szpak80 szpak80
611
BLOG

Harce "trójki kacapskiej"

szpak80 szpak80 Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

"Pierwszy wyścig konny w Polsce mający charakter rywalizacji sportowej został odnotowany w 1777 kiedy w wyniku zakładu klacz Kazimierza Rzewuskiego pokonała konia angielskiego posła sir Charlesa Whitwortha na drodze z Woli do Zamku ujazdowskiego. Pierwsze regularne wyścigi z profesjonalnym torem wyścigowym zorganizowało w 1841 "Towarzystwo Wyścigów Konnych i Wystawy Zwierząt Gospodarskich w Królestwie Polskim". Pierwszy tor był zlokalizowany przy ul. Polnej w Warszawie, na części terenu Pola Mokotowskiego. Tor mokotowski w chwili jego powstania był zlokalizowany na granicy miasta. Po 1916 roku , po wycofaniu się Rosjan i rozluźnieniu "gorsetu" fortyfikacji carskich, powstałe nowe dzielnice ( np. Mokotów) spowodowały, że tor na Polu Mokotowskim znalazł się praktycznie w centrum Warszawy.
W 1925 "Towarzystwo Zachęty do Hodowli Koni w Polsce" nabyło ok. 150 ha z większego kompleksu gruntów na Służewcu, należącym wówczas do dóbr wilanowskich. Został zaprojektowany w oparciu o założenia i potrzeby nowoczesnego toru, lecz bez wzorowania się na torach zagranicznych".

***
Pole Mokotowskie. Początek lat 30. XX wieku.

Harce "trójki kacapskiej"
"Bywalcy toru wyścigowego mają ustaloną opinję o t.zw. "trójce kacapskiej", do której należą dżokeje: Gołowkin, Chatisow i Fomienko. Kompanja ta, doskonale zgrana, urządza "robione" biegi, czerpiąc z tego źródła poważne dochody. Dzień wczorajszy obfitował w niebywałe skandale. Dość wspomnieć, że na 8 biegów, 6 było oszukańczych.
W gonitwie drugiej, gdy konie wyszły na przeciwległą prostą, dżokej Nowak ze zdumieniem zauważył, iż Chatisow naciera nań w sposób bezczelny. Nie pomogły ostrzegawcze okrzyki. Chatisow najechał na Nowaka i wywrócił go wraz z koniem. Padając, Nowak potłukł się ogólnie, pokaleczył sobie twarz i złamał obojczyk. Lekarz pogotowia ratunkowego odwiózł go do szpitala. W gonitwie następnej dżokej Gołowkin rozmyślnie wstrzymał faworyta "Tout en Haut" i przyszedł na ostatniem miejscu. Następną gonitwę wygrał koń prowadzony przez Fomienkę, podczas gdy faworyci przyszli bez miejsca. Nie należący do tej podejrzanej spółki dżokej Jednaszewski zwyciężył w gonitwie piątej, choć Chatisow i Fomienko czynili wszystko co mogli, by go nie dopuścić do mety. Wreszcie w ostatniej gonitwie Chatisow, chcąc odwrócić od siebie podejrzenia, rozmyślnie skaleczył sobie nogę o barjerę.
Wszystkie te szczegóły powinny ostudzić zapał miłośników tak zwanej hodowli koni, a "kacapską trójkę" należałoby przywołać do porządku". (1932)

"Niejednokrotnie pisaliśmy o dziwnej polityce Komisji Technicznej, hojnie rozdzielającej kary słuszne i mniej słuszne. Ale skoro już się kogoś ukarało to niech już te surowe postanowienia Komisji będą w całej rozciągłości honorowane, aby ukarany żokej, czy jeździec na przyszłość bał się takiej kary.
Tymczasem już po raz drugi w tym sezonie Komisja robi jakieś niezrozumiałe tranzakcje handlowe z karami. W pierwszych dniach sezonu ukarano spieszeniem żokeja Fomienkę. Po kilku dniach zawiadomiono prasę, że żokejowi pozwala się w drodze wyjątku dosiadać Wisusa, po zapłaceniu 1000 złotych grzywny. Publiczną tajemnicą jest, że karę tą nie zapłacił żokej, lecz właściciel stajni, któremu zależało na tem, żeby Fomienko dosiadał Wisusa. (...)

I to się nazywa surowa i czujna działalność Komisji Technicznej.
Ale kiedy interwencja Komisji była bardzo potrzebna, komisarze jakoś nie kwapili się z zabieraniem głosu. Chodzi nam o porażkę Jawy III, klaczka ta, jak już pisaliśmy w omówieniach, biega bardzo nierówno i wygrywa wówczas gdy tego najmniej się publiczność spodziewa. Wczoraj Jawa III wyszła na start jako zdecydowana faworytka, mając w siodle taką znakomitość jeździecką jak żokej Chatisow i... przegrała jak "chciała". I porażki tej, niczem wytłumaczyć nie można. Po torze ciężkim nie tak dawno wygrała łatwym finiszem, tylko że dosiadał jej wówczas żokej Stasiak a nie trener jej Chatisow. I mimo to uznano, że wszystko było jakby... "fair play". (1933)

***

image
Kibice zebrani przed tablicą informacyjną dotyczącą wypłat totalizatora, niżej - przy kasach totalizatora (1934).
image
"Myślałem o nim! O, patrz pan! Mam go podkreślonego! Wczoraj go sobie podkreśliłem! W domu!" — nie można przejść po placu, żeby tych zdań nie słyszeć choćby-parę razy. Gracze typują bardzo często nieźle, ale najczęściej nie stawiają na swoje typy. W tem właśnie jest zagadka przegranych i w tem się kryje tajemnica gry. (1933)

image
Kibice na torze wyścigów konnych podczas przerwy między biegami (1934, niżej 1936 r.)
image

"Gracz oblicza: „koń wygrał w gorszej stawce lekko, przenoszą go do wyższej kategorji, zewnętrzny wygląd świadczy o dobrej formie, ma w siodle wytrawnego żokieja. Kto śledził karjerę wyścigowych koni, nie mógł nie spostrzedz czegoś, co przypomina karjerę wielu ludzi: szybkiego awansowania do wyższych kategoryj bez żadnych racjonalnych przyczyn. Gracz teoretyk tedy sądzi, że koń zwycięży w wyścigu. Tymczasem koń przychodzi w walce trzeci. Gracz nie wziął pod uwagę, iż trener konia, stwierdziwszy jego dobrą formę, szykuje go do wielkiej nagrody i nie nalega na zwycięstwo w biegu, w którym go puszcza tylko dla treningu. Niedoskonałe są też umysły trenerów. Bieg, który był rzekomym treningiem — staje się kulminacją formy ogiera, w wyścigu o wielką nagrodę nieborak przychodzi w dalekim ogonie. Zdarzają się jednak inne wypadki. Koń, wbrew projektom trenera, bierze wyścig na serjo, wygrywa go, staje w następstwie w jeszcze lepszej konkurencji i - znowu wygrywa. Lecz wówczas - gracz - teoretyk nie bierze go pod uwagę. Bo odgaduje taktykę trenera i postanawia tego konia grać dopiero w wielkim wyścigu, widząc w nim tak zwanego fuksa. W wielkim jednak wyścigu rzekomy fuks jest już zdecydowanym faworytem, jest grany na 15 [15 zł. za 10] i w batach, mocno wysyłany, przychodzi o łeb — czwarty!". (1933)
image
Finisz 5 gonitwy na otwarcie sezonu 1934 r.

image
image

Otwarcie sezonu 1934
image

Wyścigi konne na Polu Mokotowskim w Warszawie w r. 1936:
image
Kibice zgromadzeni na torze wyścigów konnych przed głównymi trybunami.

image
Sprzedawczynie programów

image
Kibice z programami wyścigów konnych

image
Przed kasami

image

image

image

image

image

image
Derby warszawskie na Polu Mokotowskim w Warszawie (1934).
image
Zwycięzca zawodów Walenty Stasiak na ogierze Mat ze stajni Topór.

image
Dekoracja zwycięskiego ogiera Mata dosiadanego przez Walentego Stasiaka. W głębi widoczny generał Czesław Jarnuszkiewicz.

1935 r. Wyścigi konne o Nagrodę Wielką Warszawską im. Fryderyka Jurjewicza na Polu Mokotowskim w Warszawie.
image
image
image
image

image
Finisz gonitwy dla dwulatków o Nagrodę Sernicką w wysokości 10 000 złotych.

image
Fragment gonitwy o Nagrodę Wielką Warszawską. Prowadzi dżokej Edward Gill na klaczy Garonna ze stajni Łochów.
image

image
Zwycięzca biegu o Nagrodę Wielką Warszawską im. Fryderyka Jurjewicza w wysokości 60 000 złotych dżokej Edward Gill na klaczy Garonna. Klacz prowadzi jej właściciel Eryk Kurnatowski*
* "z senatorskiej rodziny wielkopolskiej osiadłej tam w końcu XIV wieku", potomek powstańców (1830,1863), ziemianin, dr inż.-agronom, senator klubu narodowej demokracji, "hodowca koni (stadnina w Łochowie); przedsiębiorca; publicysta; 1912–1914 zawodnik w licznych zawodach hipicznych; od 1915 w wojskowej organizacji kozackiej przy wielkim księciu Borysie (rotmistrz kawalerii); działacz Centralnego Towarzystwa Rolniczego, Związku Ziemian, propagator spółdzielczości; w czasie zamachu majowego organizował pomoc dla wojsk rządowych; współzałożyciel Mazowieckiej Spółki Wydawniczej, współwydawca dziennika „ABC” (1926–1929); właściciel stajni koni wyścigowych (1935–1939 zajmowała pierwsze miejsce na liście wygranych w całym kraju)". Jeden z najcenniejszych elementów majątku (75 koni wyścigowych pełnej krwi) został wywieziony przez Niemców. Część z hodowli senatora (44 konie wyścigowe) została w latach 1946–1947 rewindykowana z Niemiec i upaństwowiona w myśl dekretu o reformie rolnej".

***

"Czwórka i dwójka
 W. niedzielę, 11.6 r. b., idąc na Wyścigi przez ulicę Polną popatrzyłem przypadkowo na jeden z domów tej ulicy i zapamiętałem Nr. 42 tego domu.
image

 Na pierwszy bieg spóźniłem się a w drugim postawiłem 10 zł. na konia Nr. 4. Wygrałem 67 zł. W trzecim biegu postawiłem na konia Nr. 4 — wygrałem 27 zł. W czwartym biegu postawiłem na konia Nr. 2 — przegrałem, gdyż przyszedł pierwszy koń Nr. 4. W piątym biegu postawiłem znów na konia Nr. 2 — przegrałem — przyszedł koń Nr. 4. Z rozpaczy opuściłem plac wyścigowy, a wieczorem dowiedziałem się, iż w szóstym biegu przyszedł pierwszy koń Nr. 2 (Jannette, wypłata 140 zł.). W siódmym koń Nr. 4 i w ósmym koń Nr. 2. W siedmiu biegach liczby 4 i 2 ciągle się powtarzały.
Męczy mnie pytanie co to było — czyżby tylko przypadek?". (1933)

Dzisiaj na torze na Służewcu odbędzie się gonitwa międzynarodowa dla 3-letnich i starszych klaczy (dystans 2200 m., suma nagród 52 500 zł., w tvp 3), "Trójka kacapska", 3 letnie klacze, TVP 3. Czyżby tylko przypadek?

szpak80
O mnie szpak80

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura