Neda Neda
91
BLOG

Kochankowie z internetu

Neda Neda Polityka Obserwuj notkę 1

  Z zaciekawieniem śledzę losy bohaterów, którzy zgodzili się wziąć udział w nagraniach Polsatowskiego dokumentu. Za każdym razem jestem co prawda lekko zażenowana, ale z drugiej strony podziwiam ich prostolinijną odwagę [lekko powątpiewając…]. Nie szkodzi, że w życiu przyszło im grać role drugoplanowe, ze świecą bowiem szukać wśród nich ludzi sukcesu – wykształconych i bogatych. [zdaje się, że w realu dużo trudniej jest odnaleźć historie tytułowych samotnych w sieci Wiśniewskiego; brakuje im nie tylko szkół i pieniędzy, również ich samotność wydaje się… gorsza, jakby pozbawiona szczególnego rodzaju klasy; samotność dnia powszedniego zwykłych Polaków nie rości sobie prawa do bycia arystokracją ducha]  

Ciekawość moja sięga jednak głębiej i dalej. Chwilowe zawstydzenie nad bezpruderyjnie puszczonym w świat sieci głosem w sprawach tak intymnych [a przez to pozbawionych intymności?] jak miłość czy związek, przenoszę na swoje własne otoczenie i samą siebie. Czy i ja mogłabym podjąć takie kroki? Czy i mnie grozi podobna desperacja? Bo jeśli nie jest to krok ostateczny, to czym jest tego rodzaju poszukiwanie? Czego tak naprawdę szukają ludzie, którzy buszują w internecie? Co chcą odnaleźć? Co osiągnąć? Czy na pewno to, czego nie potrafią doświadczyć w prawdziwym świecie [internet nie jest przecież ani prawdziwy ani światem]?

Pomińmy pójście na łatwiznę i skupmy się na aspekcie innym – internet nie jako odkrycie [ja odkrywa ty], a jako ukrycie/zakrycie [ja ukrywa się przed ukrytym ty]. Randkowanie w internecie nie jako spotkanie, a jako odejście [ja od ty i od siebie samego], nie jako dialog, a jako monolog [ja udaje, że mówi, ty udaje, że słucha]. Randkowanie, które w konsekwencji rodzi jeszcze większą obawę przed drugim człowiekiem [czy Wiking doczeka się wreszcie ukochanej z dalekiego kraju, czy z samotności uschnie do reszty?]. Kochankowie z internetu to ludzie, którzy boją się bardziej od kochanków z poza sieci, nawet jeśli to ci drudzy ostatecznie pozostaną sami. Bohater programu został oszukany, telewidzu! nie daj się oszukać! ***Przy okazji redakcyjnego rozpracowywania tematu „związki” koleżanka podzieliła się z towarzystwem pewną zagadką. Od walentynek [bardzo romantycznie] dostaje anonimowe maile od kogoś, kto niewątpliwie chciałby zdobyć jej serce [jak sama mówi, dystansując się nieco – zrobić na niej wrażenie]. Niestety, autorowi wiadomości daleko do stylistycznej wirtuozerii, której oczekuje znająca się na piórze młoda kobieta. Zatem pomimo dobrych chęci „absztyfikant” [takim epitetem potraktował go jeden z obecnych podczas rozmowy kolegów] jest na pozycji z góry przegranej. Chciał dobrze, a wychodzi mu niestety nienajlepiej. Co z tego, że w realu ma [może mieć] 190 cm wzrostu, czarną czuprynę, piwne oczy i ciało… [och! jakie mógłby mieć ciało!]. Albo że jest np. świetnym muzykiem czy ma jakieś inne ukryte talenty. Dla koleżanki facet ten już zawsze będzie… literackim beztalenciem. I przebić się przez podobną opinię będzie niezwykle ciężko… Morału brak. Tylko poczucie, że bez względu na kontekst/sytuację/osobę/zamiary/strach/ w życiu jest i zawsze będzie lepiej; z błędami/obawami/często cierpieniem, ale jakoś tak, po ludzku…       
Neda
O mnie Neda

... moich słów Nasiona spadły na suchą Glebę i nie wyrosły. To moja wina. E.M.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka