyjskich kontrrewolucjonistów w Polsce.

Rząd sowiecki zażądał od Warszawy delegalizacji wszystkich stowarzyszeń emigracyjnych oraz wydalenia z Polski około 300 działaczy. Niezależnie od tego znany adwokat komunistyczny Teodor Duracz w imieniu żony i córki Wojkowa wystąpił z powództwem cywilnym przeciwko polskiemu Skarbowi Państwa o zadośćuczynienie materialne, natomiast adwokat Sokołow domagał się od rządu polskiego zwrotu na rzecz ZSRR kosztów pogrzebu Wojkowa w wysokości 340 tysięcy złotych.

11 czerwca rząd sowiecki skierował do władz polskich kolejną notę dyplomatyczną, w której domagał się udziału w polskim śledztwie swojego chargé d’affaires w Warszawie Aleksandra Uljanowa, a także wydalenia z Polski „białych” emigrantów prowadzących z terytorium Polski antysowiecką działalność

Tego samego dnia do Sądu Okręgowego w Warszawie wpłynął akt oskarżenia przeciwko Borysowi Kowerdzie. Na prośbę strony sowieckiej i ze względu na pojmanie sprawcy na gorącym uczynku oraz jego przyznanie się do winy, zdecydowano się na doraźny tryb postępowania sądowego. Proces rozpoczął się 15 czerwca. Rozprawie przewodniczył sędzia Gumiński, oskarżał prokurator Rudnicki, obrońcami Kowerdy byli wileński adwokat Paweł Andrejew, oraz trzej adwokaci warszawscy - Marian Niedzielski, Franciszek Paschalski i Henryk Ettinger. Sąd przesłuchał 18 świadków, w tym Arkadiusza Rosenholza, rodziców Borysa Kowerdy, jego kolegów gimnazjalnych oraz jego prawosławnego spowiednika z Wilna, ks. Dziczkowskiego.

Mecenas Andrejew w swojej mowie obrończej podkreślał patriotyczne pobudki kierujące 19-letnim zabójcą, synem białogwardyjskiego działacza. Jego zdaniem przyczyną tragicznych zachowań emigrantów rosyjskich był „ból, który targa sercami emigrantów, stęsknionych za ojczyzną, rządzoną przez krwiożerczych szaleńców”.

Proces trwał jeden dzień. Już 15 czerwca 1927 r., sąd ogłosił wyrok skazujący Borysa Kowerdę „na bezterminowe ciężkie więzienie”. Opinia składu sędziowskiego była zgodna; nikt nie zgłosił zdania odrębnego. Jednocześnie sąd – ze względu na młody wiek sprawcy - złożył „do Pana Prezydenta Rzeczpospolitej za pośrednictwem Pana Ministra Sprawiedliwości wniosek o złagodzenie Kowerdzie kary ciężkiego więzienia do lat piętnastu.” Prezydent Mościcki przychylił się do tego wniosku.

Karę pozbawienia wolności Kowerda odbywał w więzieniu w Grudziądzu. W roku 1937, po odbyciu 2/3 kary został zwolniony z więzienia na podstawie amnestii. Wyjechał do Jugosławii, gdzie w tamtejszym gimnazjum rosyjskim zdał maturę. W 1944 r. wyjechał do III Rzeszy, a po zakończeniu II wojny światowej wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie w Nowym Jorku pracował w nowojorskiej gazecie „Rossija” i drukarni „Nowowo ruskowo słowa”. Zmarł w Waszyngtonie 1987 r., czyli w 60 lat po dokonaniu zamachu na Wojkowa.

Po zakończeniu procesu Kowerdy, oba państwa uznały po dwóch miesiącach sprawę za zakończoną. 31 sierpnia 1927 r. strona sowiecka ogłosiła komunikat informujący o zakończeniu incydentu i wznowieniu negocjacji polsko-sowieckich na temat traktatu o nieagresji i umowy handlowej.

18 czerwca 1927 r. krakowski dziennik „Ilustrowany Kurier Codzienny” opublikował artykuł pt. ”Wojkow zamordowany na rozkaz Moskwy? Sensacyjny list brata Wojkowa” (telefonem od naszego korespondenta):

„Warszawa 16 czerwca br. Redakcja Kuriera Porannego” zamieściła list brata zamordowanego posła Wojkowa z Genewy, który w przekładzie brzmi jak następuje:

Genewa 8 czerwca 1927 r. Szanowny Panie Redaktorze, Proszę o nieodmówienie mi zamieszczenia w szanownym piśmie Pańskim następującego oświadczenia: Zabójstwo w Warszawie brata mojego Wojkowa, a właściwie Wołkowa, dokonane zostało przez samych bolszewików. Wykonanie powierzono samemu Rosenholzowi. […] Przy widzeniu ze mną brat mówił mi, że grozi mu niebezpieczeństwo i że moskiewska Cze-Ka otrzymała rozkaz w jakikolwiek sposób pozbyć się go. Rzecz polega na tym, że w ostatnich czasach mój brat żałował wszystkiego co uczynił i przygotowywał się do zerwania stosunków z Kominternem. Wówczas postanowiono trzymać go w pewnej odległości i posłano zagranicę, gdzie był pilnie strzeżony. […] Wiedząc, ze znane mu jest wiele tajnych spraw, […] Komintern zdecydował się zamordować brata i polecił to zadanie Rozenholcowi. Czas na dokonanie zamachu był wybrany zręcznie, Rosenholz sam prowadził brata pod rękę i w ten sposób zabójstwo dokonane być mogło bez pomyłki.

Spieszę zakomunikować to Panu jak najspieszniej, aby niewinni nie ucierpieli, a winni nie ukrywali się bezkarnie. […] K. Wołkow

List ten jest datowany 8 czerwca 1927 r. z Genewy, przyczem jest on zgodny w swych punktach z wywodami generała Bułhak Bałachowicza, zamieszczonymi przed kilku dniami w pismach warszawskich, a wskazującymi, iż winnych zabójstwa Wojkowa należy szukać również w Moskwie. […] "

W publikacjach powstałych przed 1989 rokiem, dotyczących zamachu na Wojkowa, historycy koncentrowali się głównie na dyplomatycznych aspektach sprawy. W badaniach korzystali głównie ze zbiorów dokumentów dyplomatycznych, opublikowanych w połowie lat 60. XX w, za politycznym przyzwoleniem władz sowieckich. Niestety, autorzy tych publikacji niewiele uwagi poświęcili okoliczności zamachu na Wojkowa, przyjmując bez dyskusji, że fakty dotyczące zbrodni zostały obiektywnie zbadane. Są jednak poważne wątpliwości co poprawności ustaleń śledztwa, gdyż dochodzenie i rozprawa sądowa przebiegały w ekspresowym tempie (8 dni). W toku jednodniowej rozprawy sąd nie przywiązywał wagi do dogłębnego zbadania wszystkich okoliczności sprawy i przyjął za dobrą monetę wyjaśnienia terrorysty. Część z nich znalazła potwierdzenie w zeznaniach innych świadków. Borys Kowerda na procesie zeznał co następuje: „Przyjechałem do Warszawy na 2 tygodnie przed zabójstwem, 23 maja, zdaje się w poniedziałek wieczorem. Jeden dzień mieszkałem w hotelu „Astoria”. Do Fenigsztajn [osoba od której Kowerda wynajął pokój] wprowadziłem się we wtorek i mieszkałem u niej 2 tygodnie”. Świadek Sura Fenigsztajn przed sądem zeznała: „Oskarżony wprowadził się we wtorek na wieczór. (…) Prosiłam Kowerdę, aby dał dowód do zameldowania, ale on dowodu nie dał, tłumacząc się, że dokumenty swoje złożył do szkoły, gdzie składa egzaminy. Kowerda miał mieszkać 2 tygodnie, brakowało do 2 tygodni dzień, czy noc. Oskarżony mówił, że wyjeżdża.” Z przytoczonych zeznań wynika, że Kowerda wprowadził się do lokalu Sury Fenigsztajn we wtorek 24 maja 1927 r. wieczorem i już wtedy Fenigsztajn wiedziała, że Kowerda będzie wynajmował pokój przez 2 tygodnie, tj. do 7 czerwca, po czym miał wyjechać.

Podczas procesu Kowerdy sąd ustalił, że nie miał on związków z żadną organizacją monarchistyczną, sam „nie był monarchistą lecz demokratą” i zamachu dokonał samotnie. To ustalenie budzi poważne wątpliwości. Zasadne jest bowiem pytanie, skąd Kowerda wiedział, że Wojkow pojawi się na dworcu 7 czerwca rano. W odpowiedzi na to pytanie, zadane przez prokuratora podczas rozprawy sądowej, Kowerda zeznał: „Znałem Wojkowa z fotografii, zamieszczonych w pismach ilustrowanych, pozatem widziałem go w konsulacie. O tym, że Wojkow ma być na dworcu, dowiedziałem się z gazet – z gazet dowiedziałem się, że Wojkow wyjeżdża do Moskwy. Wiedziałem, że tylko jeden pociąg pospieszny odchodzi do Rosji Sowieckiej o godzinie 9 min. 55 rano i wiedziałem, na której linii pociąg ten stoi. Chcę jeszcze nadmienić, że zamordowałem Wojkowa, nie jako posła, a jako członka „Kominternu”.

Oczywiście Kowerda mógł natrafić na zdjęcie Wojkowa w prasie, widzieć go przelotnie w konsulacie, kiedy starał się o wizę wyjazdową do Rosji. Ale jest praktycznie niemożliwe, aby dowiedział się z prasy, że Wojkow wyjdzie na dworzec, aby spotkać Rosenholca w dniu 7 czerwca 1927 r. Jeden z historyków badających sprawę zamachu na Wojkowa (Sławomir Dębski) nie znalazł w warszawskiej prasie z drugiej połowy maja 1927 r. żadnej wzmianki o planowanym wyjeździe Wojkowa do Moskwy. Z cytowanego komunikatu rzecznika prasowego sowieckiego poselstwa wynika, że claris (depesza nieszyfrowana) z Berlina o wyjeździe Rosenholca wpłynął do poselstwa 6 czerwca o godzinie 22:00. Autorzy tego komunikatu podejrzewali, że Wojkow albo był śledzony, albo ktoś w jakiś inny sposób dowiedział się o jego zamiarze wypicia Rosenholcem kawy na dworcu.

W cytowanych już pamiętnikach Grigorija Biesiadowskiego, Wojkow jest przedstawiony jako osobnik prymitywny, o niskiej kulturze osobistej i dyplomatycznej, którego „główną wadą (…) była jego wygórowana czułość do płci żeńskiej. Myślę, że nosiła ona nawet charakter patologiczny. (…) Pewnego razu jeden z wyższych urzędników ministerstwa spraw zagranicznych, w nader delikatnej formie, oświadczył mi, że Wojkow włóczy się po nocach, po głuchych ulicach przedmieścia Praskiego i często zajmuje ławki w parku z jakimiś damami; urzędnik dodał, że ministerstwo nie ma zamiaru mieszać się do prywatnego życia pana posła, lecz uprzedza nas, że w tych głuchych ulicach łatwo można narazić się na pchnięcie nożem, stąd życiu Wojkowa grozić może niebezpieczeństwo. (…) Musieliśmy mieć na ten temat bardzo nieprzyjemną rozmową z Wojkowem, która tem się skończyła, że Wojkow przestał spacerować po nocach po parkach, za to wynajął sobie pokój w jednym z hoteli." 

Jednak znacznie ważniejsza jest informacja o przewidywanym odwołaniu Wojkowa z Warszawy przez Narkomindieł. „Już po moim wyjeździe z Warszawy skłonność Wojkowa do flirtu rozwinęła się w wyższym jeszcze stopniu. Zaczął włóczyć się nawet po Nowym Świecie, zdobywając łatwe sukcesy u spacerujących „niewiast”. Nadmiar wszystkiego zdarzyła się tajemnicza historia zaginięcia kilku tysięcy dolarów z kasy ogniotrwałej polpredreda. Wojkow zapewniał, że spalił pieniądze nieświadomie, przy niszczeniu tajnych papierów w obecności sekretarza poselstwa, Arkadjewa. Arkadjew zaprzeczał swego udziału w niszczeniu papierów. Sprawa postępku Wojkowa została skierowana do głównej komisji kontroli, która zarzuciła posłowi, oprócz przytoczonych wyżej czynów, również niedbałe przechowywanie stenogramów politbiura w szufladach biurka. Wojkowowi groziło wykluczenie z partii i odwołanie z Warszawy. Wystrzał Kowerdy ocalił Wojkowa od tych nieprzyjemności i skłonił organa partyjne nie tylko do zapomnienia o jego występkach, lecz do „uczczenia” go przez pochowanie w murach Kremla. „Uczczenie” to nastąpiło, rzecz zrozumiała, jedynie dla świata zewnętrznego, ze względów politycznych. W Moskwie już wszyscy odpowiedzialni działacze, którzy wiedzieli o sprawie Wojkowa w głównej komisji kontroli, z uśmiechem mówili o zaliczeniu Wojkowa w poczet „bohaterów”.

Historyk Sławomir Dębski opublikował niedawno dokument znaleziony w archiwum MSZ. Jest to notatka Stefana Litauera, wówczas urzędnika Wydziału Wschodniego MSZ, sporządzona dla ministra spraw zagranicznych, za pośrednictwem naczelnika wydziału wschodniego MSZ, z jego rozmowy z dnia 20 listopada 1926 r. dwoma sowieckimi dyplomatami z pełnomocnego przedstawicielstwa ZSRS w Warszawie: Michaiłem Grigoriewiczem Mołotkowskim i Michaiłem Jefimowiczem Szusterowem. Podczas spotkania, które odbyło się w jednej z warszawskich restauracji, rozmówcy Litauera zasugerowali, że Wojkow może wkrótce zakończyć swoją misję w Warszawie. Próbowali także wysondować, czy rząd polski zaakceptowałby na jego miejsce kandydaturę Stanisława Pestkowskiego, Polaka, byłego sowieckiego posła w Meksyku, który właśnie zakończył tam swoją misję. Dokument ten jest jednak interesujący w kontekście zamachu na Piotra Wojkowa do jakiego doszło ponad pół roku później. Wskazuje on bowiem na możliwość, że zmianą na stanowisko sowieckiego posła w Warszawie interesował się sowiecki wywiad wojskowy. Zainteresowanie to mogło być do tego stopnia poważne, że zdecydowano się sprawdzić kanałem nieoficjalnym, jak na nagły brak Wojkowa – „który przecież wiecznie w Warszawie siedzieć nie będzie” - może zareagować strona polska. Dokument pozwala sformułowanie hipotezy wskazującej na możliwość, bezpośredniego lub pośredniego, powiązania sowieckiego wywiadu (albo sowieckiego wywiadu wojskowego) z zamachem na Wojkowa. Być może, wbrew obowiązującej od 1927 r. wersji, Kowerda nie działał w pojedynkę, motywowany dążeniem do zemsty za zniszczenie przez bolszewików Rosji i wymordowanie carskiej rodziny, ale był inspirowany lub wręcz prowadzony przez sowieckie instytucje zainteresowane zlikwidowaniem Wojkowa. Zdaniem Sławomira Dębskiego, odnaleziony dokument wskazuje, że warto podjąć nowe poszukiwania archiwalne, tak w archiwach polskich, jaki i zagranicznych, w celu weryfikacji tej nowej hipotezy. Biorąc pod uwagę, że Borys Kowerda przez dziesiątki lat mieszkał i pracował w Nowym Jorku, należy przeprowadzić kwerendę w amerykańskich archiwach.

***

W Związku Sowieckim Piotr Wojkow został ogłoszony bohaterem sowieckiej dyplomacji, męczennikiem, który poległ za rewolucję. Jego imieniem nazywano ulice, place i stacje metra.

W 2015 roku rosyjski portal internetowy Aktiwnyj grażdanin zapytał mieszkańców rosyjskiej stolicy o ich opinię w sprawie patronowania ulicy i stacji metra w Moskwie przez Piotra Wojkowa. Aż 53 % mieszkańców Moskwy nie widziało potrzeby zmiany nazwy. 34.6 % proc. głosujących żądało, aby sowiecki zbrodniarz przestał być w ten sposób honorowany. Pozostali nie mieli zdania (7,4 %.) lub pozostawili sprawę do decyzji ekspertów (5 %).

***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z następujących publikacji:

1. W. Materski, Na widecie. U Rzeczpospolita wobec Sowietów 1918-1943, Warszawa 2005, s.273 - 319

2. Justyna Piątek, Przesłanki decyzji rządu Stanleya Baldwina o zerwaniu stosunków dyploma-tycznych ze Związkiem Sowieckim 24 maja 1927 r., Acta Universitatis Lodziensis, Folia Historica 85, 2010, s.207 - 223

3. Sławomir Dębski, Zerwanie przez Wielką Brytanię stosunków dyplomatycznych ze Związkiem Sowieckim w 1927 r. Studium przypadku, [w] Księga jubileuszowa z okazji 70-tych urodzin Profesora Ryszarda Stemplowskiego, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2009, s. 73 - 100

4. Sławomir Dębski, Zagadka zamachu na Piotra Wojkowa, sowieckiego posła w Warszawie 7 czerwca 1927 r. – nieznany dokument polskiego MSZ rzuca nowe światło. Polski Przegląd Dyplomatyczny, nr 3(70) 2017; http://ppd.pism.pl/Numery/3-70-2017/Zagadka-zamachu-na-Piotra-Wojkowa-Slawomir-Debski

5. https://kurierwilenski.lt/2013/06/07/zamach-z-wilenskim-tlem/

6. https://www.pch24.pl/mieszkancy-moskwy-zdecydowali-w-plebiscycie--morderca-cara-godzien-ulicy-i-stacji-metra,39616,i.html

7. http://muzhp.pl/pl/e/1452/posel-zsrr-piotr-wojkow-zamordowany-przez-bialogwardziste

8. http://bc.wimbp.lodz.pl/Content/23417/IlustrowanaRepublika1927kwIINr163.pdf

9. IKC 18 czerwca 1927 http://mbc.malopolska.pl/dlibra/plain-content?id=64745


wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura