"Jeśli wiemy, komu to służy, to wiemy, kto za tym stoi" - naucza polityka realna. Wiemy już, że kradzieży tablicy z napisem "Arbeit macht frei" nie dokonali żadni złomiarze, ale profesjonalna grupa, która przygotowywała się do tego przez ostatnie dni, jeżeli nie tygodnie.
Jest oczywiste, że akcja ta ma na celu skompromitowanie Polski na arenie międzynarodowej. "Niezależne media światowe" już informują o tym "na swoich czołówkach". Za chwilę doczekamy się "wyrazów ubolewania z powodu incydentu", wezwań "do surowego ukarania" i narzekań na "polską beztroskę" w "ochronie świętości".
Ciekawy jest kontekst czasowy "incydentu" - koniec roku. Nie, nie chodzi nam o zbliżające się Święta Bożego Narodzenia, to byłoby zbyt proste. Koniec roku to zakończenie negocjacji w sprawie dostaw gazu z Rosji do Polski. Porozumienia ciągle nie ma, a zima co raz zimniejsza.
Już wiemy, że w Polsce "broni się krzyża" a "nie szanuje się świętości", więc, jak nam Rosjanie zakręcą kurek na początku stycznia "na solidarność energentyczną Unii Europejskiej" liczyć nie możemy.
Wesołych Świąt!