nickto nickto
60
BLOG

Myśli nieskromne: pornografia (8/?)

nickto nickto Polityka Obserwuj notkę 5
Wtedy zaczęli się wszyscy jednomyślnie wymawiać (Łk 14,18)

Wtedy zaczęli się wszyscy jednomyślnie wymawiać (Łk 14,18)


Znowu dygresja, tym razem całkiem duża: a Bóg, czy istnieje?

Możemy na to pytanie odpowiedzieć tylko sobie, drugiemu człowiekowi nie potrafimy uczciwie odpowiedzieć, ani pozytywnie, ani negatywnie, odpowiedzieć, czy raczej udowodnić – wynika to wprost z ograniczeń nałożonych na człowieczeństwo, oraz oczywiście, wynika z samej „definicji” Boga. Nie oznacza to, że nic nie możemy powiedzieć i że nikogo to nie przekona.

Z całą pewnością i „grzmiącą powagą” mogę zaledwie odpowiedzieć, że ja istnieję – to i tak dużo więcej niż potrafił Kartezjusz i cała chmara jemu podobnych sceptyków. Ja nie muszę dowodzić poczynając od „cogito” - dla mnie „cogito” jest częścią mnie, nie zaś przesłanką, z której, używając owego „cogito”, jednocześnie jako przesłanki jak i narzędzie, będę dochodził do „ergo sum”. Ja jestem. A czy mogę być gdyby Boga nie było? Odpowiem w skrócie: ja jestem więc i Bóg jest, choć do swojego istnienia On mnie nie potrzebuje, a ja odwrotnie. To można logicznie wykazać przechodząc w myślach do granic swojego własnego człowieczeństwa – ostatecznie dochodzi się do pewności, podam tylko konkluzję bez wywodu: ateistą może być tylko człowiek głupi, lub „nieśmiertelny” (co na jedno wychodzi). „Wykazać logicznie”, zatem wszystko opiera się o to, że człowiek jest istotą myślącą. Zamiast argumentacji podam łatwy do zapamiętania obraz. Człowieka można porównać do jajka umieszczonego w próżni - Bóg jest skorupką oddzielającą człowieka od nicości (uwaga, należy starannie odróżniać istotę rzeczy od jej obrazu, a także pojęcie od jego obrazu: Bóg nie jest skorupką, próżnia nie jest nicością). Bóg tylko skorupką? Tak, Bóg nie walczy o swoją wielkość! Bóg jest takim dyskretnym, nie narzucającym się dodatkiem do mojego istnienia – nie jest mi do niczego potrzebny, każdemu tak się wydaje od czasu do czasu, nie jest mi potrzebny do niczego poza moim istnieniem. To On oddziela mnie od nieistnienia i to tylko dzięki Niemu, jako Barierze oddzielającej od bezsensu, jest możliwe i bezpieczne, zaistnienie w moim umyśle, oprócz sensu istnienia, samej tylko idei nicości, z której wyszedłem, idei a może nawet czegoś mniej, może tylko przeczucia idei.

-----

Ceterum censeo Carthaginem delendam esse

vel

Naród, który zabija własne dzieci skazany jest na zagładę

--------

Wyjaśnienie do stopki.

Od początku mojej pisaniny używam tego łacińskiego cytatu z zamierzchłych dziejów naszej cywilizacji, później dodałem adekwatne tłumaczenie (czyj oryginał i tłumaczenie łatwo sprawdzić). Teraz dodam jeszcze swoje wyjaśnienie.

Skąd tutaj Kartagina? Otóż Kartagina była ostatnim dużym organizmem państwowym z tej strony Atlantyku, który duchowych podstaw swojego istnienia upatrywał w publicznym składaniu ofiar z dzieci (aborcji jeszcze nie wynaleziono). Rzym, zanim stał się na długi czas niepokonany, widział swoje "być albo nie być" w całkowitym zniszczeniu Kartaginy, aż do gołej ziemi posypanej solą. Tak też się stało - 90% Kartagińczyków zabito, reszta "uratowała się" jako towar na targu niewolników.

Jak Ci się zdaje drogi czytelniku: jesteś Rzymianinem, czy Kartagińczykiem? A może Twoje istnienie nie potrzebuje duchowych podstaw, zaś ofiara z dzieci w aborcji jest konieczna, aby się dobrze bawić?

nickto
O mnie nickto

Jestem pszczelarzem (coraz bardziej).

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka