Neda Neda
30
BLOG

Czy świat oszalał?! /Rodzice tacy jak sąsiedzi.../

Neda Neda Polityka Obserwuj notkę 2

Będą dzieckiem nie przyjaźniłam się z „ludkami”. Nie miałam zmyślonego przyjaciela, takiego od dmuchanej czekolady [której nie było wtedy w sklepach] czy latania. Przyjaciół miałam ledwie kilku, ale prawdziwych. Takich, co to się z nimi wchodziło na drzewa [choć sama po drzewach nigdy nie chodziłam, najwyżej na huśtawkę]. Dzieckiem byłam raczej cichym. Zwykłą dziewczynką. W haftowanym sweterku i szytej na miarę sukience. Małą drobną pannicą, w granatowym mundurku [jeszcze wtedy w modzie] i z kluczem do domu na szyi [a rodzice… w pracy]. 

W moim domu nigdy się nie piło [o to zadbała mama]. Nawet dziadek nie mógł się napić z zięciem [co wielokrotnie jej wyrzucał]. Zabawy były typowo dziecięce. Bajki opowiadane na role [głosy]. Kolorowe książeczki [z rysunkami], piosenki [do których każdy musiał skakać], układanki, wieczorem wieczorynka [np. Kubuś Puchatek albo Miś Kolargol], z czasem pierwsze próby na antycznym pianinie. W domu cicho i przytulnie. Bez wyzwisk i kłótni. W końcu mieszkało tam dziecko.Przed pójściem do łóżka – modlitwa. A potem piżamka [np. w paseczki]. Grzecznie. W swoim własnym pokoju. Przy zagaszonym świetle. Bezpiecznie. 

W moim domu nigdy się nie biło [dzieci przede wszystkim]. Z tego co pamiętam klapsa dostałam raz w życiu.Byłam w pierwszej klasie podstawówki. Po szkole poszłam do koleżanki, nic oczywiście nikomu nie mówiąc. Mamę spotkałam w parku kasztanowym w drodze powrotnej. Szybko zrozumiałam słuszną lekcję i takie wyjście nigdy się już nie powtórzyło. 

W moim domu nigdy nie odrzucało się dziecka milczeniem.Przegadane godziny idą już dziś w tysiące, może nawet miliony [?]. Wszyscy przecież oddychamy jednym i tym samym powietrzem, rozmyślamy te same problemy i myśli.  

W moim domu nie było nigdy zakazów. Tylko ja jedna w liceum mogłam prosić rodziców, żeby pojechali na weekend do babci, bo chciałabym zaprosić przyjaciół. Tylko ja mogłam wracać nad ranem. Tylko mnie nie trzeba było powtarzać – nie pij, nie pal. I tylko mnie nie trzeba było nigdy cucić.   

W moim domu nie było jednak idealnie… tata latami walczył z nałogiem, a ja walczyłam o niego, przeciw Bogu ducha winnej mamie… [zwycięsko]Rodzice nigdy nie byli zamożnymi ludźmi. Na początku mieli raptem dwa noże, dwa widelce i dwie łyżki. Trochę ubrań. Kont u teściów. I siebie. A to czego się z czasem „dorobili” [ciężką pracą fizyczną; tata poza zwykłym 40godzinnym tygodniem pracy chodził na tzw. wagony, przerzucać węgiel] oddali swojej jedynej córce [w postaci prywatnych szkół i letnich wyjazdów].Mogli, ale nie musieli. 

Moi rodzice, zwyczajnie – wybrali. Spośród bogatej oferty jaką daje człowiekowi hipermarket ŻYCIE. Wybrali pełną szacunku miłość wzajemną kochanków i ofiarną miłość do dziecka. Wybrali poczucie obowiązku, odpowiedzialność i mądrość dorosłego człowieka.

Właśnie, zwyczajnie wybrali. Chociaż mogli inaczej, bardziej egoistycznie wobec siebie samych i… dla siebie. 

Wybrali, że nie zabiją/nie zarąbią swojego dziecka. Ani dziecka sąsiadów. 

*** 

8 grudnia 1980 roku Mark czy David Chapman zastrzelił Johna Lennona. W Nowym Jorku. Przed jego domem. Nie mogę uwierzyć, że kiedy przyszłam na świat, jego już nie było… przecież był zawsze… 

Neda
O mnie Neda

... moich słów Nasiona spadły na suchą Glebę i nie wyrosły. To moja wina. E.M.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka