Nathii M. Nathii M.
398
BLOG

Wspólne łojenie wódy nie jest Wigilią biurową

Nathii M. Nathii M. Społeczeństwo Obserwuj notkę 17

Wigilia klasowa kojarzy mi się ze słodkawym zapachem barszczyków instant pitych z plastikowych kubków. I z kluskami z makiem, których nigdy nie lubiłam (bo są zatykające), a które jakimś cudem w kilku moich szkołach zawsze ktoś przynosił.

Minęło lat kilkanaście. Wszyscy dorośli, wszystko się zmieniło. A może sobie przez ten czas równolegle trwało, tylko że jakoś tego nie zauważyłam aż do czwartkowego wieczora, kiedy szłam do supermarketu w Sky Tower przy użyciu nocnego wejścia, z racji późnej godziny. Najpierw klasyczna woń detergentu, którym ten nocny korytarz zawsze ciągnie, zmieszała się z wonią wypitego już i parującego alkoholu, a potem wytoczyło się kilku dżentelmenów w wieku ok. 30-40 lat, w garniturach. Pierwsza myśl okazała się trafna: "Wigilia biurowa".

W piątek wieczorem cały gastronomiczno-klubowy Wrocław pokrył się "rezerwacjami stolików na X osób". Oczywiście, z powodu "Wigilii". W wielu spośród tych lokali nie ma w ofercie barszczyków czy nawet tych nieszczęsnych klusków z makiem, za to są hamburgery i wóda, a dla tych "pijących kulturalnie" - piwo.

Pomijając moje socjopatyczne niedoskonałości i fakt męczenia się w takich "spontanicznych sytuacjach", zdaję sobie sprawę, że wyjścia integrujące pracowników pełnią ogólnie pozytywną funkcję w jednoczeniu zespołu. Zwłaszcza, że jeszcze nikt mnie i współpracowników nie uszczęśliwiał na siłę "podziałem na dwa teamy" i paintballem czy przeciąganiem liny gdzieś w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej o szóstej rano, po całonocnym chlaniu. 

Tylko co to wszystko ma wspólnego z Wigilią? Nic. NIC.

Fajna jest przeróbka sloganu Nokii: "Vodka. Connecting People". Wszystkie hasła typu "nie znasz człowieka, dopóki się z nim nie napijesz" też zyskują życiowe potwierdzenie. Ale w Wigilię, także tę biurową, do łączenia ludzi służy OPŁATEK! 

Nie uważam, że to ma coś wspólnego z laicyzacją życia. Uważam, że ma to wiele wspólnego z wygodnictwem albo po prostu z redukcją kosztów firmy, przez ustawienie wyjścia integracyjnego właśnie na ten dzień. Zauważcie proszę, że poza typowymi ateistami, którzy by się nie chcieli dzielić opłatkiem czy modlić przy jedzeniu, są teamy międzynarodowe, gdzie po prostu nie wszyscy są z urodzenia chrześcijanami, a mimo to, mają w Polsce swoje wyjście na firmową wódę pod koniec grudnia. Właściwie, to ateiście czy nie-katolikowi łatwiej uniknąć szczęśliwego spotkania z zespołem pracowniczym (bo to nie jest ich kultura), niż socjopacie uniknąć wyjścia na zbiorowe chlanie pod płaszczykiem Wigilii.

No i jest też podejście pracowników: że to jest właśnie typowe spotkanie, a prawdziwa Wigilia to wiadomo, że i tak jest w domu. 

Taki apel do pracodawców czy właścicieli lokali, żeby nazywać te rzeczy po imieniu, a nie nadużywać słowa, które powinno nieść ze sobą zupełnie inne treści (także te żołądkowe).

Nathii M.
O mnie Nathii M.

C'est moi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo