neosofista neosofista
3989
BLOG

Buddyzm to rzeczywiście religia ateistyczna!

neosofista neosofista Polityka Obserwuj notkę 82

Pudelek upodobał sobie Cejrowskiego na ofiarę nagonki i go obszczekuje a nawet podgryza wespół z innymi. Chodzi o jego sławny już program poświęcony Tajlandii i zawarte weń wypowiedzi na temat religii buddyjskiej. Dla przypomnienia, powiedział (w skrócie), że 1) jest to religia ateistyczna/bez boga, 2) w tej religii oddaje się kult demonom, 3) jest to religia satanistyczna. I za to obrywa cięgi.

Otóż tak się składa, że na studiach miałem przedmiot "Kościoły i religie świata" prowadzony raczej przez świecką, aby nie powiedzieć, ateistyczną wykładowczynię (może bez nazwisk, - ale studenci i absolwenci INP WDiNP UW skojarzą Panią Doktor) i na podstawie zdobytej wiedzy w ramach chociażby tego przedmiotu jak i literatury potwierdzam:

 

Ad 1)

Jest to religia. Religia jest czymś innym od wiary w Boga, boga, czy też bogów. Religia to kwestia sprawowania kultu, - religia jest sprawą publiczną, tak, jak kult jest sprawą publiczną - jest sprawowany publicznie. Buddyzm nie posiada boga. Jest religią, albowiem jest weń sprawowany kult, ale nie czci się w nim boga, jako istoty najwyższej. Celem kultu jest uczczenie ścieżki, jaką przebywa człowiek, aby wznieść się na poziom duchowego rozwoju, którego zwieńczeniem jest tzw. poziom, czy sfera atmiczna - sfera niejako "boska" - w której rezyduje, czy też lepiej będzie powiedzieć, na który to poziom wspiął się Budda, założyciel tejże religii. Budda nie jest jednak bogiem. Jest nauczycielem, który niejako wskazał drogę, jaką mają iść jego naśladowcy, aby uzyskać wolność od człowieczeńśtwa i kolejnych cykli reinkarnacji. Aby stać się lepszym bytem, czyli niejako, uzyskać zbawienie - operując frazeologią/terminologią judeochrześcijańską. Ów rodzaj "zbawienia" nie wymaga jednak interwencji boskiej. Jest wyrazem samodyscypliny w odrzucaniu swojego, powiedziałbym, jestestwa - swej ludzkiej tożsamości.

Ad 2)

Definicja demona jest trochę nieścisła i zapewne została użyta przez Cejrowskiego w sposób, powiedziałbym, "chrześcijański". Wedle terminologii judeochrześcijańskiej istnieją byty duchowe, które nas otaczają tak, jak świat materialny. Zostały stworzone przez Boga, tak jak my. Te spośród nich, które uznają Boga i są mu posłuszne, to Anioły - jego posłannicy. Chrześcijanie wierzą, że wszystkie inne byty duchowe, któe nie uznają zwierzchności Pana Boga, to demony - duchy upadłe. I dopiero teraz zwróćmy uwagę na to, jak to wygląda w buddyźmie.

Buddyzm nie kwestionuje możliwości istnienia istot duchowych. W gruncie rzeczy pokazuje ścieżę, którą człowiek winien podążać, aby się uwolnić od swej cielesności i stać się jedną z takich istot, w dodatku doskonałą - wolną od świata materialnego. Ponieważ Buddyzm nie uznaje istnienia żadnego boga w sensie judeo-chrzescijańsko-islamskim, przeto każdy byt duchowy rozpoznawany przez buddystów musi być zakwalifiowany przez chrześcijanina, w zgodzie z jego wiarą i wynikającą zeń nomenklaturą, jako demon. Byt duchowy, pozbawiony łączności z Bogiem a nawet mu przeciwny.

Sami buddyści uznają istnienie bytów duchowych i również je klasyfikują, na te mniej lub bardziej... powiedzmy "rozwinięte duchowo" - co można spłycić do klasyfikacji "dobre" i "złe", jak ludzie cywilizacji judeochrześcijańskoislamskiej by powiedzieli. Rzeczywiście, w Buddyźmie "obłaskawia" się demony, oddając im swoistą cześć. Nie są one istotami boskimi dla Buddystów i nie czci się ich, - są to po prostu istoty duchowe, jednakże się je "obłaskawia" - dlatego, poniekąd, patrząc z perspektywy chrześcijanina i nomenklatury chrześcijańskiej, można, jak zrobił to Cejrowski, interpretować te praktyki w ten sposób. Zastrzegając oczywiście - z punktu widzenia religii i wiary chrześcijańskiej.

Ad 3)

Szatana jako takiego w religii Buddyjskiej nie ma. Natomiast, jak napisałem punkt wyżej, oceniając z pewnej, konkretnej perspektywy aksjologicznej, tzn. z punktu widzenia wyznawcy Chrześcijaństwa, można przyjąć, że religia, która odrzuca istnienie Boga, jest pogańska a wręcz satanistyczna - przez lata Kościół twierdził to nawet expressis verbis. I choć dziś wprost teo nie mówi, wielu, nie tylko wyznawców, ale także kapłanów, tak twierdzi.

 

Reasumując, patrząc z tej perspektywy, nie rozumiem tej nagonki na Wojciecha Cejrowskiego. Po pierwsze miał rację, że jest to religia ateistyczna. Nie mylił się też co do praktyk "obłaskawiania" niektórych bytów duchowych, jaka to praktyka ma miejsce w tym kulcie. Wszystko zaś czym "okrasił" owe fakty, to ich intepretacja - zgodna w gruncie rzeczy z teologią chrześcijańską. Czego, nadmieńmy, nie ukrywał - a wręcz wyraźnie zaznaczał, że opisuje tę religię z punktu widzenia wyznawcy innej religii a konkretnie Chrześcijaństwa wyznania Rzymsko-Katolickiego. Ot, i tyle - nic więcej. Uważacie, że nie miał do tego prawa...?

Radosław Herka

 

EDIT

Tu program do obejrzenia online: http://www.kinofabryka.pl/bosoprzezswiat/buddyzm.php

neosofista
O mnie neosofista

Homo homini lupus est

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka