szpak80 szpak80
296
BLOG

Heiko Maas - niemiecki minister sprawiedliwości

szpak80 szpak80 Polityka Obserwuj notkę 1

image
Heiko Mass (fot. tvp.info)

Czy sprzedawany na godziny minister sprawiedliwości Niemiec odczepi się teraz od Polski?

Nie odczepi się. Do czasu, aż będzie miał pewność, tak jak wszyscy inni nasi "zatroskani" wrogowie, że Polska pozostanie słaba.
W reakcji na możliwość, że polski system sprawiedliwości mógłby być zbliżony do tego który obowiązuje w szeregu państw na zachodzie Europy:
"Szef niemieckiego resortu sprawiedliwości Heiko Maas powiedział w niedzielę gazecie „Bild”, że jest zaniepokojony sytuacją wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Wydarzenia związane z reformą sądownictwa nazwał brakiem poszanowania dla praworządności i ostrzegł Polskę przed polityczną izolacją w UE".

Jego skandaliczna, Judaszowa, a przy tym będąca bluffem na użytek agentury wewnątrz Polski, ingerencja w nasze sprawy nie spotkała się, jak dotąd, z jakąkolwiek odpowiedzią, ani władz, ani mediów.

Maas udzielił wywiadu gazecie Bild, należącej do koncernu Axel Springer (którego właścicielka i kierownictwo są blisko zaprzyjaźnieni i oddani Angeli Merkel), posiadającego szeroko rozbudowaną agenturę w Polsce (onet, newsweek, fakt...). Jest to charakterystyczne również dlatego, że Bild jest gazetą brukową, tak jak minister sprawiedliwości Niemiec jest tyleż bezczelnym, co brukowym ministrem.

Wywodzący się z partii socjalistycznej (SPD) minister Heiko Maas jest bohaterem skandalu, który wybuchł w Niemczech pod koniec ubiegłego roku i szybko został przykryty przez berliński zamach terrorystyczny z użyciem ciężarówki, którego dokonał, jak pamiętamy, jeden z islamskich migrantów czyli tzw. uchodźców - był on doskonale znany niemieckim służbom. Skandal z ministrem Maasem najpierw został przykryty a później wyciszony przez niemieckie media. Okazało się, że niemiecki minister sprawiedliwości wraz ze swoimi kolegami i koleżankami z niemieckiego rządu był wynajmowany lobbystom przez agencję prasowo-marketingową, będącą partyjną przybudówką. Za spotkanie z niemieckim ministrem lobbyści płacili agencji - podawana jest kwota 7 000 euro. Sprostytuowanych w ten sposób był szereg wysokich niemieckich urzędników państwowych i partyjnych najwyższego szczebla, zarówno mężczyzn jak i kobiet. Handel ministrami trwał dość długo - ustalono, że odbyło się 21 takich schadzek za pieniądze, ile ich było w rzeczywistości trudno powiedzieć. Wiadomo, że Heiko Maas spotkał się "w tej formule" z przedstawicielem holenderskiego banku ING-DiBa. Zapytany, Maas najpierw odmówił komentarza na ten temat, później z kolei tłumaczył się, że nie wiedział nic o tym "modelu sponsoringu". Spotkanie odbyło się zdaje się w restauracji, nie napisano czy w galerii handlowej - być może przyjęłaby się nazwa galerianek jako pseudonim ministra sprawiedliwości Niemiec - Heiko "Galerianek" Maas.

Z kolei na początku 2017 r. Maas zgłosił projekt ustawy cenzurującej, jedyną przestrzeń niezależną jeszcze od lewicowo-liberalnego terroru tzw. politycznej poprawności i pruskich władz - czyli internet. Jako pretekst podano "walkę z mową nienawiści i fake newsami". Będąca agendą Niemiec Unia Europejska oczywiście nie reagowała, zareagowała "całą mocą" Organizacja Narodów Zjednoczonych pisząc w liście o zagrożeniu dla szeregu demokratycznych wolności obywatelskich. Propozycja nowego prawa spotkała się także z krytyką w Niemczech - obok związków branży internetowej, sprzeciw wyrazili także specjaliści branży IT, naukowcy, obecni w internecie działacze polityczni, społeczni, prawnicy, działacze broniący prywatności i obrońcy wolności obywatelskich - wszyscy oni protestowali widząc w nowym prawie zaproponowanym przez ministra "do towarzystwa" Heiko Maasa łamanie konstytucji, prawa Unii Europejskiej i ostrzegali przed katastrofalnymi skutkami nowego prawa dla wolności wyrażania poglądów, zmusza ono platformy internetowe do wprowadzenia drastycznej cenzury, tym samym prywatyzacji prawa (podejmowanie przez firmy decyzji o cenzurowaniu treści), prowadzi ono także do faktycznej likwidacji anonimowości w sieci.

To totalizujące rozporządzenie raczej, niż prawo, uchwalone zostało 30 czerwca 2017 r., kary za jego nie przestrzeganie sięgać mają 50 milionów euro. Sieci społecznościowe, jak Twitter czy Facebook, zobowiązane zostały także do dostarczania coraz bardziej totalizującym się władzom Niemiec półrocznych raportów o odebranych skargach i o tym, jak zajęto się zgłoszeniami. Znawcy tematu nie mają wątpliwości, że portale społecznościowe zagrożone karą do 50 milionów euro będą cenzurować treści, by nie narażać się na możliwość otrzymania dotkliwej kary finansowej.

image
Heiko Maas

Deprymujące jest to odwrócenie ról, gdzie totalitaryści odgrywają fałszywą rolę "obrońców demokracji i praw".
Na dzisiaj - totalniacy górą, w tym sprostytuowany minister sprawiedliwości Niemiec Heil Maas.

(24.07.2017 r., 15:15)

szpak80
O mnie szpak80

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka